Sezon w wykonaniu Pogoni Szczecin podsumowywany był już na wiele sposobów. W ostatnich dniach dla oficjalnego serwisu klubu wypowiedzieli się Rafał Dębiński i Wojciech Jagoda. Jak widzą Pogoń Szczecin po ostatnim sezonie i jej przyszłość?
RAFAŁ DĘBIŃSKI
Ocena sezonu:
- Oczekiwania w Szczecinie były ogromne. Mam na myśli zwłaszcza finał Pucharu Polski. To niepowodzenie w meczu finałowym sprawiło, że w oczach kibiców Pogoni ten sezon był wyjątkowo nieudany. Tymczasem skończył się on czwartym miejscem w lidze, czyli takim samym, jak w zeszłym sezonie, tylko z nieco mniejszym dorobkiem punktowym, a także dotarciem do finału PP, tylko że bez możliwości gry w pucharach i to jest ta duża różnica.
- Myślę, że ten sezon miał swoje fazy. Bardzo ważny był koniec letniego okna transferowego, gdy widać było, że coś nie funkcjonuje i dokonano dwóch kluczowych transferów. W zespole pojawili się Cojocaru oraz Ulvestad i obaj natychmiast weszli do wyjściowego składu. Od tamtego momentu oglądaliśmy Pogoń, która potrafiła łączyć widowiskową grę z dobrymi wynikami. Sądzę również, że ważnym momentem było zbudowanie Kurzawy, którego Gustafsson wymyślił jako nową szóstkę i to się sprawdziło. Wcześniej nie do końca sprawdził się Gamboa, który był chyba jedynym nieudanym transferem Portowców w ostatnim czasie. Kiedy odszedł z klubu Dąbrowski, to brakowało kogoś, kto mógłby go zastąpić. Dopiero wymyślenie nowej pozycji dla Kurzawy było niezwykle istotne i dało Pogoni dużo stabilizacji. W końcówce sezonu Portowcy musieli radzić sobie bez Kurzawy i widać było, że to był duży problem. Nie udało się tego gracza zastąpić. To przełożyło się na ostatnie wyniki i finał Pucharu Polski. Drużyna nie poradziła sobie z tą sytuacją. W pojedynku finałowym, pomimo że Pogoń była bardzo bliska zwycięstwa, to tak naprawdę w samej grze Wisła była lepsza, a tego się nie spodziewałem.
Oceny indywidualne:
- Na pewno pozytywną postacią był Koulouris, który jest napastnikiem, o jakim marzy wiele klubów. Potrafi i brać udział w grze, i budować ataki, a także ma dobre wykończenie. Strzelił kilkanaście goli, pewnie mógł trochę więcej, ale to i tak jest dobry wynik. Na wyróżnienie zasługują piłkarze, który przyszli do Pogoni pod koniec letniego okna transferowego: Cojocaru i Ulvestad. Ponadto zwłaszcza na pozycji numer sześć różnicę robił Kurzawa. Oczywistością jest Kamil Grosicki. To był w wykonaniu kapitana Dumy Pomorza kolejny kapitalny indywidualnie sezon. Pozytywem jest też to, że w większym wymiarze oglądaliśmy w zeszłym sezonie Przyborka. To jest młody chłopak, który wchodził do zespołu, korzystając z przepisu o młodzieżowcu. Było trochę dobrego z jego strony. Wyróżnić chciałbym również bocznych obrońców: Koutrisa i Wahlqvista. Najstabilniejszy w całej linii obrony był Malec.
- Co do graczy, którzy trochę zawiedli, to zawodnikiem, po którym spodziewaliśmy się więcej był Gamboa. Gorszy sezon miał także Benedikt Zech. Wiem, że trapiły go jakieś kontuzje, ale wcześniej był on zawodnikiem kluczowym dla Pogoni, a teraz tak nie było. Ciekaw jestem, jaką twarz Austriaka zobaczymy w przyszłym sezonie, o ile oczywiście będzie zdrowy, bo to wydaje mi się kluczowe. Nierówny był Borges. Grał na różnych pozycjach - na lewej obronie, na prawej i na środku. Zastanawiam się, jaka docelowo będzie jego pozycja. Czy będzie rywalizował o miejsce z Koutrisem na lewym boku obrony, czy jednak będzie środkowym obrońcą. Zakładam, że po tym sezonie nowego miejsca na ziemi będzie musiał szukać sobie Zahović. Jeśli natomiast Słoweniec zostanie w Pogoni, to będzie musiał mieć znacznie lepszy sezon niż ten ostatni.
Prognoza na kolejny sezon ligowy:
- Po pierwsze nie wiem, jaka to będzie Pogoń. Mówi się o problemach finansowych klubu i tym, że być może trzeba będzie kogoś sprzedać. Trudno mi zatem teraz prognozować, co się wydarzy. Nie wiadomo, jaka drużyna pod względem personalnym przystąpi do rozgrywek. To jest kluczowe. Myślę, że Jagiellonia i Śląsk, czyli ekipy, które były sensacjami tego sezonu, będą miały duży kłopot, aby to powtórzyć. Trudno będzie im łączyć ligę z europejskimi pucharami. Zobaczymy też, jak długo to będą musiały robić. Generalnie spodziewam się jednak powrotu do walki o najwyższe cele trójki Legia Warszawa, Lech Poznań, Raków Częstochowa. Nie jestem przekonany, czy biorąc pod uwagę potencjalne kłopoty finansowe, o jakich się mówi w Pogoni, będzie ona w stanie dotrzymać kroku. Nie wiem. Jeśli chodzi o Portowców, stawiam przy nich przed nadchodzącym sezonem duży znak zapytania.
WOJCIECH JAGODA
Ocena sezonu:
- Zacznę od faktu, nie opinii. Nie ma w Canal + lepszego adresata pytań o ocenę sezonu w wykonaniu Pogoni. Pracowałem zarówno przy pierwszym meczu Portowców w tym sezonie z Wartą Poznań, jak i przy ostatnim pojedynku z Górnikiem Zabrze. Nie będę ukrywał, że dla mnie Pogoń w minionym sezonie jest rozczarowaniem. Zanim się jednak rozwinę, chciałbym zdefiniować słowo "rozczarowanie". O "rozczarowaniu" możemy mówić wtedy, gdy mamy wobec kogoś jakieś oczekiwania, które nie zostały spełnione lub zostały spełnione w nadmiarze. Po pierwszym meczu sezonu Pogoni z Wartą Poznań powiedziałem w jednym z wywiadów - być może zbyt odważnie - że szczecinianie są dla mnie jednym z głównych kandydatów do sięgnięcia po tytuł mistrza Polski. Do składu, który Portowcy mieli w zeszłym sezonie, doszła bowiem jeszcze wiarygodna "dziewiątka", czyli Efthymis Koulouris. Grek zdobył w tamtym spotkaniu typowego gola dla środkowego napastnika i miałem wrazenie, że po tamtym meczu widziałem Pogoń, która jest w stanie wreszcie coś włożyć do gabloty. Sezon był jednak długi, a Portowcom po drodze przytrafiło się kilka wpadek. W efekcie nagle się okazało, że z sezonu, który miał być najlepszy w historii, zrobił się sezon, który pozostawił po sobie w Szczecinie ogromne rozczarowanie. Absolutnie je rozumiem, bo po półfinale Fortuna Pucharu Polski był nawet taki moment, że nie tylko ja, ale i większość moich redakcyjnych kolegów z Canal + opowiadała o tym, że dla nich głównym kandydatem do tytułu mistrza Polski jest Pogoń Szczecin, a finał PP powinien być dla Portowców tylko formalnością. Jak wiemy, ostatecznie wszystko ułożyło się zgoła inaczej.
- Jeśli chodzi o finał Pucharu Polski, to myślę, że wszyscy nie doceniliśmy jakości Wisły Kraków. Ja bym się za ten mecz nie pastwił nad piłkarzami Pogoni. Według mnie Portowcy zagrali to, co tego dnia mogli zagrać. Biała Gwiazda była absolutnie bardzo dobra. I tyle. Generalnie uważam, że rozgrywki Pucharu Polski były kluczowe w kontekście najważniejszych rozstrzygnięć w tym sezonie w całym polskim futbolu klubowym. Mecz finałowy "zabił" Pogoń Szczecin, która po nim nie potrafiła zagrać na miarę możliwości w następnych kolejkach i zdobyć wystarczającej liczby punktów do gry w europejskich pucharach. Finał "zabił" także zdobywcę PP, czyli Wisłę Kraków, która kompletnie skompromitowała się w końcówce sezonu Fortuna 1. ligi, przegrywając wszystko oprócz zremisowanego meczu z absolutnym spadkowiczem, Zagłębiem Sosnowiec. Paradoksalnie porażka w półfinale PP w mojej opinii pomogła też Jagiellonii Białystok sięgnąć po tytuł mistrzowski.
Oceny indywidualne:
- Najlepszy był Kamil Grosicki, ale tego wszyscy się spodziewaliśmy. Imponująca liczba goli i asyst "Grosika" nie jest dla mnie żadnym zaskoczeniem. To profesjonalista, piłkarz na poziomie międzynarodowym, który ma świadomość, że każdy kolejny sezon jest jednym z jego ostatnich w karierze. Przykłada się więc mocno, aby zostać jak najlepiej zapamiętanym. Kamil zrobił swoje, ciągnął drużynę swoją jakością. Wydaje mi się, że bardzo pozytywną postacią był też Efthymis Koulouris. Sądzę, że to jedna z najlepszych "dziewiątek" w Ekstraklasie. Facet, który rzadko pudłuje. Nie jest sprinterem, ale gdy jest szansa na zdobycie gola, to przypomina drapieżnego kota, który nagle jest najszybszy na świecie. Robi dwa, trzy kroki, dopada do piłki, a potem pakuje ją do siatki. Jeśli ja bym jednak miał przyznać jedną nagrodę za poprzedni sezon piłkarzowi Pogoni, to chyba wręczyłbym ją Rafałowi Kurzawie. Wiemy, jak kruchą psychikę ma ten facet. Jak ciężko go otworzyć, jak łatwo go przestraszyć i spowodować, że schowa się w skorupie i będzie widać spod niej jedynie jego przestraszone oczy. W pierwszej części rundy wiosennej był jednak doskonały. Grał na poziomie takim, że gdyby dotrwał bez kontuzji do końca sezonu, to zapewne dziś byłby w kadrze Michała Probierza na EURO 2024. Uważam, że oprócz tego nieszczęsnego finału Pucharu Polski, najbardziej negatywnym momentem dla Pogoni w przekroju całego sezonu był uraz Rafała Kurzawy.
- Kilka ciepłych słów chciałbym też powiedzieć na temat Adriana Przyborka. Pamiętam, jak komentowałem z Bartkiem Gleniem na początku wiosny mecz Radomiaka z Pogonią. To był moment, gdy w Radomiaku grał już Luka Vusković, czyli chłopak urodzony w 2007 roku. Wielki talent, sprzedany z Hajduka Split do Tottenhamu za kilkanaście milionów euro. Pamiętam, że to spotkanie obserwował szef skautów Tottenhamu. Przed meczem podszedł do niego Bartek Gleń i powiedział, że proponuje, aby koncentrował się nie tylko na obserwowaniu swojego zawodnika, czyli Vuskovicia, ale także, aby zwrócił uwagę na Adriana Przyborka, który urodził się w tym samym roku co Chorwat i jest być może nie mniej utalentowany od niego. Szef skautów Tottenhamu nie za bardzo był do tego pomysłu przekonany, ale ja jestem przekonany, że gdy po meczu przypomniał sobie rozmowę z Bartkiem Gleniem, to doszedł do wniosku, że mój współkomentator zna się na piłce, bo Przyborek pokazał nieprawdopodobny talent. Myślę, że wszyscy, którym zależy, aby futbol w Polsce się rozwijał, trzymają kciuki za takich chłopaków jak młodzieżowiec Pogoni Szczecin.
- Słabszy sezon mieli Luka Zahović i Benedikt Zech, ale ja stanę w obronie obu tych piłkarzy. Jeśli chodzi o Słoweńca, to powiem w ten sposób: profil "dziewiątki" w Pogoni Szczecin był zawsze jasny. To ma być duży, silny piłkarz, który wniesie sobie samemu na plecach fortepian na trzecie piętro, a później jeszcze pięknie na nim zagra. W przeszłości takimi zawodnikami byli Marcin Robak i Adam Buksa. Zahović jest kompletnie inny. Jeśli chodzi o parametry, sposób grania i poruszania się, wyszkolenie techniczne, to raczej gracz przypominający Jesusa Imaza z Jagiellonii Białystok. Gracz, który potrafi zagrać na "dziewiątce", ale woli raczej być cofnięty i brać udział w grze. Różnica pomiędzy Imazem i Zahoviciem jest jednak taka, że ten pierwszy być może ma nieco więcej talentu, ale przede wszystkim w Białymstoku na niego postawiono, a gdy Zahović zaczął spłacać dług, który miał u kibiców i włodarzy klubu, to przypomniano sobie, że w Szczecinie "dziewiątka" ma być kompletnie inna. Co do Zecha, to gdy Austriak jest zdrowy, znajduje się w rytmie meczowym, to wtedy jest być może najlepszym środkowym obrońcą w Ekstraklasie. Jeśli jednak przydarzają mu się urazy, tak jak w ostatnim czasie, to wtedy zaczyna popełniać dziecinne błędy. Ja nigdy nie zapomnę pierwszego sezonu duetu Stipica-Zech w Pogoni Szczecin. Wtedy wyglądało to fantastycznie. Chorwat był uznawany za najlepszego bramkarza w naszej lidze, a Benedikt za najlepszego obrońcę. Później jednak zaczęły przytrafiać się mu kontuzje. W efekcie teraz nie możemy oglądać takiego Zecha, jakiego byśmy oczekiwali. A wydaje mi się, że duet obrońców zdrowy Zech i zdrowy Malec to mógłby być najlepszy duet środkowych defensorów w Polsce.
Prognoza na kolejny sezon ligowy:
- Jeszcze kilka lat temu pewnie próbowałbym snuć jakieś wizje, kto będzie pierwszy, drugi, trzeci, kto spadnie z ligi, i tak dalej. Ostatnie lata nauczyły mnie jednak pokory i z takiej nauki trzeba wyciągać wnioski. Kompletnie nie pokuszę się więc o jakiekolwiek prognozy. Skoro w sezonie 2022/23 Śląsk Wrocław cudem utrzymał się w Ekstraklasie, a Jagiellonia zrobiła to ledwo, a w następnym sezonie obie te ekipy zajęły dwa pierwsze miejsca w lidze, to znaczy, że wszystko się może zdarzyć i nie będę się silił na żadne typowanie. Wymagam od klubów, które mają największe budżety w naszej lidze, czyli Legii i Lecha, żeby grały na miarę pieniędzy, które wydają na piłkarzy. Wymagam od takiego klubu jak Pogoń Szczecin, aby grając mecze na swoim pięknym stadionie, tym "Teatrze Marzeń", przed kibicami, którzy moim zdaniem najlepiej ze wszystkich w Polsce czują futbol, co widać po sposobie ich reagowania na boiskowe wydarzenia, zdecydowanie częściej odnosiła zwycięstwa. Wymagam od Rakowa Częstochowa z Markiem Papszunem na ławce trenerskiej, aby wyglądał jak Raków Częstochowa z Markiem Papszunem w sezonie 2022/23. Mam też nadzieję, że Śląsk i Jagiellonia pozostaną wśród czołowych drużyn naszej ligi. Wierzę również w projekt Jana Urbana w Górniku Zabrze.
- Wracając do Pogoni, to ja osobiście trzymam za nią kciuki. Mimo że nie ma w PKO Ekstraklasie klubu, do którego jechałbym na mecz ligowy aż tak długo, ponieważ Warszawę dzieli od stolicy województwa zachodniopomorskiego ponad 550 kilometrów, to zawsze jeżdżę tam z ogromną przyjemnością. Uwielbiam komentować mecze na stadionie Pogoni, bardzo cenię włodarzy klubu, prezesa, dyrektora sportowego, czy chłopaków, którzy mają wpływ na marketing i PR. Zawsze trzymam kciuki za Pogoń nie tylko dlatego, że lubię ludzi, którzy w niej pracują, ale przede wszystkim dlatego, że gra w sposób, który z przyjemnością się ogląda.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...