- Często słyszę opinie, że gram po 90 minut i nie schodzę z boiska, więc teraz sam chciałem zejść i skończyło się to źle. Następnym razem opuszczę boisko przed końcem meczu, gdy mi nogę urwą. W innej sytuacji o zmiany już prosić nie będę - mówił po ostatnim meczu z Legią Kamil Grosicki.
Widowisko pierwsza klasa tylko czemu Pogoń schodziła do szatni przegrana?
Powiem szczerze: nie pamiętam, bym w swojej karierze rozegrał podobne spotkanie. To jest nieprawdopodobne, by trzy razy prowadzić w meczu, grać w drugiej połowie z przewagą zawodnika i przegrać. W przerwie mówiliśmy do siebie, że nie możemy stracić nawet jednej bramki, a sobie coś na pewno wykreujemy. Straciliśmy aż trzy. Trzeba bardzo mocno przeanalizować to spotkanie, bo nie możemy tego powielać. Zwycięstwo z Legią dałoby naszej drużynie mentalnego kopa, a tak musimy znów od początku łapać pewność siebie. Nie tak to miało wszystko wyglądać. Ciężko mówić w nerwach, bo wtedy można powiedzieć za dużo.
Czasu na rozmyślenia nie ma. W niedzielę kolejny hit na Twardowskiego, czyli mecz z Lechem Poznań.
Wiedzieliśmy, że mamy trzy prestiżowe mecze z rzędu, bardzo ważne dla kibiców i wszystkich w klubie. W Krakowie wszystko nam wyszło, a w meczu z Legią to oni pokazali wielki charakter. Niestety, ale to oni chcieli bardziej wygrać ten mecz. Ich determinacja była bardzo widoczna w drugiej połowie. My mieliśmy swoje szanse, wychodziliśmy na prowadzenie, ale po chwili je traciliśmy. Pozostanie wstyd i żal. Mam też do siebie pretensje, że poprosiłem o zmianę. Ale wydawało mi się, że mamy dobry wynik, 20 minut do końca, a ja czułem problem z mięśniem. Nie chciałem ryzykować, więc zszedłem. Następnym razem nie zostawię drużyny w tak ważnym, prestiżowym meczu, bo m.in. moje doświadczenie potrzebne jest na boisku. Jak obserwowałem ostatni kwadrans to tego doświadczenia brakowało. Mam żal do siebie. Często słyszę opinie, że gram po 90 minut i nie schodzę z boiska, więc teraz sam chciałem zejść i skończyło się to źle. Następnym razem opuszczę boisko przed końcem meczu, gdy mi nogę urwą. W innej sytuacji o zmiany już prosić nie będę.
Gra w przewadze nie przysłużyła się Wam.
Pamiętam mecz z Legią sprzed dwóch lat. Wtedy Benedikt Zech dostał czerwoną, a my grając w osłabieniu potrafiliśmy wygrać. Oczywiście Legia wtedy była inna niż obecnie, ale liczyła się nasza determinacja. W przerwie meczu, gdy wiedzieliśmy, że przed nami cała druga połowa z przewagą zawodnika, to mówiłem – róbmy swoje. Niestety, źle się to skończyło. Jeden wielki wstyd.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...