- Pierwsze rozmowy przeprowadziłem z dyrektorem Dariuszem Adamczukiem. Klub rósł nie tylko na oczach ludzi z zachodniopomorskiego, lecz również całej Polski, jeżeli chodzi o struktury, akademię, organizacje wszystkiego, stadion - mówi nowy członek sztabu szkoleniowego Pogoni Szczecin w rozmowie dla TVP Sport.
Dołączył trener do Pogoni Szczecin. Nie miał pan wątpliwości, przyjmując tę ofertę, patrząc na to, w jakiej sytuacji finansowej jest klub?
– Nie miałem żadnych obaw. Pojawiło się zapytanie, potem konkretne rozmowy i jestem w Pogoni.
Czym przekonał trenera Robert Kolendowicz?
– Pierwsze rozmowy przeprowadziłem z dyrektorem Dariuszem Adamczukiem. Klub rósł nie tylko na oczach ludzi z zachodniopomorskiego, lecz również całej Polski, jeżeli chodzi o struktury, akademię, organizacje wszystkiego, stadion. Kibice zawsze dopisują i spisują się znakomicie. Robert przekonał mnie projektem, swoją organizacją sztabu, konkretnymi pomysłami na moją osobę. Wie, w jaki sposób chce użyć mojego warsztatu i doświadczenia, aby sztab funkcjonował jeszcze lepiej. Znam wiele osób w Pogoni i bardzo cenię wszystkich współpracowników.
Za co konkretnie ma pan odpowiadać w Pogoni?
– Tych aspektów jest bardzo dużo. Zaczynając od ofensywy, kończąc na stałych fragmentach gry. Obowiązkami będę dzielić się z pozostałymi członkami sztabu.
Po tak dobrej jesieni nie liczył pan mimo wszystko na propozycje pracy w roli pierwszego trenera?
– Pojawiały się spekulacje, konkretnej oferty nie było. Nie jestem człowiekiem, który lubi siedzieć w domu. Żona się śmieje, że nigdy nie byliśmy na porządnym urlopie, bo zawsze coś się działo. Pauzy nie miałem też zbyt wiele, również w tym sezonie. Chcę wnieść coś konkretnego i jakościowego do sztabu Pogoni. Podjąłem pracę w Szczecinie i jestem bardzo zadowolony.
Tomasz Grzegorczyk czuje się lepszym asystentem czy pierwszym trenerem?
– Każdy trener pracujący na najwyższym poziomie, chce pracować samodzielnie. Zdecydowałem się jednak pomóc trenerowi Kolendowiczowi. Mówiłem na konferencjach prasowych, że rozważę każdą propozycję. W jednej i drugiej roli czuję się bardzo dobrze. Przyjąłem propozycję Pogoni i wiem, że zrobię wszystko, aby trener Kolendowicz czuł jak największy komfort.
Przez większość kariery był pan pierwszym trenerem i jesień pokazała, że świetnie poradził sobie pan w tej roli. Dlaczego w ogóle zdecydował się pan na rolę asystenta trenera Wojciecha Łobodzińskiego?
– Z Wojtkiem poznaliśmy się na kursie UEFA Pro. Funkcjonował w bardzo podobny sposób do mnie. Rozumieliśmy się bardzo dobrze. Zawsze moim celem była praca w Arce Gdynia i Pogoni Szczecin. W krótkim okresie zrealizowałem obie te rzeczy. Przed pracą w Arce zbierałem doświadczenie. To pomogło mi w tym, abym mógł pokazać swoje umiejętności najpierw jako asystent, potem jako pierwszy trener. Teraz chcę, aby Pogoń wygrywała, a młodzi zawodnicy się rozwijali.
"Jako asystent mogłem przyglądać się na spokojnie pracy całego sztabu, nie mając na swoich barkach odpowiedzialności, którą miał pierwszy trener" – powiedział pan w wywiadzie z "Goal.pl". Drugi trener ma łatwiej od pierwszego?
– Na pewno pierwszy ma inne obowiązki. Współpracuje z mediami, ma kontakt z zarządem, skautingiem. Odpowiedzialność spoczywa na pierwszym trenerze, bo to on ma decydujące zdanie. On podejmuje kluczowe decyzje, ale przecież po przegranym meczu nikt w sztabie nie jest zadowolony. Każdy czuje się winny, każdy chce wygrywać. Wszyscy w ten sposób myślą i to jest klucz do sukcesu. Osoba Roberta i rozmowa z nim bardzo przekonały mnie do tego projektu.
Praca w roli asystenta może dawać tyle samo satysfakcji?
– Oczywiście. Pierwszy trener jest na świeczniku, jego nazwisko pojawia się w mediach, on udziela wywiadów, ale trzeba zaakceptować rolę, w jakiej się obecnie jest. Satysfakcją będą dla mnie zwycięstwa zespołu. Chciałbym, aby piłkarze byli zadowoleni z pracy sztabu. Zależy mi, aby aspekty, za jakie będę odpowiedzialny, wyglądały coraz lepiej i drużyna widziała rozwój.
Pogoń znajduje się w bardzo trudnej sytuacji, nie wiadomo, jak zespół będzie wyglądać wiosną, jak zbudowana zostanie kadra. W takich trudnych sytuacjach wbrew pozorom może być poniekąd łatwiej?
– Jako trenerzy musimy skupić się na pracy i udowodnić, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Żadna sytuacja nie jest jakoś mocno komfortowa. Jak jesteś na pierwszym miejscu, to za każdym razem musisz robić wszystko, aby przechytrzyć przeciwnika i nie dać się dogonić. Organizacyjnie też nigdzie nie jest idealnie. Pogoń jest jednym z czołowych klubów w Ekstraklasie i musimy zrobić wszystko, aby tak zostało. Na pewne rzeczy nie mamy wpływu.
Rok 2024 był najbardziej szalonym w pana trenerskiej karierze?
– Na pewno tak. Nie awansowaliśmy do Ekstraklasy, potem stałem się pierwszym trenerem, pojawiła się cała ta sytuacja z odejściem, seria dobrych wyników. Był to bardzo ważny czas dla mnie.
Co obiecuje pan sobie po kolejnym? Powrót do roli asystenta poniekąd pokazuje, że w kolejnych latach może trener pracować właśnie w tej roli?
– Piłka jest tak dynamicznym sportem, że wiele kwestii jest nie do przewidzenia. Nie chcę widzieć się w jednej z ról. Nie wykluczam samodzielnej pracy i wiem też, że wiele decyzji nie jest zależnych ode mnie. Trzeba się skupić na tu i teraz. To mi pomogło w pracy w Gdyni. Podpisałem kontrakt z Pogonią, dołączyłem do bardzo dobrego trenera i skupiam się na tym klubie. Nic innego się nie liczy.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...