Aktualności

  • Haditaghi mocno i dosadnie zareagował w temacie umowy Grosickiego

Alex Haditaghi w środę mocno i dosadnie wypowiedział się w temacie rozmów o nowym kontrakcie Kamila Grosickiego. Podał liczby z obecnej umowy, ujawnił żądania zawodnika i swoją ofertę. Pełną treść wpisu Alexa Haditaghiego znajdziecie poniżej.


Zawsze wierzyłem w jedną rzecz i nie zmienię tego stanowiska: sprawy rodzinne pozostają w rodzinie.

W piłce nożnej szatnia jest święta. Sala konferencyjna jest święta. Prywatne rozmowy między zawodnikiem a trenerem i klubem nigdy nie powinny odbywać się publicznie. Wyciek prywatnych wiadomości, negocjacje za pośrednictwem dziennikarzy czy wykorzystywanie mediów jako narzędzia nacisku to nie przywództwo. To nieprofesjonalne. I nieładne.

Oto niezaprzeczalny fakt: nikt nie jest ważniejszy od herbu.

Zawodnicy przychodzą i odchodzą. Trenerzy przychodzą i odchodzą. Dyrektorzy sportowi i WŁAŚCICIELE przychodzą i odchodzą.

Pozostaje tylko herb. Na zawsze.

Nie podoba mi się, żeby Kamil, jego agenci, przyjaciele i ludzie z jego otoczenia negocjowali publicznie. Nie podoba mi się, żeby prywatne rozmowy i spotkania były ujawniane. Koniec kropka.

A teraz fakty, nie opinie.

Kamil podpisał obecny kontrakt prawie 2,5 roku temu, w wieku 34 lat, zarabiając 160 tys. zł miesięcznie.

Dziś jest znacznie starszy (37 lat), a pod koniec obecnego kontraktu będzie miał 38 lat.

Domaga się nowej, dwuletniej umowy (łącznie 2,5 roku), która pozwoli mu dożyć 40. roku życia, ze znaczną podwyżką pensji do 250 000 zł miesięcznie oraz premią za podpisanie kontraktu w wysokości 2 000 000 zł. To daje około 8 000 000 zł w ciągu dwóch lat.

Nie podpiszę tej umowy.

Osiem miesięcy temu klub był o kilka godzin od utraty wszystkich zawodników, pensje niezapłacone od ponad dwóch miesięcy, premie niezapłacone od ponad roku, ogrzewanie i prąd bliskie odcięcia, a bankructwo było odległe o kilka dni. Przyszedłem do klubu z ponad 75 milionami złotych długu i potencjalnymi zobowiązaniami. Czy kibice, dziennikarze i Kamil nie pamiętają zeszłych świąt Bożego Narodzenia spotkań zawodników w sprawie niezapłaconych pensji? Czy nie pamiętają, że zawodnicy byli przestraszeni, zmartwieni i niepewni swojej przyszłości? Ta rzeczywistość nie jest odległą historią. To się wydarzyło. I ja to wyraźnie pamiętam. Nie zapomniałem tej historii. Nie będę, pod żadnym pozorem, wciągał tego klubu z powrotem w finansową nieodpowiedzialność, aby zaspokoić presję ze strony dziennikarzy, agentów lub emocjonalny szum. NIE jestem tu po to, aby być popularnym lub kochanym. Jestem tu po to, aby budować, wygrywać, a nie po to, aby ryzykować przyszłością klubu.

Co zaoferowaliśmy zamiast tego?

Zaoferowaliśmy mu obecne wynagrodzenie w wysokości 160 000 zł miesięcznie, gwarantowany rok kontraktu oraz opcję przedłużenia kontraktu o kolejny rok, jeśli Kamil zagra 75% meczów (minimum 30 minut). To daje 1,5 roku gwarancji, plus kolejny rok, jeśli pozostanie zdrowy i będzie grał dobrze. Dodatkowo dodaliśmy wysokie premie drużynowe i indywidualne.

Jest to uczciwa, pełna szacunku i hojna oferta.

Kibice kochają gole i asysty. Rozumiem to. Ale współczesny futbol wymaga czegoś więcej.

Obrona jest ważna. Standardy treningowe są ważne. Przywództwo poza piłką jest ważne.

Nasz najlepszy strzelec nie może być jednocześnie naszym najsłabszym defensywnym zawodnikiem. To elitarny i prawdziwy futbol, ​​a nie gra wideo.

Nie dam się zmusić do złego układu przez jego przyjaznych dziennikarzy ani ludzi, którzy chcą wydać moje pieniądze za mnie. Nie przyjechałem tu, żeby być popularnym. Przyjechałem tu, żeby być odpowiedzialnym i wygrać.

Nie powinienem nawet mówić o tym publicznie ani tłumaczyć się publicznie, ale zostałem do tego zmuszony. I mam prawdę po swojej stronie.

I pozwólcie mi zakończyć tym, bo to ma znaczenie:

Kamil to nie tylko zawodnik tego klubu. To syn Szczecina. Zaczynał tu jako chłopiec, wyjechał na podbój Europy, z dumą nosił koszulkę Polski i wrócił do domu, by poprowadzić drużynę. Ten wybór zawsze będzie szanowany.

Jest naszym kapitanem, naszym sztandarem i symbolem tego miasta. Cenimy go głęboko, a ta oferta odzwierciedla tę wartość, nie tylko dziś, ale i w przyszłości.

Daliśmy mu jasno do zrozumienia, że ​​gdy jego kariera sportowa dobiegnie końca, będzie dla niego miejsce w naszym kierownictwie, ponieważ liderzy tacy jak on powinni być częścią tego klubu.

Nie chodzi o kontrakty. Chodzi o dziedzictwo, odpowiedzialność i budowanie czegoś historycznego we właściwy sposób.

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Daniel Trzepacz
Żródło: własne
Wyświetleń: 17647

Uwaga!

Dla lepszego doświadczenia użytkowników komentarze są początkowo niewidoczne. Kliknij „Zobacz komentarze", aby je pokazać i dołączyć do rozmowy.