Aktualności

  • Jarosław Mroczek gościł w "Weszłopolskich"

Prezes Pogoni Szczecin gościł w poniedziałek wieczorem na antenie weszlo.fm w audycji "Weszłopolscy". Większość pytań dotyczyła oczywiście bieżącej sytuacji, a pierwszym pytaniem było to, czy prezes podziela pogląd, że Pogoń jest największym rozczarowaniem rundy wiosennej.


- Nie. Nie podzielam pana poglądu. Oczywiście widzę ułomności. Myślę, że mając wiedzę ze środka klubu z tym co musieliśmy zmierzyć się na początku rundy, wypadek młodzieży, urazy - to ten początek nie wygląda ciekawie, ale jestem przekonany, że szybko dostrzeżemy zmianę - mówił Jarosław Mroczek. - Nie będę udawał i pudrował rzeczywistości. Drużyna słabiej wygląda, ostatnie 2 mecze dają jednak nadzieję, że będzie lepiej. Wrócił Zvonimir, gra coraz lepiej. Wędrychowski w 30 minut pokazał, że to jego czas. Za chwilę wróci Kamil Drygas, który trenuje z drużyną. To powoduje ze Pogoń pokaże granie do którego nas przyzwyczaiła i którego oczekujemy.

Kibice zaczęli zwracać uwagę na to, że Pogoni obecnie bliżej jest do dolnej ósemki niż do pozycji lidera, którą nie tak dawno jeszcze zajmowała.

- Nie biorę pod uwagę możliwości gry w drugiej ósemce. Mówiąc szczerze brakuje nam trzech punktów, a gramy trzy mecze u siebie i jeden na wyjeździe. Nasza sytuacja jest więc pozytywna - tłumaczył Jarosław Mroczek, pytany także o to, skąd porażki i słabe wyniki z dużo niżej notowanymi rywalami. - Nie wywołuje to niepokoju, ale chyba nie ma w tym przypadku. Chyba mamy trochę mentalny problem, że nie potrafimy się na tyle skoncentrować z drużynami z dolnej części tabeli. Oczywiście te drużyny grają trochę inaczej niż te z góry, ale to nas nie usprawiedliwia. Z takimi drużynami powinniśmy punktować. Dziś różnice pomiędzy 6-7 zespołami są minimalne i wciąż możemy wskoczyć na 2 miejsce. Na bicie na alarm jest jeszcze za wcześnie.

Pogoń do rundy wiosennej przystępowała jako drugi zespół w tabeli i wydawało się, że walka o podium i grę w pucharach będzie jej celem. Kilka wiosennych meczów mocno jednak popsuło nastroje wśród kibiców.

- Tak, to był mój cel i wciąż wydaje się realny i cały czas o niego walczymy. Pierwsze mecze nie wyglądają dobrze, widzimy to i cały czas pracujemy, żeby to zmienić. Z Jagiellonią byliśmy lepszą drużyną i powinniśmy wygrać. Z Rakowem może w pierwszej połowie źle weszliśmy w mecz, ale w drugiej już graliśmy lepiej i to jest pozytywny znak na przyszłość. Bardzo martwi ta niska skuteczność. Mimo świetnej obrony, liderowania w defensywie, powinniśmy strzelać więcej bramek. Nie wiążę tego tak bardzo z odejściem Buksy, to jest kwestia tego jak gramy. Jak napastnik nie dostaje piłek, to nie strzela bramek.

W trakcie rozmowy nie mogło zabraknąć oczywiście tematu transferów i braku nowego napastnika w zespole.

- Okres zimowy, to nie jest taki dobry okres, żeby ściągnąć wartościowych zawodników. Ci dobrzy, jeśli są dostępni, to kosztują pieniądze, które jeszcze w naszej lidze "nie chodzą". Podejmowanie ryzyka w takim momencie, w którym mamy zatrudnionych dwóch napastników, z tym jednym, którym był ściągnięty, aby zastąpić Buksę. Manias całą rundę czekał na swoją szansę, więc teraz nie możemy mu podziękować, kiedy on cały czas był lojalny i czekał na swoją szansę. To też nie jest tak, że on wejdzie i zacznie strzelać bramki. Koledzy muszą nauczyć się z nim grać. On jest innym rodzajem napastnika niż Buksa i gra w inny sposób. W momencie, kiedy zaczęliśmy grać nieciekawie, to Manias też tak wyglądał i my to widzieliśmy. Wracaliśmy do filmów z tego jak on grał wcześniej i to co on teraz prezentuje to jest diametralna różnica. Wierzymy cały czas, że jest w stanie wrócić do tego co pokazywał w poprzednich klubach - opowiadał prezes klubu.

Jednym z najgorętszych tematów obecnie jest sytuacja spowodowana Koronawirusem, który sieje panikę na całym świecie. Jak sytuację z możliwym zamknięciem stadionów widzi prezes Dumy Pomorza?

- Jesteśmy w sytuacji, że mamy mało miejsc na stadionie i przychody z dnia meczu są niewielkie. Współczuję Lechowi i Wiśle, które mają mecze z Legią. Dla Wisły byłby to duży zastrzyk gotówki. Najważniejsze jest jednak bezpieczeństwo i zdrowie kibiców. Uważam, że samo zamykanie meczów nic nie da, zakaz powinien dotyczyć wszystkich zgromadzeń. Nie ma sensu ograniczania widowni do 999 osób jako imprezy masowej, tylko zamknąć całkowicie. Władza się na to jednak nie zdobędzie, bo trzeba byłoby zamknąć kościoły i inne zgromadzenia - dodał Mroczek.

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Łukasz Krzyżanowski
Żródło: własne
Wyświetleń: 6248

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...