Marcel Wędrychowski i Wojciech Lisowski to piłkarze, którzy są poza grą i treningami z zespołem już od kilku tygodni. Szczególnie brak tego pierwszego jest problematyczny dla trenera i zespołu.
Młody skrzydłowy Pogoni Szczecin urazu nabawił się 13 sierpnia w domowym meczu z Radomiakiem. Już w pierwszej chwili po upadku na murawę widać było, że to problemy z barkiem lub obojczykiem. Kontuzja, której nabawił się Wędrychowski nie jest typowym urazem piłkarskim. Podjęto jednak decyzję o zachowawczej metodzie leczenia, bo operacja mogłaby wykluczyć go z gry nawet na ponad 6 miesięcy.
- Wszystko jest z nim dobrze. Ten bark, z którym miał problem, mu się zrósł. Gdybyśmy zrobili operację, groziłoby mu 8 miesięcy rozbratu z boiskiem. Ze sztabem i Marcelem zdecydowaliśmy więc, że spróbujemy leczenia zachowawczego. Jego kontuzja, jak na piłkarza, była dość nietypowa, bardziej koszykarska. Fakt, że mu się to wszystko zrosło, powoduje, że efekty leczenia są takie jak po operacji. Myślę, że za 3 tygodnie będzie do dyspozycji trenera - mówił w środę Dariusz Adamczuk na spotkaniu z kibicami klubu.
W podobnym tonie wypowiada się trener Gustafsson. Wędrychowski od początku sezonu był ważną postacią w drużynie, a dodatkowo nabijał minuty w klasyfikacji młodzieżowców.
- Chciałbym móc odpowiedzieć na to pytanie jasno. Mogę powiedzieć tyle, że mam nadzieję, że Wędrychowski i Lisowski będą z nami w pełni gotowi po następnej przerwie reprezentacyjnej. Nie jestem tego w stu procentach pewny, ale obaj zmierzają w odpowiednim kierunku i myślę, że w czasie, który nakreśliłem, możemy liczyć, że znowu z nami będą - mówił w czwartek Gustafsson.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...