Kacper Smoliński musiał się trochę naczekać na szansę debiutu w PKO Ekstraklasie. Na ławce rezerwowych usiadł już w sierpniu, ale na pierwsze minuty musiał czekać blisko rok.
"Kaczor", bo tak nazywają go koledzy jest wychowankiem Pogoni Szczecin, który w grupach młodzieżowych przeszedł przez wszystkie szczeble szkolenia. Już kilka lat temu trener Czesław Michniewicz zwracał uwagę na 12-latka i zaznaczał, że to może być wyróżniający się zawodnik.
Smoliński do treningów z pierwszym zespołem dołączył w poprzednim sezonie. Na szansę przyszło mu trochę poczekać. Jednak jak już wszedł do gry, to rozpoczął od liczb, których dawno nie robił żaden z wchodzących do zespołu juniorów.
Smoliński zadebiutował w Krakowie w meczu z Cracovią 29 czerwca. Dwa tygodnie później dostał szansę w rywalizacji we Wrocławiu ze Śląskiem i strzelił gola na 2:2 dającego drużynie Runjaica jeden punkt. Wczoraj w Warszawie kilka minut po wejściu za kontuzjowanego Kowalczyka wkręcił w ziemię Pawła Stolarskiego i dokładnym podaniem obsłużył Adama Frączczaka, który wpakował piłkę do bramki.
Patrząc na suche liczby, to Smoliński ma udział przy golu co 29,5 minuty spędzonej na boisku. Wiadomo, do tej statystyki nie ma co się zbyt mocno przywiązywać, ale "Kaczor" dał trenerowi Runjaicowi wyraźny sygnał, że chce znaczyć w przyszłym sezonie więcej w jego drużynie.
Uwaga!
Dla lepszego doświadczenia użytkowników komentarze są początkowo niewidoczne. Kliknij „Zobacz komentarze", aby je pokazać i dołączyć do rozmowy.