Portowcy do 90. minuty po bramce Miłosza Przybeckiego prowadzili z Termalicą 1:0, ale ostatecznie i tak mogą dopisać sobie na koniec tylko jedno oczko. W trwającym sezonie takich straconych punktów było już wiele.
Pogoń w tym sezonie bramkę w ostatnich dziesięciu minutach traciła czterokrotnie, ale aż trzy razy kończyło się to pozbawieniem podopiecznych Czesława Michniewicza zwycięstwa. Dwukrotnie taka sytuacja miała miejsce w spotkaniach z Termalicą, która potrafiła wyrównać w 83. I 90. minucie. Oprócz tego trzy punkty Portowcy stracili grając u siebie z Górnikiem Zabrze, kiedy zwycięstwa pozbawił ich Aleksander Kwiek.
Czy da się temu zaradzić, czy – jak to mówił po niedzielnym meczu Jakub Czerwiński – taka jest po prostu piłka? Prawdą na pewno jednak jest, że Pogoń często ma problem z ‘’zamknięciem meczu’’. Doskonale to było widać w ostatnim spotkaniu z Termalicą, kiedy mimo wielu sytuacji do kontrataku najczęściej były one spowalniane już w środku pola i ostatecznie cały zespół przeciwnika miał czas na ustawienie linii obrony.
Problemem bez wątpienia również jest popularne w Polsce cofanie się we własne pole karne. Pogoń w czasie akcji, która dała Termalice wyrównanie miała w swoim polu karnym ponad dwa razy tylu piłkarzy co przeciwnik, a jak się skończyło wszyscy wiedzą. Trener Michniewicz musi się po spotkaniu zastanowić, czy kolejna strata w końcówce to po prostu pech i kwintesencja piłki nożnej, czy po prostu problem, który trzeba jak najszybciej zlikwidować.
Uwaga!
Dla lepszego doświadczenia użytkowników komentarze są początkowo niewidoczne. Kliknij „Zobacz komentarze", aby je pokazać i dołączyć do rozmowy.