Dawid Kort wrócił do Pogoni zimą i wielu liczyło, że będzie alternatywą dla będącego w słabszej dyspozycji Akahoshiego. Trener Michniewicz w czterech meczach dał mu pograć jedynie 30 minut, a w momencie gdy z chorobą zmagał się Aka, to Kort całe mecze spędził na ławce.
- Uznaliśmy, że w meczach z Termaliką i Jagiellonią zagramy w innym ustawieniu. Grając przeciwko Jagiellonii musieliśmy się nastawić na ostrą walkę. Dawid potrafi grać w piłkę, ale w fizycznej walce z Grzybem czy Góralskim nie dałby sobie rady. Zdecydowaliśmy się na zawodników dobrze biegających. Adaś wrócił po kartkach, Listek to też szybki i silny zawodnik. Do tego szybcy Zwolak i Gyurcso. Mieliśmy plan, aby atakować, nie chcieliśmy, żeby mecz skończył się wynikiem 0:0. Wiem, że wielu ma nam to za złe, że nie stwarzamy okazji, ale my nie myślimy o tym, by zremisować 0:0 - mówił podczas piątkowego spotkania z dziennikarzami trener Michniewicz.
Trener dodatkowo starał się tłumaczyć swoje decyzje hierarchią w zespole.
- Trzeba sobie uświadomić jedną rzecz – mówi Czesław Michniewicz. - Kort przyszedł do drużyny, w której ustalona była pewna hierarchia. Drużyna zakończyła rundę na czwartym miejscu, ktoś na ten wynik zapracował i w pierwszej kolejności to piłkarze już sprawdzeni będą brani pod uwagę przy ustalaniu wyjściowego składu.
Kort nie ma już wyjścia i musi cierpliwie czekać na swoją szansę. W poniedziałek będzie o to trudno. Został bowiem desygnowany do gry w rezerwach i jeśli znajdzie się w kadrze meczowej, to wejdzie z ławki.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...