- Podpisałem nowy kontrakt, wcześniej był on nieco inaczej sformułowany. Dziś jest to kontrakt stricte pod pierwszy zespół. Jestem zadowolony, bo historia zatacza koło – mówi Wojciech Lisowski oficjalnemu serwisowi klubu świeżo po podpisaniu nowego kontraktu z Pogonią Szczecin.
Minęło 9 lat od ostatniego występu w pierwszym zespole Pogoni Szczecin. Trochę przeszedłeś, ale Twoja historia jest inspirująca. Przychodziłeś grać do drugiego zespołu i jednocześnie rozwijać się na ścieżce trenerskiej. Fantastyczna postawa przyniosła jednak szansę walki w drużynie Jensa Gustafssona.
- Ja się cieszę, bo jestem wychowany na Pogoni. Jestem z Chociwla, to jest 60 km od Szczecina. Zawsze ta Pogoń w sercu była, jeździło się na mecze i każdy chciał w niej grać. To było takie marzenie każdego małego chłopca. Byłem tutaj 9 lat temu. Dobrze zacząłem pierwszą rundę, w drugiej doznałem kontuzji i wypadłem na dłuższy czas, co spowodowało, że te nasze drogi się rozeszły. Jeździłem potem trochę po Polsce. Na poziomie centralnym utrzymywałem się na poziomie Ekstraklasy i I ligi. Mam za sobą dwa awanse i jeden spadek. Nabrałem sporo doświadczenia. Po 17 latach, podczas których byłem poza domem, stwierdziłem, że chcę wrócić do siebie, do rodziny i znajomych, bo jednak tutaj w Szczecinie czuje się najlepiej. Dostałem propozycję trenowania w drugim zespole i na początku chciałem się tylko przygotować do tego, aby iść jeszcze gdzieś dalej spróbować. Ale później stwierdziłem, że nie. Że czas złapać trochę stabilizacji i zostać tutaj, grać i być może iść też w inną stronę. Rozmawiałem z dyrektorem Adamczukiem, z koordynatorami Akademii i ta ścieżka, aby grać w drugim zespole i jednocześnie rozwijać się jako trener mi podpasowała. Życie jest jednak przewrotne i pokazuje, że po dwóch naprawdę fajnych sezonach w drugim zespole Pogoni można zrobić coś więcej. Nie ukrywam, że jest w tym duża zasługa świetnego trenera i całego sztabu drugiego zespołu. Od początku złapałem chemię z trenerem Pawłem Ozgą. Trener cały czas twierdził, że ja jestem w stanie dać zespołowi więcej i więcej od siebie wymagać. Cały czas we mnie wierzył, ufał mi i dzisiaj za tę wiarę, determinację, cierpliwość i pokorę zbieram żniwa. To też pokazuje, że w każdym wieku można się rozwijać. Niezależnie czy jest się młodym, czy trochę starszym. Nie ukrywajmy, ja też nie należę jeszcze do tych najstarszych zawodników, ale być może, gdybym trafił wcześniej na takiego trenera, to moja droga byłaby inna. Dziś cieszę się jednak z tego, gdzie jestem. Gra w pierwszym zespole Pogoni Szczecin to było moje marzenie od małego.
Mówisz o rozwoju. Widać go chyba również w grze ofensywnej. Te dziewięć bramek strzelone na wiosnę to imponujący wynik dla stopera, nawet na poziomie III ligi.
- Styl jaki zaproponował całemu zespołowi trener Ozga i sztab, to DNA Pogoni, polega na proaktywnym graniu. Cały czas dominacja i utrzymanie się przy piłce. Ja jako defensywny zawodnik też miałem dużo elementów wplecionych do swojej gry, gdzie mogłem się podłączyć do ataku. Duża część stałych fragmentów, które wykonywaliśmy również była grana na mnie, ale zespół też musiał wykonać swoją robotę. Dzięki tej pracy drużyny, ja miałem wolną pozycję albo miałem ułatwioną drogę, by dojść do piłki.
Wspomniałeś o tym przywiązaniu do Pogoni. Jesteś więc kolejnym zawodnikiem w zespole, który wprowadza do szatni tej granatowo-bordowej tożsamości.
- Utożsamianie się z klubem jest bardzo ważne. Nie raz mówimy o wielkich nazwiskach, które przychodzą do klubów, ale nie czują tej tożsamości i nie czują tego, co się dzieje w regionie. Ja od małego byłem wychowywany na Portowca. Pogoń zawsze była w moim sercu.
Pierwszy dzień obozu w Opalenicy, za nami tydzień treningów. Jak Ty się czujesz w tym momencie?
- Ja trenowałem trochę inaczej niż większość zawodników. Wynikało to z tego, że mój okres wolnego pomiędzy rozgrywkami wynosił aż cztery dni, podczas których musiałem chwilę odpocząć <śmiech>. Od wtorku zacząłem treningi z drużyną. Te obciążenia były mniejsze, ale brałem udział we wszystkich popołudniowych treningach na boisku. Nie ukrywam, że intensywność tutaj jest o wiele większa niż w drużynie rezerw. Wiążę się to oczywiście z jakością zawodników, jak i poruszaniem się. Świadomość i doświadczenie tych zawodników jest przecież dużo większe. Uważam, że jestem stworzony do ciężkiej pracy, więc te warunki są dla mnie idealne. Zwieńczyliśmy ten tydzień sparingiem z Chojniczanką, pomysł na mnie był taki, żeby zagrać 30 minut. Sztab wie, że jestem świeżo po zakończonym sezonie i wiem, że dobrze przygotuje się do nowego sezonu.
Jaki cel stawiasz sobie na ten obóz?
- Ja chcę grać. Przyszedłem tutaj do rywalizacji i chcę pokazać się z jak najlepszej strony trenerowi. Chcę złapać jak najwięcej minut, bo nie przyszedłem tutaj tylko potrenować, tylko walczyć o swoje. Nie będę sobie umniejszał, bo wiem, że mogę śmiało rywalizować z chłopakami z zespołu.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...