9 kwietnia 2016. Wtedy w meczu przeciwko Legii Warszawa Marcin Listkowski zagrał po raz ostatni w wyjściowej jedenastce Pogoni Szczecin w Lotto Ekstraklasie.
Młodemu zawodnikowi przyszło czekać 8 miesięcy aby ponownie wyjść na boisko z kolegami i grać od pierwszej minuty.
W sezonie 2015/2016 Listkowski przebojem wdarł się do zespołu Czesława Michniewicza. Do gry nie wnosił wiele, ale czasami swoją szybkością i przebojowością mobilizował do większej intensywności swoich kolegów. Ten sezon miał być dla niego tym, w którym przestanie się o nim mówić jak o juniorze, ale jak o pełnoprawnym piłkarzu pierwszego zespołu. Rok temu w rundzie jesiennej w 21. spotkaniach Ekstraklasy zanotował 593 minuty na boisku. Tej jesieni jest ich ponad 500 mniej... tylko 87.
Niestety, młody pomocnik nie dostawał tylu szans na ile liczył od trenera Moskala. Dopiero w ostatnim meczu tego roku i raczej z powodów problemów kadrowych pojawił się na boisku.
Zagrał solidnie, chciał pozostawić po sobie jak najlepsze wrażenie. Raz fenomenalnie dograł piłkę do Adama Frączczaka, ale ten w dobrej okazji nie trafił w bramkę. Listkowski jednak dał sygnał, że zależy mu na grze i chce rozwijać się w Pogoni.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...