Aktualności

  • Meksykańska Przygoda Marka Ostrowskiego, część #5

Captain Tomasz, użytkownik Twittera, podjął się przepisania wspomnień Marka Ostrowskiego z Mundialu w Meksyku, który odbył się w 1986 roku. Publikowane one były w Głosie Szczecińskim. Dziś rozdział piąty - Guadalajara.


ROZDZIAŁ 5
GUADALAJARA 

Nie wierzę ci. Naprawdę? Wrzeszczy Boniek w słuchawkę. Zastanawiamy się, co go tak ucieszyło w rozmowie z żoną. Okazuje się, że z Rzymu napłynęła informacja, iż zakupiony przez niego koń, ponoć fantastyczny, wygrał gonitwę. Zbyszek cieszy się jak dziecko. Zastanawiam się dlaczego ? Spytać ile na tym trafił nie bardzo wypada, ale obserwując go dalej dochodzę do wniosku, że to nie o to chodzi. Muszę kiedyś pójść na wyścigi konne.

Przy obiedzie dowiadujemy się, że naszym kolejnym przeciwnikiem będzie Brazylia. Wiadomość tę przyjmujemy z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony to zaszczyt grać na mistrzostwach świata z trzykrotnymi zwycięzcami tej imprezy, z drugiej zaś - trafiliśmy na wyjątkowo wymagającego przeciwnika. Zwycięstwo z legendarnymi wirtuozami futbolu jest mało realne, ale przecież pod warunkiem, że cały zespół zagra na najwyższych obrotach - możliwe.

Dwa kolejne dni dzielące nas od meczu upływają raczej monotonnie. Trenujemy o godz. 12, a więc w czasie, gdy będziemy grać w Guadalajarze. W sobotę rano, po rozruchu, dowiadujemy się, że w Monterrey pozostają: Buncol, Zgutczyński, Komornicki, Wandzik i kontuzjowany Kubicki.  O godzinie 17:30 mamy liniowy samolot do Guadalajary. Na lotnisku spotykamy smutnych, żeby nie powiedzieć zdruzgotanych  - Portugalczyków. Józek Młynarczyk podchodzi do Gomesa. Zamienia z nim kilka słów - wracając do nas twierdzi, że dalsza rozmowa nie miałaby sensu. Portugalczyk był bliski płaczu.

Po 40 minutach lotu znajdujemy się w Guadalajara. Mieszkamy w hotelu, który do  niedawna zajmowali piłkarze hiszpańscy. Otrzymuję pokój dwuosobowy wraz z Darkiem Dziekanowskim. To chłopak raczej skryty i małomówny. Próbuję go podpytać co sądzi o Mundialu i naszym występie. Obaj dochodzimy do wspólnego wniosku - dobrze, że w kolejnej rundzie grać będziemy z Brazylią. Jeżeli przegramy z tak renomowanym rywalem, nikt o to nie będzie mógł do nas mieć pretensji. W wypadku zwycięstwa zostaniemy bohaterami finałów mistrzostw świata.

Z dotychczasowego składu, w którym występowali  Brazylijczycy wygląda na to, że nie tylko dla zespołu, ale również dla mnie osobiście będzie to wyjątkowo trudny pojedynek. Mam bowiem być „opiekunem” nadziei brazylijskiego futbolu - Mullera. To szybki, bardzo dobry technicznie, uczestnik mistrzostw świata juniorów, w których Brazylia wiodła prym. Będę musiał chodzić za nim krok w krok, ani na chwilę nie dając mu swobody. Obawiam się, że czasami trzeba będzie uciec się do niedozwolonych chwytów piłkarskich.

W przeddzień  meczu zwiedzamy stadion. Oglądałem już wiele obiektów piłkarskich. Moim zdaniem stadion w Guadalajara, mieszczący ponad 50 tysięcy widzów, na trybunach  zlokalizowanych prawie pionowo do płyty boiska, jest jednym z najpiękniejszych na świecie. Murawa boiska jest dobra, a w porównaniu ze stadionem w Monterrey, wręcz idealna. Na tych trybunach, miejscowi bogacze mają wcześniej wykupione loże, z których mogą oglądać mecz na leżąco.

c.d.n.
Monterrey, 14 czerwca 1986
M. OSTROWSKI

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Captain Tomasz
Żródło: archiwalne wydania Głosu Szczecińskiego
Wyświetleń: 1643

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...