Aktualności

Gdy mecz chyli się już ku końcowi, a zawodnicy wyraźnie opadają z sił, on dostaje dodatkowego "kopa" i potrafi odmienić losy spotkania jedną akcją. Mowa o Rafale Murawskim, który przyzwyczaił nas do tego, że gdy inni mają już powoli dość, on dokłada "z wątroby" i robi akcję meczu.


Tak było w przypadku jesiennych spotkań z Lechią i Wisłą. Tak też było w poniedziałek w meczu z Koroną. Akcję przy bramce Gyurcso rozpoczął już przy własnym polu karnym. "Jak dzik" przeszedł lub powalił trzech rywali, którzy mogli tylko się obejrzeć i patrzeć, jak Murawski mknie w kierunku bramki Małkowskiego. Jego rajd to dobre 70 metrów. Skąd u piłkarza w wieku 34 lat tak wysoka wytrzymałość? Czy Murawski w przerwie dojada z wiaderka witamin Kazimierza Węgrzyna? O to nasz redaktor zapytał po meczu trenera Michniewicza.

- Nie wiem, czy on czegoś nie dojada na boku, bo obiad je przed meczem jak my wszyscy! - śmiał się po meczu trener Czesław Michniewicz. - Poważnie jednak mówiąc, Rafał ma charakter. To jest ta stara gwardia, która nienawidzi przegrywać. I jeśli tylko ma siłę, to będzie grał i dążył do zwycięstwa. Śmiejemy się, że w Anglii był „Fergie time”, a my mamy „Muraś time”. On około 80. minuty „rajduje” przez całe boisko. Bez piłki albo z nią. On ma po prostu charakter. I dobrze, bo taki właśnie powinien być kapitan.

Nawet trybuny po meczu skandowały nazwisko kapitana Pogoni. Mówiąc wprost: kapitan pociągnął w poniedziałek zespół do skutecznej pogoni za Koroną.

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Daniel Trzepacz
Żródło: własne
Wyświetleń: 5667

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...