Ostatni mecz sezonu w roli gospodarza. Co prawda dla nas był to praktycznie mecz o „pietruszkę”, ale nawet mecze o nic, z cracovią zawsze elektryzują szczecińską publiczność. W związku z tym frekwencja na poziomie 5000 osób może zaskakiwać. Niewątpliwym pozytywem był fakt, że każdy z obecnych wiedział i czuł, jaki był ciężar gatunkowy tego spotkania. Ci, którzy nie przyszli powinni tego żałować.
Byli
Fani z Krakowa udali się do Szczecina transportem kołowym. Na stadion weszli praktycznie pod koniec pierwszej połowy. Szybko powiesili swoją jedyną flagę i zasiedli na sektorze nie prowadząc żadnego dopingu.
Godne pożegnanie
O ile frekwencja nie zachwyciła, o tyle doping już tak. Oczywiście tego dnia mogło i nie obyło się bez wzmożonej liczby bluzgów. Można się na to obrażać, można się z tego powodu denerwować, ale wydaje się, że mecze z tym rywalem jeszcze długo będą zawierały ten element kibicowskiego rzemiosła. Jeszcze przed meczem z młyna poleciało hasło „Kibole wszyscy do młyna”. Ten był lepiej wypełniony aniżeli na poprzednim spotkaniu z Zagłębiem Lubin. Śpiewaliśmy głośno i równo. W zasadzie jedyny słabszy moment mieliśmy po utracie drugiej bramki przez Pogoń. Na całe szczęście nie trwało to długo. Przyśpiewki „Heja MKS” czy „Od Szczecin do Opola” chętnie były podłapywane przez pozostałe sektory. Dobrze wychodził nam podział młyna na dwie sekcje, a także zapraszanie do dopingu pozostałych trybun. Atmosfera po trzeciej bramce przypominała tę z półfinałowego meczu Pucharu Polski z Ruchem Chorzów. Pod koniec tylko nieliczni oglądali mecz na siedząco. Portowcy dotrwali do końca i po raz drugi wygrali w grupie mistrzowskiej. Choć w przekroju całej rundy dodatkowej liczyliśmy na więcej, to trzeba przyznać, iż piłkarze w Szczecinie wygrali to, co wygrać mieli, to jest mecze z Lechem i cracovią. Wynik cieszy tym bardziej, iż bramki dla Pogoni strzelali ludzie stąd: Adam Frączczak – chłopak z Kołobrzegu, Łukasz Zwoliński i Dawid Kort – wychowankowie Pogoni. Oni także paru innych zawodników podczas spotkania usłyszało, jak stadion skanduje ich nazwiska. Po meczu zawodnicy usłyszeli głośne „Dziękujemy”, a także „Nasza Pogoń…”. Zaczynając od trybuny krytej każdy z piłkarzy przeszedł przyklepać „piątkę” z kibicami. Przy młynie dodatkowo odśpiewali „Kto wygrał mecz”. Wygrana i takie zachowanie zdecydowanie pomogło oczyścić atmosferę, która ostatnio bywała trochę napięta.
Miłym akcentem w przerwie był pochód młodych zawodników Pogoni – wicemistrzów Europy. Przy młynie i krytej zaśpiewali wspólnie z kibicami „Kto wygrał mecz”. Dodatkowo fani z młyna przypomnieli, iż ku chwale Pogoni chłopaki muszą jeszcze „walczyć i trenować”.
Tego dnia na płocie oczywiście nie mogło zabraknąć flagi „Andrzej zawsze będziemy szli razem”. Do tego w centralnym punkcie wisiała flaga „Lads from Szczecin”. Poza tym na płocie pojawiły się flagi naszych FC m.in.: Drawsko, Choszczno, Gryfice, Dębno.
Na płocie pojawił się także transparent odnoszący się do posła na sejm z ziemi szczecińskiej – Piotra Misiło. Ten marny polityczyna postanowił wykorzystać śmierć naszego brata do swoich politycznych rozgrywek. Na całe szczęście szczecińska kibicowska brać zareagowała na to sposób odpowiedni. Bez pozdrowień dla takich osobników.
Do następnego sezonu
Przed nami został już tylko wyjazd do Warszawy. Wiadomo, że w europejskich pucharach nie zagramy. Przerwa w rozgrywkach powinna być dla nas chwilą do przemyśleń. Pod wieloma względami sezon ten był dobry. Było jednak wiele rzeczy, które robiliśmy źle i nad którymi musimy się zastanowić. Niech każdy z nas wykona swoisty rachunek sumienia i zastanowi się, co mogliśmy zrobić lepiej a potem zróbmy to, aby następny sezon był jeszcze lepszy!
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...