Aktualności

Trener Jens Gustafsson po meczu we Wrocławiu mógł być zadowolony. Jego podopieczni zdobyli ważne trzy punkty. Poniżej znajdziecie pomeczowe opinie obu trenerów.


Jens Gustafsson, trener Pogoni:

-  Oczywiście, że jestem bardzo zadowolony z tej wygranej. Była to dla nas trudna przeprawa. Po meczu jesteśmy dumni, bo z pokorą podchodziliśmy do tej rywalizacji. Świadomi tego, co na nas czeka. Pierwsza połowa nie była pod względem stylu tym, czego od siebie oczekiwaliśmy i z tego nie jesteśmy dumni. Ale dumni jesteśmy z tego, jak reagowaliśmy, gdy nam nie szło, gdy wydarzenia boiskowe nam nie sprzyjały. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że po zmianie stron chcemy pokazać coś lepszego. I wdrożyliśmy to w życie. Zmieniliśmy pewne aspekty, wpłynęło to na to jak się prezentowaliśmy i dało nam zwycięstwo. Powtórzę to jeszcze raz: jestem dumny z drużyny, z każdego zawodnika. Wygraliśmy tutaj we Wrocławiu pierwszy raz po 23 latach. Niektórych zawodników, którzy dziś zagrali, nie było wtedy jeszcze na świecie.

O stylu z pierwszej połowy i tym, czy Śląsk zaskoczył.

- Nie zaskoczył. Śląsk to lider. Byłoby czymś dziwnym z naszej strony, gdyby jego jakość nas zaskakiwała. Ale prawdą jest, że w pierwszej połowie nie pokazywaliśmy naszej odwagi, naszej woli zwycięstwa. To dotyczyło bardziej nas, nie przeciwnika.

O znaczeniu tej wygranej w kontekście rozpoczynającej się rundy.

- To był ważny mecz, jeśli chodzi o wynik. Ale też jest trochę za wcześnie, by jednoznacznie określać z jego perspektywy całą rundę. Tak samo jak po ewentualnej naszej przegranej, nie należałoby mówić, że wszystko byłoby już stracone. W tym sezonie ekstraklasy rywalizacja do samego końca będzie bardzo zacięta, będzie bardzo ciasno. Myślę, że będzie to trwało do ostatniej kolejki. Powtórzę: dziś jeszcze za wcześnie, na podstawie tylko tego wyniku, prognozować.

O sytuacji z butelką, która trafiła Valentina Cojocaru:

- Powiem tylko tyle, że jakaś butelka leciała na murawę, w okolice naszego bramkarza. Z tego, na ile znam futbol, to takie sprawy są w piłce niedozwolone.

O zmianie Linusa Wahlqvista:

- Było to związane z jego obecnymi możliwościami. Wiedzieliśmy, że prawdopodobnie nie da rady zagrać całego meczu. Późno w tygodniu wrócił treningów.  W momencie, gdy dostał żółtą kartkę, był też już bardzo mocno zmęczenia i był to dobry moment na dokonanie zmiany.

O przerwie spowodowanej przedmiotami wrzucanymi na murawę:

- Rozmawialiśmy o tym w szatni z trenerami już po meczu. Okazało się, że nam to pomogło, bo mogliśmy stanąć razem spokojnie ze sztabem, porozmawiać m.in. o zmianie Linusa, stanąć także razem z zawodnikami. Tym razem było to dobre dla nas, ale nigdy nie możesz tego przewidzieć, jak to wpłynie na twoją drużynę.

O tym, który z zawodników najbardziej cieszył się ze zwycięstwa:

- Wszyscy się cieszymy. To był bardzo ważny mecz. Wygraliśmy na wyjeździe z liderem, to pierwsze spotkanie w nowym roku. To musi wszystkich cieszyć.

O ocenie Adriana Przyborka:

- Muszę odpowiedzieć nieco dłużej. Chcę, żeby to dobrze wybrzmiało. Adrian trenuje z nami od roku. Rok temu, gdy do nas dołączał, widziałem, że podejmuje decyzje jak piłkarz pasujący do Ekstraklasy, mimo swoich 16 lat. Widać było, że gra jak doświadczony piłkarz. Od tego czasu były różne wzloty i upadki, były trudniejsze momenty. To oczywiście jest normalne i naturalne dla takiego wieku. Brak minut powodował czasami z jego strony m.in. mowę ciała, która powodowała, że kolejne minuty wtedy byłyby dla niego niezasłużoną nagrodą. Mam jednak bardzo dobry kontakt z rodzicami Adriana, z jego otoczeniem. Zgadzamy się w tym, że najważniejsza w takim przypadku jest edukacja, a nie liczba rozegranych minut. W 2024 roku, od pierwszych treningów, Adrian pokazał ogromną wiarę w siebie, dobrą, pozytywną postawę, cieszył się każdą minutą na boisku. To jest to, czego oczekujemy. Adrian wiedział, że ma skupić się na rozwoju, nauce, a nie na tym, żeby szukać okazji do tego, by odejść gdzieś na wypożyczenie i liczyć na większą szansę potencjalnych minut gry. Efektem jego postawy w ostatnim czasie jest występ we Wrocławiu, to że grał od początku. Oczywiście, że był dziś nieco przejęty dużym kalibrem tego spotkania. Podsumowując: jestem tego zdania, że na pierwszym miejscu ma być w przypadku młodych piłkarzy edukacja, a za tym mają iść rozegrane minuty.

Jacek Magiera, trener Śląska:

- Było to dobre do oglądania widowisko. Zagraliśmy dobry mecz. Stworzyliśmy wiele sytuacji do strzeleniu gola. Nie zrobiliśmy tego i przegraliśmy. Po dość przypadkowej bramce rywala. W sporcie liczą się zwycięstwa. My dziś tego nie mamy i nie możemy być zadowoleni. Ale nie można mówić, że drużyna nie zrealizowała planu. Przeważaliśmy, zmienialiśmy ciężar gry, wychodziliśmy na wolne pole. Mieliśmy świetne sytuacje. Mieliśmy 9 strzałów celnych, chcemy to utrzymywać w kolejnych spotkaniach. Przegrywamy mecz po 16 meczach bez porażki. Szkoda, że ta seria dziś się skończyła, choć kiedyś musiała się skończyć. Nic się nie skończyło, za tydzień gramy ze Stalą Mielec i chcemy wygrać.

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Daniel Trzepacz
Żródło: własne
Wyświetleń: 5317

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...