- W pierwszej fazie kibicowi mecz mógł się nie podobać. Jestem dumny z zespołu i naszych liderów. Oni wierzyli. To słowo "wiara" jest najważniejsze. Widziałem to u naszych zawodników - powiedział po meczu Pogoni z Piastem trener Robert Kolendowicz.
Robert Kolendowicz, trener Pogoni Szczecin:
- Dużo emocji. Był to niezwykle trudny mecz. Sami widzieliście, jak wyglądał. Spotkały się dwa bardzo dobrze zorganizowane, taktyczne zespoły. Piast był bardzo dobrze przygotowany. Wieloma momentami nie mogliśmy grać tak, jak lubimy. Pewnie postronnemu kibicowi w pierwszej fazie mógł się nie podobać. Dziś najważniejsze było zwycięstwo i je osiągnęliśmy. Jestem niezwykle zadowolony z naszych liderów. Wiara nam dziś przyświecała. Nie widziałem w drużynie ani jednego momentu zwątpienia. Jestem niezwykle dumny, że ta wiara cały czas w nas była.
- Strzeliliśmy fenomenalne gole. To zasługa indywidualnej jakości „Kulu” i Kamila. Jestem pełen podziwu dla Cojocaru za ważne interwencje. Ze zmienników, którzy weszli. Chciałbym również podkreślić, że Krzysiek Kamiński to fantastyczny członek zespołu. Pewnie liczył, że dzisiaj zagra. Dziś jednak podjąłem inną decyzję. On mocno nam pomaga i nas wspiera. Chcę takich zawodników, którzy mają dużą jakość indywidualną, ale też chcą przede wszystkim dobra zespołu.
- Jesteśmy dalej w Pucharze Polski i to najważniejsze. Mamy tam ciągle „unfinished buisness”. Mówiłem Wam o krętych drogach, które prowadzą czasem do pięknych miejsc. Mam nadzieję, że trafimy wreszcie do tego pięknego miejsca.
O tym, jak ciężkie i podobne do siebie są mecze z Piastem:
- Wszystkie nasz mecze są bardzo podobne, zamknięte, taktyczne. To ma związek z tym, jacy trenerzy pracują w zespole Piasta. To fantastyczne postacie. Trenerzy uznani, z jakością i doświadczeniem. Dlatego przeciwko nim od lat gra się tak trudno. Oni dopuszczają do najmniejszej ilości strzałów na bramkę. Mają organizację gry na topowym poziomie, Do tego intensywność i indywidualną jakość. Myślę, że pierwsza połowa dobitnie pokazała, jak Piast był dobrze przygotowany pod względem taktycznym. Potrafiliśmy dziś przetrzymać trudny moment. Nie straciliśmy wiary nawet na chwilę. Mój zespół wierzył w sukces do samego końca i dlatego wygraliśmy.
O tym, czy zmartwiła go konieczność rozgrywania dogrywki w kontekście sobotniego meczu z Lechem:
- Nie. Mówię często o małych krokach i tym, co jest przed nami. Mieliśmy wpływ na ten mecz i byliśmy bardzo zainteresowani, aby go wygrać. Od teraz zaczynamy przygotowania do meczu z Lechem. Mój zespół już teraz zaczął proces regeneracyjny przed tym spotkaniem. Chwilę się pocieszyliśmy w szatni, ale od teraz już liczy się tylko sobotnie starcie z Lechem. Na nim się koncentrujemy i zrobimy wszystko, aby wygrać.
- Proces regeneracji mamy bardzo detalicznie zaplanowany. Mieliśmy dwa protokoły: jeden na wypadek rozegrania 90 minut, drugi na dogrywkę. Wprowadzimy więc w życie drugi protokół. Nie będziemy mieli czasu na trening. Najważniejsza będzie regeneracja. Ci, którzy dziś grali mniej potrenują 2 dni, a dla reszty najważniejsza będzie regeneracja.
O tym, czy Piast czymś zaskoczył:
- Myślę, że Piast nie zaskoczył. Był bardzo dobrze przygotowany i bardzo dobrze wykonywał swoje zadania taktyczne. W trakcie I połowy i przerwy wprowadziliśmy korekty do swoich działań z piłką. Z minuty na minutę wyglądało to coraz lepiej, ale dalej trudno było wprowadzać piłkę w pole karne Piasta. Piast zawiesił bardzo wysoko poprzeczkę, ale wiara do końca dała nam awans.
O tym, czy w zespole nie ma po meczu urazów:
- Czekam na raport pomeczowy. W tym momencie zawodnicy są monitorowani przez sztab medyczny. Uraz Linusa nie wyglądał groźnie. Mam nadzieję, że to były tylko skurcze, że nie doszło do żadnego mikrourazu. Pierwsze wrażenie jest takie, że nie doszło u zawodników żadnych urazów.
O tym, czy zdołamy się zregenerować przed meczem z Lechem:
- Nie ma lepszej regeneracji niż wygrany mecz. I to w takim stylu. Mocno wierzę, że będziemy do meczu z Lechem przygotowani.
Aleksandar Vuković, trener Piasta Gliwice:
- Boli odpadnięcie po walce. Wydaje mi się, że to był dobry mecz z naszej strony. Trzeba pogratulować przeciwnikowi. Swoją pracą na ten awans zasłużył. Uważam, że to był mecz bardzo wyrównany. Udało nam się to, co nie udało się innym zespołom od początku roku. Sprowadzić Pogoń do tego, że nie potrafiła wykreować pół sytuacji, zwłaszcza w ciągu 90 minut. To my mieliśmy tę najlepszą. Mieliśmy dwie bardzo dobre sytuacje. Jirka raz uderzał, a raz podawał. To coś, czego będziemy żałować. Trudno mojej drużynie coś jednak zarzucić. Na tle mocnego zespołu podjęliśmy walkę. Nie jestem tylko zadowolony ze zmian. Musieliśmy na pewnym etapie zmieniać i za każdą zmianą byliśmy troszkę słabsi, co było czuć w dogrywce.
O tym, czy ma pretensje do obrońców, że nie powstrzymali Koulourisa i Grosickiego:
- Nie mam pretensji. Przez długi czas potrafiliśmy ich zatrzymywać. Swoją drogą to pokazuje, jak niesprawiedliwy jest ten puchar, bo to dla mnie absurd, że gramy w ćwierćfinale PP na wyjeździe i dogrywkę. Przez 90 minut „Grosik„ nie był w stanie nic stworzyć, tak samo Koulouris. Potem zrobiliśmy zmiany. Zedadka ze względu na problemy mięśniowe nie mógł grać w dogrywce. Ta pierwsza bramka to kunszt napastnika, ale też była ta bramka troszeczkę szczęśliwa. Drugiego gola straciliśmy w samej końcówce dogrywki. Nie mam więc w żadnym stopniu pretensji do drużyny, tylko wrażenie, że w dużej części meczu była w stanie zatrzymać tę dwójkę.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...