Po podsumowaniu bramkarza oraz formacji obronnej przyszedł czas na drugą linię, czyli prawdziwy mózg drużyny. To od nich zależy jak wygląda gra całego zespołu w ofensywie, ale również w odbiorze. Przez lata środek pola był jedną z mocniejszych formacji Pogoni. Jak to było teraz?
Kamil Drygas (21 spotkań, 1801 minut, 2 bramki, 1 asysta)
Bez wątpienia zawodnik, któremu nie możemy odmówić zaangażowania. Widać było wielokrotnie jak zależy mu na Pogoni czy to na boisku, czy w pomeczowych wywiadach po kolejnych już przegranych spotkaniach. Na murawie nie odpuszcza nigdy i jest typem pomocnika, który biega od jednego pola karnego do drugiego. W wielu spotkaniach jeden z lepszych na boisku po naszej stronie, co jednak przez cały sezon nie było trudnym osiągnięciem. Czasem szwankowała u niego skuteczność, bo bramek po strzałach głową na pewno mógłby mieć więcej.
Rafał Murawski (16 spotkań, 813 minut, 0 bramek, 0 asyst)
Najsłabszy sezon Murawskiego od lat. Ciągle problemy zdrowotne z łydką spowodowały, że w pierwszej jedenastce zagrał tylko 9 razy. Okrągłe zero po stronie bramek i asyst pokazuje też, w którym miejscu jest problem całej drużyny. To właśnie Murawski wielokrotnie ciągnął cały sezon do przodu asystując czy samemu trafiając do bramki. Obecnie kogoś takiego w drugiej linii brakuje, ale pod koniec sezonu chyba objawił nam się następca Murasia.
Jakub Piotrowski (18 spotkań, 1315 minut, 2 bramki, 1 asysta)
To właśnie w Piotrowskim można doszukiwać się zastępcy Murawskiego. Brawa od kibiców zebrał już w spotkaniu pucharowym z Lechem, jednak największy krok do przodu zrobił po przyjściu Kosty Runjaicia. Nowy trener od początku miał do niego pretensję jeśli chodzi o odwagę w grze do przodu. Na pewno Piotrowskiego można było chwalić za odbiory, ale jeśli chodzi o coś więcej to były to najczęściej tylko podania na kilka metrów do boku. W ostatnich spotkaniach w tym roku grach o wiele odważniej i od razu miało to przełożenie na stworzone sytuacje. Nie chcemy zapeszać, ale druga część sezonu może być dla niego przełomowa.
Dawid Kort (19 spotkań, 1104 minut, 2 bramki, 1 asysta)
Chyba największe rozczarowanie sezonu w Pogoni Szczecin. Wydawało się, że Kort dorósł już do bycia liderem Pogoni, ale swoją jakość pokazał tylko w meczu pucharowym z Lechem Poznań. Pod koniec września stracił już zaufanie u trenera i coraz częściej wchodził tylko z ławki rezerwowych. Laurki nie wystawia mu również wyjście do nocnego klubu w trakcie sezonu. W grudniu gra Pogoni zaczęła przynosić punkty, ale brakowało w tej układance Korta. Młody pomocnik ma jednak teraz cały okres przygotowawczy, aby udowodnić nowemu trenerowi swoją przydatność na boisku.
Tomasz Hołota (12 spotkań, 669 minut, 0 bramek, 0 asyst)
Miał zastąpić Mateusza Matrasa, ale szybko okazało się, że nie grając pół roku nie jest tak łatwo wejść nawet na poziom Ekstraklasy. Od trenera Skorży i tak dostał szansę w 4 spotkaniach na początku sezonu, ale po fatalnej pierwszej połowie w Lubinie został zdjęty w przerwie i od tego czasu już coraz rzadziej pojawiał się na boisku. Już pod koniec roku pojawiły się plotki, że zainteresowany tym zawodnikiem jest klub pierwszoligowy i wydaje się, że jeśli pojawiłaby się satysfakcjonująca oferta to klub nie robiłby problemów z jego odejściem.
Sebastian Kowalczyk (6 spotkań, 57 minut, 0 bramek, 0 asyst)
19-letni pomocnik, który najdłużej w tym sezonie na boisku był przez 21 minut. Więcej występuje w III-ligowych rezerwach, w których zanotował jedną asystę. Mało możliwe, że po nowym roku będzie dostawał jeszcze więcej szans w I zespole. Zawodnik oraz klub mogliby pomyśleć o wypożyczeniu do niższej ligi w celu zebrania doświadczenia.
Mate Tsintsadze (4 spotkań, 207 minut, 0 bramek, 0 asysyt)
Piłkarz, za którego Pogoń rok temu zapłaciła 100 tysięcy euro. Więcej w tym sezonie występował w III-ligowych rezerwach, aniżeli w ekstraklasie. W wyjściowym składzie zagrał dwukrotnie i wydaje się, że już więcej nie będzie miał okazji wystąpić w koszulce Dumy Pomorza, ponieważ przez klub został wystawiony na listę transferową.
W obecnym sezonie w drugiej linii Pogoni bez wątpienia brakuje lidera, który mógłby pociągnąć cały zespół za sobą. Kilka lat temu byli to Edi z Akahoshim, którzy często przyspieszając grę dawali sygnał do ataku. Później ich rolę przejął Murawski, który wielokrotnie ratował Pogoni wynik i mimo, że nie jest klasyczną ''10'' potrafił dyrygować całą grą. Przy jego obecnych problemach zdrowotnych trudno znaleźć w kadrze takiego zawodnika. Teraz wszystko w rękach trenera, który pewnie będzie próbował obudzić Korta lub stworzyć lidera z Jakuba Piotrowskiego, a może to zarząd zaskoczy nas po prostu kimś nowym.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...