Sebastian Kowalczyk w ostatnich meczach Pogoni spisał się świetnie. To efekt współpracy m.in. z analitykiem, trenerem przygotowania fizycznego oraz dietetyczką - czytamy w dzisiejszym Przeglądzie Sportowym.
Początek XXI wieku, jedno z podwórek w szczecińskim Śródmieściu. Chłopczyk w pasiastej koszulce z numerem 20 oraz nadrukiem „Seba” biega za piłką między murami kamienic pamiętających jeszcze Niemca. „Kowalczyk! Kowalczyk! Ucieka prawym skrzydłem i... gol!” – sąsiedzi dobrze wiedzieli, czyj kilkulatek udaje komentatora telewizyjnego.
Październik 2021. Choć chłopiec dawno stał się mężczyzną, ciągle biega w pasiastej koszulce. Tyle że już nie musi niczego udawać. Jego gole naprawdę pokazują w telewizji. W ostatnich czterech meczach Pogoni Sebastian Kowalczyk strzelił dwa, dołożył do nich asystę i wyrósł na lidera zespołu trenera Kosty Runjaica.
Krok po kroku
Praca popłaca. 23-letni Kowalczyk wie o tym doskonale. Początkowo Runjaic mu nie ufał, pomocnik swoje musiał odczekać i wywalczyć, ale kiedy już zasłużył na zaufanie szkoleniowca, nie zamierzał się zatrzymywać. Nie zawsze szło, różnie bywało z formą, przede wszystkim brakowało mu liczb, jednak nigdy nie można było mu odmówić zaangażowania i chęci rozwoju.
Pod koniec 2020 roku stoper Igor Łasicki dołączył do drużyny po wyleczeniu poważnej kontuzji kolana. Część rehabilitacji przechodził w Krakowie pod opieką trenera personalnego Marcina Zontka i zjawił się w Szczecinie imponująco obudowany mięśniami. Kowalczyk był pod wrażeniem efektów pracy kolegi i pomyślał, że sam powinien się poprawić pod tym względem. Łasicki skontaktował go ze szkoleniowcem i od dobrych kilku miesięcy w każdym tygodniu pomocnik wykonuje dodatkowe ćwiczenia, by – w uproszczeniu – być szybszym i silniejszym na boisku.
– Praca z Sebastianem skupia się na pracy w kilku wymiarach przygotowania atletycznego. Trening zawiera w sobie komponenty stabilizacji dynamicznej, wzmacniania globalnie aparatu mięśniowego oraz docelowej indywidualnej strategii treningu skrojonej do potrzeb zawodnika – wyjaśnia w fachowych słowach Zontek.
Mniej więcej w tym samym czasie – również zainspirowany Łasickim – zdecydował się po ostatnim meczu jesieni 2020 pojechać do Tarnowa na specjalistyczne konsultacje dietetyczne. Już wcześniej jadł zdrowo, ale bez świadomości, czego faktycznie potrzebuje jego organizm. Bardziej „na czuja” i chciał to zmienić, by stać się lepszym piłkarzem. Tak trafił do Agnieszki Kułagi. Zależało jej na tym, by dokładnie przebadać Kowalczyka i tak sprawdzono m.in. realną spoczynkową przemianę materii, dane dotyczące wydatkowania energii w każdej z tzw. stref wysiłku czy efektywność korzystania z tłuszczu w spoczynku. Okazało się, że jadł za mało w stosunku do tego, co potrzebował. Na podstawie wyników testów sporządzono plan posiłków. Kolejny krok do przodu.
Uwaga!
Dla lepszego doświadczenia użytkowników komentarze są początkowo niewidoczne. Kliknij „Zobacz komentarze", aby je pokazać i dołączyć do rozmowy.