Konstantinos Triantafyllopoulos jeszcze jako junior Panathinaikosu pomagał tacie na kutrze rybackim - pisze redaktor Mateusz Janiak w dzisiejszym "Przeglądzie Sportowym".
Sieć daje utrzymanie tej rodzinie od pokoleń. Dzięki niej zarabiał dziadek, potem zaczął to robić ojciec, następnie syn. Tyle że pierwszy musiał, a drugi wciąż musi złapać w nią jak najwięcej ryb. Natomiast najmłodszy w rodzie ma zadbać, by jak najrzadziej zatrzymywała się w niej piłka.
– Ale w trakcie jednych wakacji przez miesiąc wypływałem z tatą w morze. Bardzo, bardzo trudny miesiąc – opowiada nam Konstantinos Triantafyllopoulos, 26-letni środkowy obrońca Pogoni Szczecin.
(...)
Wybiera lewą rękę
Triantafyllopoulos nie ukrywa – gdyby nie Panathinaikos, prawdopodobnie dzisiaj wypływałby w morze z tatą. A może przede wszystkim, gdyby były pomocnik Koniczynek Kostas Antoniou nie miał domu w Derveni. Działacze lokalnego klubu Asteras zaprosili dawnego reprezentanta Grecji na spotkanie juniorów, zachwalali dwóch z nich i jeśli znalazłby wolną chwilę, powinien ich zobaczyć.
– Oczywiście nie byłem żadnym z nich – śmieje się stoper Pogoni.
Ale to na niego i tylko jednego z dwóch protegowanych przez szefów zwrócił uwagę Antoniou. Odwiedził wybrańców w domu, stwierdził, że za jakiś czas mogą dostać ofertę sprawdzianu w wielkim klubie. Nie wymienił nazwy, mogło chodzić o Panathinaikos, aczkolwiek równie dobrze o AEK. Familia drugiego chłopca podziękowała i odrzuciła możliwość. Uznali, że ich pociecha jest zbyt krucha, już dwukrotnie łamała kości, to nie dla niego. Za to Triantafyllopoulosowie zgodzili się.
W grudniu zadzwonił telefon, zaproszenie do ośrodka Koniczynek do Paianii. Dwa hotele, sześć boisk i inna infrastruktura (m.in. siłownia czy hala) zgromadzone na 70 akrach. Po kilku zajęciach przerwa świąteczna, kolejne połączenie i ponowne zaproszenie. Aczkolwiek tylko na treningi, nie do zamieszkania. Jeśli coś w rzeczywistości nie zgadzało się z marzeniem, to właśnie kwestia 150-kilometrowych podróży. Męczących dla mamy, która wsiadała za kierownicę po zakończeniu roboty w sklepie, i dla syna, ruszającego na zajęcia po szkole, a po powrocie późnym wieczorem odrabiającego lekcje. Mniej więcej w maju Triantafyllopoulosowie podjęli ryzyko i postawili ultimatum: albo miejsce w internacie, albo koniec współpracy.
– Pan Antoniou powiedział, że oddzwoni za pół godziny. Dotrzymał słowa, na szczęście z dobrymi wiadomościami. Miałem czekać na informację, kiedy się stawić w Paianii – streszcza defensor Portowców.
Ostatecznie spędził w Panathinaikosie dekadę, z czego trzy i pół roku w pierwszym zespole. Włoski trener Andrea Stramaccioni nie uwzględnił go w planach, więc Triantafyllopoulos przeniósł się do Asterasu Tripolis. Ostatni sezon zakończył jako kapitan. Gdy Michalis Manias podpisał umowę z Pogonią, obrońca sprawdził, gdzie trafi kolega. Dlatego kiedy odebrał telefon z Polski, wiedział, skąd dostaje ofertę. Zamierza uczyć się polskiego, na razie opanował podstawowe zwroty.
– Poprosiłem kierownika o pomoc w znalezieniu podręcznika polsko-greckiego. Bo gdy nauczę się waszego języka, lepiej zrozumiem tutejszą kulturę, łatwiej mi przyjdzie stać się jej częścią. Oglądasz „Grę o tron”? Nie chcę być jak najemnicy z serialu, którzy dostają kasę za robotę i koniec. Chcę czuć to, co robię dla tego klubu – podsumowuje.
CAŁY CIEKAWY I OBSZERNY MATERIAŁ PRZECZYTASZ TUTAJ!
Teraz w LVBET pakiet powitalny o wartości 1500 zł i freebet za 20 zł! SPRAWDŹ!
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...