Defensor Pogoni Jakub Bartkowski nie poszedł w ślady taty oraz brata i zamiast weterynarzem, zdobył licencjat z fizjoterapii - czytamy w Przeglądzie Sportowym.
Jakub Bartkowski wie, jak korzystać z głowy. Czy to na boisku, jak w meczu z Wisłą Kraków (1:0), gdy ledwie kilkunastu centymetrów zabrakło prawemu obrońcy Pogoni do zdobycia bramki po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Ricardo Nunesa. Czy to poza murawą, kiedy defensor wicelidera ekstraklasy zdobywał wyższe wykształcenie z zakresu fizjoterapii.
Czerwony pasek
Od dziecka słyszał, że powinien się dobrze uczyć. Że ma dobrze grać w piłkę, rodzice nie musieli mu powtarzać. To było naturalne. I przychodziło równie łatwo, jak pozytywne stopnie w szkole. Podstawówkę skończył ze świadectwem z czerwonym paskiem, później oceny były nieco niższe, zdarzały się trójki. Wreszcie matura. Rozszerzona biologia, pozostałe przedmioty w podstawowym zakresie. Ot, choćby matematyka napisana na ponad 90 procent. – Chciałem iść na studia, to było naturalne – wspomina 27-latek.
Jednak nie zdecydował się wejść na ścieżkę wydeptaną przez tatę i starszego brata. Nie został weterynarzem, wyłamał się z krótkiej tradycji rodzinnej. Postawił na wspomnianą fizjoterapię. Za to pseudonim odziedziczył i tak jak inni mężczyźni począwszy od dziadka, był „Bartkiem”. Podobno niewiele brakowało, by nie była to jedynie ksywa. Starszy o dwa lata brat to Bartosz, więc niejako imię połączono mu z przydomkiem. W przypadku Kuby głowa familii miała podobny pomysł.
– Ponoć plan na mnie zakładał Bartłomieja, ale mama się nie zgodziła. Nie mam pojęcia, czy to prawda. Chyba to żarty, jednak tata tak to opowiada – mówi obrońca.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...