Aktualności

  • Przegląd Sportowy opowiada historię Nunesa

Piłkarz Pogoni Ricardo Nunes zwiedził wiele krajów, z których ma jeszcze więcej wspomnień. Zarówno dobrych, jak i złych.


Zaznacza, że niczego nie żałuje. Zwiedził kawałek świata, robiąc to, co kocha, a inni nie mieli tyle szczęścia. Po rozwiązaniu rezerw Benfiki w 2006 roku większość jego kolegów, mistrzów kraju juniorów i młodzieżowych reprezentantów Portugalii, zakończyło kariery. Poszli do pracy lub zapisali się na studia. – Myśleli, że wszędzie jest jak w Benfice i zderzenie z rzeczywistością było bolesne – opowiada.

Tragedia Baiao

Ledwie dwa lata wcześniej Orły były najlepsze w Portugalii, ogrywając m.in. Sporting z Nanim i Miguelem Veloso oraz FC Porto z Vieirinhą i Paulo Machado. Tytuł zdobyli w Porto, po czym poszli na wielką kolację i hucznie świętowali sukces, co miejscowych doprowadzało do wściekłości. Dla zawodników Benfiki zwycięstwo było wyjątkowo ważne, bo zadedykowali je koledze z zespołu, ofensywnemu pomocnikowi Bruno Baiao, który kilka tygodni wcześniej zmarł na zawał serca.

– Trenowaliśmy dzień po powrocie z Bragi, gdzie zagraliśmy świetny mecz przeciwko Sportingowi. Po zajęciach Bruno niósł worek z piłkami do vana, który miał zawieźć sprzęt do klubu, i narzekał, że boli go prawe ramię. Nikt się tym nie przejmował, byliśmy przekonani, że to nic poważnego. Po treningu zawsze spotykaliśmy się w kawiarni i tak było tym razem. Kiedy piliśmy kawę, do Bruno zadzwonił menedżer, żeby przekazać, że władze Benfiki chcą zaoferować mu zawodowy kontrakt. Zaraz po tym, jak to usłyszał, upuścił telefon i upadł na ziemię – wspomina Nunes.

Zszokowani zawodnicy wezwali pogotowie, które przewiozło Baiao do szpitala. Został podłączony do respiratora, ale z powodu niedotlenienia mózg został nieodwracalnie uszkodzony. Nawet gdyby nastolatek się obudził, nie byłby w pełni sprawny. – Rodzina zdecydowała o odłączeniu Bruno. Byliśmy zdruzgotani. Cały zespół był na pogrzebie. Dramat był tym większy, że kilka miesięcy wcześniej w podobny sposób zmarł inny gracz Benfiki Miklos Feher. Było mi bardzo trudno, bo dzieliłem z Bruno pokój na zgrupowaniach – tłumaczy skrzydłowy Pogoni.

RPA zamienili na kurort

Tragedie, które przeżył, nie pozostawiły w zachowaniu Nunesa widocznych śladów. Bo śmierć kolegi nie jest jedyną utratą, z którą musiał się pogodzić. W 1999 roku w wypadku samochodowym zginął brat i mama piłkarza. – Mam z nimi same dobre wspomnienia. Jak mieszkaliśmy w Republice Południowej Afryki, ciągle się z bratem biliśmy, ale byliśmy bardzo blisko. Z kolei mama wiele wycierpiała, zanim nie przeprowadziliśmy się do Portugalii – wyjaśnia zawodnik. Ricardo dobrze wspomina dzieciństwo w Johannesburgu, gdzie się urodził, ale przyznaje, że dopiero jako dorosły zrozumiał w jak niebezpiecznym miejscu dorastał.

WIĘCEJ PRZECZYTASZ TUTAJ!

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Daniel Trzepacz
Żródło: Przegląd Sportowy
Wyświetleń: 4015

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...