Aktualności

Od kiedy jestem w Pogoni, mieliśmy dużo trudnych momentów i okresów. Jestem przekonany, że i tym razem z tego wyjdziemy – powiedział trener Kosta Runjaic. Niemiec pracuje w Szczecinie od listopada 2017 roku, faktycznie przetrwał kilka kryzysów i prawdopodobnie tylko w tym kibice Portowców mogą upatrywać nadziei na udany finisz sezonu.

Granatowo-Bordowi są całkowicie rozbici. Od początku sezonu mieli kłopoty w ofensywie, ale w 2020 roku po zimowych zmianach personalnych te problemy są potężne, jak trzy żurawie wieżowe stojące na wybrzeżu Odry od początku XX wieku, nazywane przez mieszkańców „dźwigozaurami”. Sprzedaż Adama Buksy, rezygnacja z Ikera Guarrotxeny, następnie uraz i rozwiązanie umowy ze Zvonimirem Kožuljem – straty tych zawodników nie udało się zrekompensować, tym bardziej że jeszcze latem 2019 drużynę opuścił Radosław Majewski. Do tego doszła kontuzja Srdjana Spiridonovicia (według władz klubu tajemniczo zbiegła się w czasie z ofertę z Crvenej Zvezdy Belgrad), fatalna forma potencjalnych następców (by wymienić jedynie Michalisa Maniasa) i liczby mówią same za siebie – Pogoń zdobyła wiosną sześć bramek, najmniej w lidze razem z ŁKS Łódź.

Trzeba spojrzeć w lustro

Jednak o ile w ataku Portowcy nie imponowali od dawna, o tyle w obronie mogli stanowić wzór. Jeszcze nie tak dawno chwalili się najszczelniejszą defensywą w ekstraklasie, ale to też już przeszłość. Po wznowieniu sezonu po przerwie spowodowanej koronawirusem ekipa Runjaica straciła siedem bramek w trzech kolejkach i poniosła dwie bolesne porażki – 0:3 z Zagłębiem i 0:4 z Lechem. Niemiec w październiku po porażce ze Stalą Mielec (0:2) i odpadnięciu z Pucharu Polski grzmiał, że zawodnicy muszą spojrzeć w lustro i odpowiedzieć sobie na pytanie, czego potrzeba w sporcie, by wygrywać. Gdyby zerknęli w nie w ostatnich kilkunastu dniach, musieliby szukać odpowiedzi na więcej pytań...

WIĘCEJ PRZECZYTASZ TUTAJ!