Kamil Drygas gotowy do gry po kontuzji kolana. Dzięki pandemii miał dodatkowy czas na nadrabianie zaległości - czytamy w dzisiejszym Przeglądzie Sportowym.
Drygas żartował, że jedynym stworzeniem zadowolonym z pandemii koronawirusa był jego pies, którego pomocnik Pogoni Szczecin zabierał na indywidualne treningi biegowe, kiedy zajęcia w grupach były zakazane przez władze kraju. Piłkarz regularnie pokonywał średnio 15 kilometrów, więc czworonóg mógł się wyszaleć za wszystkie czasy. A i nie ma się co dziwić, że zawodnikowi Portowców humor dopisuje i jest bardziej skłonny do dowcipkowania. Przecież wreszcie po wyleczeniu kontuzji kolana ćwiczy z zespołem i w piątek może wystąpić w ekstraklasie po 305 dniach przerwy.
Punkty za zdrowie
Nie ma dogodnego momentu na odniesienie urazu, każdy jest zły. Jednak trudno nie uznać, że w przypadku Drygasa mimo wszystko za każdym razem był najgorszy z możliwych. W 2010 roku jako 19-latek przedarł się do podstawowego składu mistrzowskiego Lecha Poznań, imponował choćby w eliminacjach Ligi Mistrzów ze Spartą Pragą, a były to dla niego pierwsze mecze w seniorach w życiu. Wszystko układało się pięknie. Jak w bajce. Aż w październiku złamał kość piszczelową. Kilka miesięcy przerwy. W Kolejorzu już tak naprawdę nie zaistniał.
W lipcu 2019 Drygas był po najlepszym sezonie w karierze – w 35 meczach w lidze strzelił 10 goli, do których dołożył cztery asysty. Stał się liderem Pogoni, zastępował w funkcji kapitana Adama Frączczaka, spokojnie można było go zaliczyć do najlepszych pomocników w ekstraklasie. Proroctwo byłego szkoleniowca Portowców Macieja Skorży, że wychowanek Marcinków Kępno trafi do kadry narodowej, wcale nie brzmiało już zupełnie nieprawdopodobnie. Aż do 2. kolejki obecnego sezonu i starcia z Arką Gdynia (2:0). W drugiej połowie musiał zejść z boiska i już chwilę po zakończeniu meczu nikt się nie łudził, że wszystko będzie dobrze. Oficjalne badania wydawały się formalnością i tak było. Diagnoza – zerwanie więzadeł krzyżowych i pobocznych w kolanie. Znów miesiące przerwy. Trener Granatowo-Bordowych Kosta Runjaic zaraz po spotkaniu mówił, że chętnie oddałby trzy punkty za zdrowie swojego piłkarza.
Uwaga!
Dla lepszego doświadczenia użytkowników komentarze są początkowo niewidoczne. Kliknij „Zobacz komentarze", aby je pokazać i dołączyć do rozmowy.