Aktualności

  • Przegląd Sportowy: Tendencja w wynikach jest wyraźna

Pogoń Szczecin po letnich transferach się zmienia. Stała się młodsza i dynamiczniejsza, ale jednocześnie przestała czuć się tak swobodnie z piłką jak przez ostatnie lata. Przepis na sukces dla ekipy ze stolicy Pomorza Zachodniego stał się oczywisty - czytamy w dzisiejszym Przeglądzie Sportowym.


Portowcom w nowym wydaniu zdecydowanie lepiej idzie, kiedy oddają przeciwnikom kontrolę nad futbolówką, a gdy już ją przejmują, w miażdżącej większości wypadków po prostu przegrywają. Tendencja w wynikach Granatowo-Bordowych jest wyjątkowo wyraźna.

Pogoń w tym sezonie w ośmiu meczach zanotowała posiadanie piłki powyżej 50 proc. i aż sześciokrotnie ponosiła porażkę — z Wisłą Płock (0:2), Lechią Gdańsk (3:4), Radomiakiem Radom (1:5), Arką Gdynia (1:2), Koroną Kielce (0:1) i Górnikiem Zabrze (0:3), a do tego raz remisowała — z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza (1:1) — i odniosła ledwie jedno zwycięstwo — z Cracovią (2:1).

Za to w siedmiu spotkaniach, w których Portowcy mieli futbolówkę przy nodze krócej od rywali (licząc razem z Pucharem Polski), aż w pięciu wygrywali — z Piastem Gliwice (2:1), Widzewem Łódź (2:1), Rakowem Częstochowa (2:0), Motorem Lublin (4:1) w lidze oraz z Legią Warszawa w PP (2:1 po dogrywce), a ponadto raz zremisowali — z Lechem Poznań (2:2) — i ponieśli jedną porażkę — z Legią Warszawa (0:1).

Proporcje są niemal dokładnie odwrotne — kiedy Granatowo-Bordowi mieli przewagę w posiadaniu piłki, przegrywali 75 proc.t takich starć, a gdy to przeciwnicy zdominowali ich w tym aspekcie, odnosili zwycięstwa w 71 proc. takich potyczek. Słowem, zdecydowanie lepiej dla szczecinianin nie mieć futbolówki niż ją mieć. Przepis na sukces dla ekipy ze stolicy Pomorza Zachodniego stał się oczywisty.

Ale to duża nowość, bo od dekady Pogoń chciała być mocna właśnie dzięki temu, że była w stanie długo, mozolnie budować własne ataki. Trend zapoczątkował Kazimierz Moskal w sezonie 2016/17, a w kolejnych latach kontynuowali Kosta Runjaić, Jens Gustafsson oraz Robert Kolendowicz. Zakończyła go letnia przebudowa kadry przeprowadzona przez właściciela klubu Aleksa Haditaghiego oraz wiceprezesa Tana Keslera.

Nowe szefostwo (w klubie od drugiej połowy marca) uznało drastyczne zmiany za konieczne po braku kwalifikacji do eliminacji europejskich pucharów — Pogoń poniosła porażkę na Narodowym w finale Pucharu Polski z Legią 3:4 i w ostatniej kolejce ligowej zremisowała w Białymstoku z Jagiellonią 1:1, nie wykorzystując okazji do wskoczenia na najniższy stopień podium kosztem zespołu z Podlasia. Dla Haditaghiego oraz Keslera to była porażka, jakby kompletnie nie uwzględniali wszystkich okoliczności (brak transferów, utrata trzech piłkarzy, opóźnienia w wypłatach, które zakłóciły przygotowania do wiosny). Dlatego nieco wbrew ówczesnemu trenerowi Robertowi Kolendowiczowi zdecydowali się pożegnać doświadczonych zawodników, takich jak Rafał Kurzawa, Mariusz Malec czy Joao Gamboa, a w ich miejsce zatrudnić młodszych, bardziej perspektywicznych i często mocniejszych motorycznie. Szkoleniowiec chciał nowych graczy, ale jako dodatek do tych, którzy już byli, a nie zamiast nich.

W sumie sprowadzono aż 11 piłkarzy, których średnia wieku wynosiła 24,8 roku, czego trudno nie chwalić, biorąc pod uwagę, że w poprzednich dwóch sezonach Portowcy byli w ścisłej czołówce zespołów, które rozpoczynały mecze najstarszymi jedenastkami. Odmłodzenie byłoby konieczne tak czy inaczej, bez względu na wyniki z finiszu rozgrywek. Tyle że jednocześnie nastąpiła kompletna zmiana atutów drużyny. Granatowo-Bordowi stali się mocniejsi fizycznie, a gorsi technicznie.

WIĘCEJ MOŻESZ PRZECZYTAĆ TUTAJ!

Superbet

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Przegląd Sportowy
Żródło: własne
Wyświetleń: 3370

Uwaga!

Dla lepszego doświadczenia użytkowników komentarze są początkowo niewidoczne. Kliknij „Zobacz komentarze", aby je pokazać i dołączyć do rozmowy.