Był łobuzem. Wyższy od rówieśników, często silniejszy. Nie bał się tego potwierdzać w bójkach. Właśnie po jednej z nich nauczycielka wprowadziła rytuał – po zakończeniu lekcji będzie w kilku słowach opisywać jego zachowanie określonego dnia, a mama podpisem potwierdzać, że o nim wie. I tak przez kilka miesięcy. Ale pewnego wieczoru po powrocie do domu to Arleta Walukiewicz miała dla Sebastiana wiadomość, nie syn dla niej.
– Dzwonili z Legii. Chcą, żebyś przyjechał do Warszawy na testy – usłyszał 12-latek, dziś podstawowy stoper Pogoni Szczecin. Bo przy tym wszystkim grał lepiej od rówieśników w piłkę.
Zwiedzanie Centrum Nauki
W przypadku Walukiewicza powiedzenie do trzech razy sztuka odnosiło się do podróży do stolicy. Po dwóch turach sprawdzianów za trzecim podejściem przyjechał z walizkami i zamieszkał w bursie, nieopodal Centrum Nauki Kopernik, które zwiedził kilka lat wcześniej w przerwie między kolejnymi golami strzelanymi w turnieju Legia Cup. Tych przerw znowu nie było tak wiele, bo z dziewięcioma bramkami był najskuteczniejszym zawodnikiem rywalizacji.
W mitologii syreny były zmorą żeglarzy, ta warszawska ma na sumieniu wielu piłkarzy. W wielkim mieście z mnóstwem pokus niejeden zapomniał, po co przyjechał do stolicy. O dziwo na łobuza Walukiewicza przeprowadzka podziałała uspokajająco.
– Wtedy nabrałem pokory. W Gorzowie Wielkopolskim czułem, że jestem najlepszy. W Legii zobaczyłem, że jest mnóstwo chłopaków na moim poziomie albo i wyższym. To mnie sprowadziło na ziemię – przyznaje.
Już nie stracił kontaktu z podłożem, choć po udanych występach w ekstraklasie mógłby głową zahaczyć o chmury. Jednak dziś trudno dostrzec w 18-letnim stoperze Portowców łobuza. Wyważony, powściągliwy. W trakcie naszej rozmowy pierwszy raz uśmiecha się, kiedy pytamy, czy potrafi to zrobić.
– Często zdarza mi się słyszeć to pytanie, ale tak naprawdę nie wiem dlaczego. Po prostu jestem spokojny, wolę się nie odzywać, stać z boku. Nie czuję potrzeby, by ciągle zabierać głos – tłumaczy.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...