Aktualności

  • PS: Trener Pogoni udowadnia, że każdy zasługuje na drugą szansę

Robert Kolendowicz w Pogoni Szczecin od kilku dobrych lat udowadnia, że każdy zasługuje na drugą szansę, jeżeli nawet w swoim sportowym życiu kiedyś zrobił coś złego. I że po odpokutowaniu winy można jeszcze dla piłki zrobić wiele dobrego - pisze redaktor Antoni Bugajski dla Przeglądu Sportowego.


Pogoń Szczecin trenera Kolendowicza pokazuje interesującą jakość. Wprawdzie Portowcom słabo idzie na obcych boiskach, potykają się na byle kępce trawy, ale u siebie potrafią rozwalcować każdego przeciwnika, zupełnie się nie przejmując, jaka jest jego nazwa. Ostatnio przekonała się o tym Legia. Doznała niby nikłej porażki (0:1), a jednak w pełni zasłużonej. Gdyby do końca utrzymał się wynik bezbramkowy, gospodarze mieliby czego żałować, bo byli lepsi.

Dyrygujący drużyną zza linii bocznej Kolendowicz wygląda już na pełnokrwistego i starannie przygotowanego trenera. Nie tracił czasu przez ostatnie lata, faktycznie dojrzewał do obecnej funkcji i nie dostał jej ani za wcześnie, ani za późno. Nie jest to więc przypadek Mariusza Rumaka z poprzedniego sezonu, który pierwszą drużynę Lecha przejmował w trybie tymczasowym, w efekcie chwilowego braku lepszego kandydata i z mglistym założeniem, że ewentualnie może zostać trenerem poznaniaków na dłużej, jeżeli na przykład zdobędzie mistrzostwo Polski.

Robert Kolendowicz był przygotowany do roli pierwszego trenera Pogoni Szczecin

W historii Kolendowicza żadnej warunkowości nie ma. To jest – pozwolę sobie na modne w korporacjach słowo – projekt wymyślony już parę lat temu z uwzględnieniem, że kiedyś skończy się w Szczecinie misja Kosty Runjaicia, a potem Jensa Gustafssona. Zbierający trenerskie doświadczenie w ich cieniu Polak wreszcie w sposób naturalny w połowie sierpnia wysunął się na plan pierwszy. Aby rozwiać wszelkie wątpliwości, szefowie klubu dali mu mocne wsparcie, wyraziście komunikując, że mamy do czynienia z trenerem docelowym. I zabrzmiało to wiarygodnie także z tego powodu, że gdyby było inaczej, klub oficjalnie nie dookreślałby tej sytuacji, tak jak nie dookreślały jej władze Lecha po zaangażowaniu trenera Rumaka.

Kolendowicz 26 września kończy 44 lata, zatem nie należy już do grupy trenerskich młodzieńców – szkoleniowiec mistrzów Polski Adrian Siemieniec jest młodszy o 12 lat – ale traktujemy go jako przedstawiciela młodego pokolenia. Dobrze wyedukowanego, pozbawionego kompleksów i złaknionego sukcesów.

Zarazem z racji swojego wieku i piłkarskiej przeszłości miał to nieszczęście funkcjonować w naszym futbolu w czasach szalejącej i nieokiełznanej korupcji. Zbyt długo ten obszerny temat zgłębiałem, by nie zrozumieć, że wielu młodych ludzi w ten proceder dało się wciągnąć, bo uznało, że inaczej nie da się istnieć w polskim, ligowym futbolu. Nie mówię tu o inicjatorach i organizatorach korupcji, ale o tych, którzy się temu systemowi poddawali.

Oczywiście – skoro nie mieli na tyle siły, żeby się przeciwstawić – odpowiedzialność spadała również na nich, zarówno moralna, jak i karna. Ich wina nie była jednak na tyle duża, by po odpokutowaniu nie dostali drugiej szansy. Zwłaszcza w sytuacji, gdy od gorszących zdarzeń minęło kilkanaście lat. Również po to istnieje instytucja zatarcia skazania. A to oznacza, że po pewnym czasie wpis w rejestrze karnym jest usuwany, a skazany znowu może uważać się za osobę niekaraną.

Jednocześnie rozumiem argumenty strony radykalnie wytykającej każdemu stare grzechy popełniane w sportowej rywalizacji, która z definicji powinna być uczciwa. Próbuję jednak uwzględniać ich faktyczną wagę, a także to, czy zostały rzetelnie osądzone. W naszym środowisku nie brakuje ludzi, którzy – już nie wracajmy do wymieniania tych nazwisk, bo nie o to tutaj chodzi – którzy korupcją się splamili, a jednak przez cały proces rozliczania się z aferą i ponoszenia konsekwencji, z niejasnych do końca powodów, przeszli suchą nogą. I uważam, że przynajmniej w pewnej chwili to był większy problem niż kwestia ewentualnego powrotu do sportu osób, które zostały publicznie napiętnowane i odpokutowały winy w wymiarze karnym i dyscyplinarnym.

WIĘCEJ MOŻESZ PRZECZYTAĆ TUTAJ!

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Przegląd Sportowy
Żródło: Przegląd Sportowy
Wyświetleń: 3264

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...