Maksymilian Rogalski, rok po odejściu z Pogoni wraca niebawem na boiska Ekstraklasy. Były Portowiec w rozmowie z serwisem 2x45.info zdradza, że miał żal do trenera Michniewicza za sposób rozstania. Fragmenty poniżej.
Poruszmy krótko wątek Pogoni - ma pan żal do Czesława Michniewicza, czy zrozumiał już pan jego decyzję?
- Minął rok czasu od momentu, kiedy dowiedziałem się, że żegnam się z Pogonią. Wtedy nie byłem szczęśliwy. Nigdy nie pomyślałbym wówczas, że będę w tym miejscu, w którym aktualnie jestem. Miałem zadrę w sercu i żal do trenera Michniewicza, tym bardziej, że nikt nie podał mi konkretnych przyczyn wykreślenia mnie z drużyny. Szkoleniowiec zrzucił odpowiedzialność na włodarzy, a oni na niego. Zamknięte koło, z którego ostatecznie nie dowiedziałem się niczego. Nie był to raczej elegancki sposób pożegnania z zawodnikiem o tak długim stażu w zespole jaki ja miałem w Pogoni. Nie ma jednak takiego złego, co by na dobre nie wyszło. Ja też wyszedłem na prostą.
Tęskni pan za Szczecinem?
- Zadomowiłem się tam. Stamtąd pochodzi moja żona, tam urodził się mój synek, tam spędziłem dobrych kilka lat, grając w piłkę.
Pojawiły się zarzuty, że nie jest pan wystarczająco dynamiczny, by grać w Ekstraklasie…
- Nie spotkałem się z takim słowami. Rozmawiałem z byłymi kolegami z zespołu i ze sztabem szkoleniowym. Nikt mi tego nie powiedział w rozmowie twarzą w twarz. Nie wydaje mi się, żebym odstawał od rywali na boisku pod względem fizycznym. Zobaczymy jak będzie w przyszłym sezonie. Jeśli będę za wolny czy za mało dynamiczny, to po prostu nie będę grał.
Uwaga!
Dla lepszego doświadczenia użytkowników komentarze są początkowo niewidoczne. Kliknij „Zobacz komentarze", aby je pokazać i dołączyć do rozmowy.