Aktualności

  • Szymaszek: Kontuzja pokazała mi jak bardzo kocham piłkę nożną

Po poważnej kontuzji zerwanych więzadeł oraz po wielomiesięcznej rehabilitacji, Weronika Szymaszek powróciła do treningów wraz z początkiem zimowego okresu przygotowawczego! Zapraszamy do przeczytania rozmowy opublikowanej w mediach klubowych.


Za Tobą pierwsze treningi po powrocie do gry po kontuzji. Jak się czujesz Ty i cały zespół po powrocie do ciężkiej pracy?

- Początki zawsze są dla nas bardzo wesołe, w szatni panuje świetna atmosfera. Dziewczyny mnie przyjęły z powrotem bardzo dobrze, bo minęło aż siedem miesięcy od mojej kontuzji. Podczas rehabilitacji starałam się być na każdym meczu, również na wyjazdach, bo nie wyobrażam sobie, że mogłabym nie być częścią tej ekipy. Wszystkie jesteśmy bardzo zmotywowane, by osiągnąć cel, na który jesienią pracowała cała drużyna.

Straciłaś kilka miesięcy gry i to z pewnością bardzo mocno Cię musiało boleć, zwłaszcza, że w poprzednim sezonie byłaś pewnym punktem wyjściowej jedenastki.

- Ta kontuzja pokazała mi jak bardzo kocham piłkę nożną i jak bardzo chciałam wrócić do futbolu. Sama diagnoza zerwanych więzadeł była dla mnie trudna, bo na początku nie odczuwałam żadnego bólu, dyskomfortu i mogłam normalnie funkcjonować. Dopiero po konsultacji z doktorem Bartoszem Paprotą okazało się, że więzadła są zerwane i potrzebna będzie operacja. Pierwsze dni nie były łatwe, ale w kolejnych byłam już gotowa do ciężkiej pracy. Te kilka miesięcy były dla mnie stracone pod względem drużynowym, bo pracowałam indywidualnie i nie miałam codziennej styczności z dziewczynami. Z tego miejsca chciałabym również podziękować fizjoterapeutce Zosi Kasińskiej, z którą przez te kilka miesięcy pracowałam nad powrotem do dyspozycji w klinice Novum Ortopedia.

Przy tego typu kontuzjach, oprócz solidnej rehabilitacji, bardzo ważne są również słowa wsparcia, które płynęły nie tylko z całego klubu, ale również z zewnątrz.

- Kontuzja przydarzyła się w bardzo niewygodnym momencie, bo przed ostatnim meczem poprzedniego sezonu, gdy jeszcze trenerem był Robert Dymkowski. Później, jak wiadomo, w klubie doszło do wielu zawirowań. Zmienił się prezes, a w lipcu, gdy nie było jeszcze pierwszego trenera oraz całego sztabu, nie wiedziałam na czym stoję. Wielkie podziękowania dla prezesa Dariusza Adamczuka, bo wyciągnął do mnie rękę mówiąc, że mam się niczym nie martwić i skupić się tylko na rehabilitacji, bo wszystkim innym zajmie się Klub. Najbardziej chyba jednak rodzice przeżywali mój uraz, moja mama zresztą jest na każdym naszym meczu. Mój powrót na boisko i każdy kontakt z piłką będzie się wciąż jeszcze wiązać ze strachem w jej oczach!

A jaki jest twój najbliższy cel?

- Cieszy to, że mogę trenować bez bólu, dyskomfortu. Moim najbliższym celem jest rozegranie pełnego meczu ligowego, a może i nawet sparingowego. Nie nastawiam się na nic, małymi kroczkami chcę dążyć do pełnej dyspozycji. 

Jesienią na Twojej pozycji grała Zuzanna Radochońska, która świetnie sobie radziła. Jednak w ostatnim meczu pucharowym w Katowicach doznała groźnej kontuzji.

- Przez cały okres trwania mojej kontuzji radziłam się Zuzi Radochońskiej, chciałam wiedzieć jak to było z jej perspektywy, ona również miała problem z kolanem w poprzednim sezonie. Rozmawiałam na ten temat również z naszą byłą zawodniczką - Moniką Kędzierską. Sugerowałam się, słuchałam podpowiedzi, by nie popełniać błędów. I można powiedzieć, że z Zuzią się wymieniłyśmy, bo teraz to ona czeka z niecierpliwością na powrót do zdrowia. Liczę, że dane nam będzie zagrać razem na boisku, bo tak też się zdarzało w poprzednim sezonie.

Przerwę zimową spędzamy na pozycji lidera. Z jakimi nadziejami wchodzicie w zimowy okres przygotowawczy przed rundą wiosenną?

- Na koniec rundy jesiennej widziałam sporo nagłówków w prasie oraz internecie zatytułowanych "Pogoń na mistrza". Kibice mają spore oczekiwania. Nie dziwię się temu, ale wiem z jakiego miejsca startowałyśmy i wiem też, jak wyglądają realia piłki kobiecej. Powiem szczerze, że cieszyć będzie nas każdy medal, ale wiadomo również, że każda z nas jest na tyle ambitna, by po prostu dążyć do wygrywania spotkań. Jeśli zdrowie dopisze każdej zawodniczce to nasza kadra może walczyć o najwyższy cel.

Przed Wami kilka sparingów oraz obóz w Międzyzdrojach. Powrócicie do rytmu meczowego oraz mocno się przygotujecie na pierwszy mecz ligowy, który rozegramy na początku marca.

- Dwa miesiące okresu przygotowawczego to bardzo długi czas. Można się wtedy skupić nad wszystkimi aspektami, które nie wychodziły zbyt dobrze jesienią i trener Łęczyński ma teraz w głowie to, by bardzo dobrze rozplanować cały plan do marca. Każdy tydzień zakończymy sparingami, a nasza postawa w nich będzie otwierać wizję trenerowi, wszystkie zawodniczki będą z pewnością mogły się pokazać z jak najlepszej strony. Najważniejszy dla nas będzie mecz w marcu z AZS-em UJ Kraków. To na nim chcemy się przede wszystkim skupiać i nie wychodzić za bardzo w przyszłość.

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Pogoń Szczecin SA
Żródło: własne
Wyświetleń: 1241

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...