Aktualności

  • Thomas Thomasberg przed meczem z Radomiakiem

W piątkowe popołudnie odbyła się konferencja prasowa przed meczem 18. kolejki PKO BP Ekstraklasy z Radomiakiem Radom. W spotkaniu z mediami wziął udział trener Thomas Thomasberg. Zachęcamy do zapoznania się z zapisem tekstowym jego wypowiedzi.


O mentalnej sytuacji w drużynie po meczu z Widzewem:

- Oczywiście to były dwa ciężkie mecze. Zarówno ten pucharowy, jak i ligowy w Katowicach. Po bardzo dobrym starcie, te dwa ostatnie spotkania zmieniły obraz sytuacji. Chcieliśmy wygrać i jesteśmy rozczarowani tym, co się ostatnio wydarzyło, ale to już historia. Nie możemy tego zmienić. Przed sobą mamy jutro kolejne wyzwanie i musimy zrobić wszystko, aby odnieść zwycięstwo. Musimy pokazać kibicom w naszym domu, że ta drużyna potrafi wygrywać i walczyć na najwyższym poziomie. Oczywiście, że po meczu z Widzewem było nam ciężko, ale po naszych rozmowach w tygodniu i dzisiejszym treningu widzę w drużynie wiarę i gotowość do walki o wygraną.

O problemach przeciwko Widzewowi:

- W ostatnich meczach nie czuliśmy się aż tak komfortowo z piłką. Mieliśmy problemy ze strzelaniem goli. Mieliśmy problemy z operowaniem piłką. Mimo to do ostatniego spotkania stwarzaliśmy dużo okazji. Z Widzewem w pierwszej połowie był z tym problem, ale w drugiej już mieliśmy okazje, ale zawodziła skuteczność. Brakowało nam pewności siebie, aby zakończyć je golem. Zawsze w meczach jest ważny pierwszy gol. W ostatnich traciliśmy go jako pierwsi i to był problem. Musimy na to uważać. Ogólnie każdy mecz w tej lidze jest ciężki, jest ona bardzo wyrównana i decydują detale. Musimy się na nich skupić.

O celu na ten sezon:

- Nasza przygoda w PP jest skończona. Tak to wygląda w tych rozgrywkach, że jeśli jeden mecz przegrasz, to odpadasz. Musimy w nim spróbować w kolejnym sezonie. Teraz liczy się wygrana w każdym kolejnym meczu. Jeśli będziemy porządnie punktować, wciąż możemy coś osiągnąć. Różnice pomiędzy zespołami nie są duże. Musimy złapać serię trzech czy czterech wygranych. Wówczas nasza sytuacja może się diametralnie poprawić. Dobrze by było złapać taką serię. Oczywiście nie teraz, bo przed nami przerwa, ale po tej przerwie. To pomogłoby drużynie. Teraz jednak jedyne, co możemy zrobić, to wygrać kolejne spotkanie.

O tym, na czym możemy budować optymizm: 

- Ja zawsze jestem optymistyczny. Zawsze wierzę w zespół i mu ufam. Oczywiście czasem nie kończy się to wygraną, ale zawsze na nią liczę. Kiedy spojrzymy kilka dni czy tydzień wstecz, to nasza sytuacja była inna. Tak to jest w piłce. Kilka dni może zmienić diametralnie nastroje. Tak się stało w naszym przypadku. Myślę, że jutro spotkają się dwa zespoły wyrównane, które poszukają kompletu punktów. O wygranej będą decydowały znowu detale. Chcę też powiedzieć, że bardzo mi się podobało wsparcie kibiców na ostatnim meczu. Byłem zachwycony tym, jak w nas wierzyli do ostatnich chwil. Strzeliliśmy na koniec gola, ale niestety z pozycji spalonej. Być może te 5 cm zadecydowało, że nie gramy dalej w PP. Liczę, że kibice nam jutro także pomogą. Wiem, że teraz są tak rozczarowani i sfrustrowani jak my. Nie zakładaliśmy, że odpadniemy. To wszystkie emocje będziemy starali się jednak jutro przekuć w pozytywną energię, która powinna nam pomóc walczyć o wygraną.

O niższej intensywności drużyny w ostatnich meczach:

- Myślę, że problem nie leży w naszej intensywności. Bardziej problemem było to, że graliśmy z drużynami, które były bardzo nisko ustawione i oddawały nam piłkę. Bardziej chodziło o jakość i podejmowane decyzje przez naszych zawodników. Nie szukałbym problemów w intensywności, bo w dużej mierze wynika ona z tego, jak gra drużyna przeciwna. Te liczby mieliśmy ostatnio zbliżone do rywali. Liczby w poprzednich meczach były większe, bo gra była bardziej otwarta. Gdy drużyna broni się nisko, to liczba przebiegniętych kilometrów też wygląda inaczej. Nie przywiązuję aż tak dużej uwagi do przebiegniętych kilometrów, bo to nie jest najważniejsze. Przywiązuję większą wagę do liczby sprintów. One mają większe znaczenie. Jeśli widziałbym, że różnice między nami i rywalami są duże w danym meczu, to bym się tym martwił. Nasze statystyki jednak nie odbiegają znacząco od rywala. To nie jest więc problem i wynika to z obrazu meczu.

O tym, iloma piłkarzami chciałby wzmocnić zespół, gdyby mógł o to poprosić w liście do Świętego Mikołaja, gdyby był nim Prezes Alex Haditaghi:

- Rozmawiamy o tym i będziemy starali się wzmocnić zespół. Chcemy być lepsi. Liczę, że część moich życzeń świątecznych się spełni. Moje dzieci zawsze chciały zadzwonić do Mikołaja, ale niestety nie miały numeru. Ja mam numer do naszego "Świętego Mikołaja" i z pewnością w tej sprawie do niego zadzwonię.

O podsumowaniu rundy jesiennej:

- Myślę, że ostatni mecz będzie miał olbrzymie znaczenie. Na pewno ona nie jest idealna, ale powiedziałbym, że jest dobra. Gdyby była idealna, to byśmy dalej grali w Pucharze Polski. Sytuacja w lidze, gdy przychodziłem, była dosyć ciężka. Teraz to wygląda nieco lepiej. Ostatnie spotkanie też zadecyduje o tym, jak będzie wyglądała sytuacja. Myślę, że mam też teraz już niezłą wiedzę o klubie i o tym, jak wygląda polska piłka. To mi pomoże w przyszłej rundzie i w okresie przygotowawczym. To dla mnie niezbędne informacje. Już teraz nie mogę się doczekać okresu przygotowawczego i rundy wiosennej. Teraz jednak moja uwaga jest w pełni na jutrzejszym meczu. Chciałbym też powiedzieć, że nie jestem absolutnie rozczarowany moimi pierwszymi miesiącami tutaj. Moje spostrzeżenia dotyczące miasta, kibiców, stadionu, są pozytywne. Wszystkie moje oczekiwania zostały spełnione albo nawet przekroczone. To, jak wielka jest miłość do Pogoni w tym mieście, jest imponujące. Oczywiście w tym sezonie nie zdobędziemy już Pucharu Polski, a sytuacja w lidze nie jest najłatwiejsza, ale będę ciężko pracował, aby ten klub osiągnął sukcesy w przyszłości.

O tym, jakie będą ruchy klubu w zimowym okienku transferowym:

- Oczywiście zawsze musisz mieć pomysły, jacy piłkarze przyjdą, a jacy odejdą. Nie możesz mieć jednak co do tego stuprocentowej pewności przed otwarciem okienka. Przyjdą do nas pewni piłkarze, a pewni odejdą. Na pewno coś się będzie działo. Tak wygląda ten piłkarski biznes. Myślę, że nasz "Święty Mikołaj" chce, aby nasza drużyna była silniejsza.

O liczbie straconych goli i tym, czy z Radomiakiem powinniśmy zagrać ostrożniej:

- To jedna z rzeczy, którą musimy poprawić. Wszyscy wiedzą, że tracąc tak dużo goli trudno jest o pozytywne wyniki. Musimy być oczywiście silniejsi w defensywie. Nasi przeciwnicy byli bardzo skuteczni ostatnio pod naszą bramką. Mogliśmy lepiej chronić nasze pole karne przed dośrodkowaniami, rywale nie byli przez nas dostatecznie dobrze pilnowani. Nasza postawa nie była najlepsza. Często też traciliśmy jako pierwsi gola, a w sytuacji, gdy graliśmy z przeciwnikiem, który broni nisko, to potem traciliśmy swoje atuty. Naszym zadaniem jest teraz to, aby znaleźć na te sytuacje rozwiązanie. Musimy znaleźć rozwiązanie na te sytuacje, gdy rywal cofa się nisko, a my musimy strzelić bramkę. To będzie jedno z naszych zadań na zimowy okres przygotowawczy. Możemy szukać tej poprawy poprzez treningi, ciężką pracę, ale też poprzez pozyskanie dobrych zawodników, którzy pomogą nam poprawić statystyki. Wciąż też mamy zachwiany balans. Ciągle mamy najwyższe xG, ale nie strzelamy tych goli. Musimy ciągle próbować kreować dużą liczbę okazji, ale być też bardziej efektywni.

O wzięciu rewanżu na Radomiaku za porażkę 1:5 na wyjeździe:

- Tak, oczywiście, że tego chcemy. Widziałem pierwszy mecz z Radomiakiem i wszystkie bramki z niego. Dużo się od tamtej pory u nich zmieniło, łącznie z trenerem. Bardziej więc w trakcie przygotowań koncentrowaliśmy się na ostatnich meczach Radomiaka. Myślę, że znaleźliśmy rzeczy, które będziemy mogli wykorzystać. Oczywiście Radomiak to zespół bardzo dobry, silny, ale wierzymy, że odniesiemy wygraną. Z tego pierwszego meczu w Radomiu widziałem wszystkie sytuacje podbramkowe i to nie był na pewno mecz na 1:5. Obie ekipy miały podobną liczbę okazji, ale Radomiak po prostu był znacznie skuteczniejszy.

O tym, czy rozważa zmianę systemu gry:

- Zgadzam się, że teoretycznie wygląda to tak, że gramy 4-4-2. Szukamy jednak pozycji, w których będziemy mogli zagrozić rywalowi. To tylko formacja. W Katowicach momentami wyglądało to tak, że rywale grali formacją 6-4-0, a my 2-2-6. Możemy tu rozmawiać o formacjach, ale w trakcie gry to często wszystko wychodzi zgoła inaczej. Może zmienimy ustawienie, ale teraz Wam tego nie zdradzę. Dowiecie się o tym w trakcie meczu.

Superbet

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Pogoń Szczecin SA
Żródło: Pogoń Szczecin SA
Wyświetleń: 3398

Uwaga!

Dla lepszego doświadczenia użytkowników komentarze są początkowo niewidoczne. Kliknij „Zobacz komentarze", aby je pokazać i dołączyć do rozmowy.