Serwis beinsports.com opublikował wywiad z Fredrikiem Ulvestadem. Pełne jego tłumaczenie znajdziecie poniżej.
Kariera Fredrika Ulvestada trwa już ponad 15 lat. Norweg grał w siedmiu klubach, w sześciu różnych krajach, zdobył pięć trofeów i czterokrotnie wystąpił w reprezentacji swojego kraju. Dziś jest jednym z liderów Pogoni Szczecin i nie ukrywa, że wciąż marzy o wielkich celach — zarówno klubowych, jak i reprezentacyjnych.
Grać, żeby wygrywać
Ulvestad zadebiutował w seniorskim futbolu w wieku 18 lat, w barwach Aalesunds FK – klubu ze swojego rodzinnego miasta. Już rok później świętował zdobycie Pucharu Norwegii.
— Po to się gra – żeby wygrywać mecze i zdobywać trofea. I nie ma nic lepszego niż zrobić to jako wychowanek — wspomina.
Od tamtej pory przemierzył pół Europy, grając m.in. w Anglii, Szwecji i Turcji. Z Burnley wywalczył mistrzostwo Championship (2015/16), z Djurgårdens IF dwa tytuły mistrzowskie (2018 i 2019), a z Sivassporem Puchar Turcji (2021/22).
— Nie potrafię wskazać, które trofeum było najważniejsze. Każde z nich coś dla mnie znaczy. Czuję się szczęściarzem, ale to efekt ciężkiej pracy. Każdy sukces daje satysfakcję, ale ja wciąż jestem głodny kolejnych — przyznaje.
Premier League – spełnione marzenie
Jako dziecko kibicował Juventusowi, marząc o grze we Włoszech lub w którejś z topowych lig. W wieku 23 lat trafił do angielskiego Burnley.
— To było spełnienie marzeń. Grałem z takimi zawodnikami jak Danny Ings, Ben Mee czy Kieran Trippier. Pamiętam swój debiut w Premier League – u siebie ze Stoke City. Na boisku był Peter Crouch. Wysoki, potężny facet! Do dziś pamiętam, jak ogromne zrobił wrażenie.
Trzy gole w pięć minut
W 2018 roku Ulvestad przeniósł się do Djurgårdens IF, gdzie szybko zyskał status lidera. Już po kilku miesiącach zdobył Puchar Szwecji, a rok później – mistrzostwo kraju.
— W meczu z Kalmar strzeliłem hat-tricka w pięć minut. To był mój pierwszy taki mecz w karierze. Miłe uczucie, choć zawsze ważniejsze są dla mnie zwycięstwa drużyny niż indywidualne statystyki. Szkoda tylko, że z powodu pandemii trybuny były wtedy puste — wspomina z uśmiechem.
Czy MLS jest w planach?
Norweg ma za sobą także epizod w Chinach, gdzie współpracował z Romainem Alessandrinim.
— Miałem kilka propozycji z USA, ale wtedy to nie był odpowiedni moment. Nigdy jednak nie mówię „nigdy”. MLS bardzo się rozwija, więc może jeszcze kiedyś tam zagram — mówi z tajemniczym uśmiechem.
Arda Güler? Wiedziałem, że będzie wielki
W 2022 roku z Sivassporem zdobył Puchar Turcji, a rok później w półfinale tych rozgrywek jego drużyna zmierzyła się z Fenerbahçe.
— Graliśmy przeciwko 18-letniemu Ardzie Gülerowi. Wszyscy mówili, że to wyjątkowy talent – i rzeczywiście, od razu to było widać. Zmierzyliśmy się kilka razy i już wtedy wiedziałem, że ma przed sobą wielką przyszłość. Cieszę się, że dziś dobrze radzi sobie w Realu Madryt. Życzę mu, by zrobił wielką karierę.
Fan Experience? Przyjedź do Polski
Ulvestad występował na stadionach wypełnionych po brzegi – 40 tysięcy widzów na Aston Villi, 50 tysięcy w Newcastle, 60 tysięcy na Emirates i Etihad. Mimo tego, gdy mówi o piłkarskiej atmosferze, szczególnie ceni Polskę.
— W Anglii atmosfera jest spokojniejsza, bo jest wielu turystów. W Polsce czy Szwecji, zwłaszcza w derbach Sztokholmu, bywa naprawdę gorąco. Tak samo w Turcji, w meczach z Galatasaray. Ale w Szczecinie atmosfera jest wyjątkowa. Kibice są pełni pasji, a stadion sprzyja głośnemu dopingowi.
Początki Ødegaarda i Haalanda
Ulvestad miał okazję występować z największymi talentami norweskiej piłki.
— Kiedy Martin Ødegaard miał 15 lat, był już na ustach całej Europy. Presja była ogromna, ale radził sobie z nią świetnie. Był skromny i pracowity. Dziś jest kapitanem Arsenalu i to w pełni zasłużenie — mówi z uznaniem.
Podobnie wspomina pierwsze zgrupowanie z Erlingiem Haalandem.
— Był wtedy bardzo młody, cichy, skupiony. Nie tak nieśmiały jak Martin, ale też spokojny. Widać było, że ma w sobie coś wyjątkowego. Już wtedy wiedzieliśmy, że zajdzie bardzo daleko.
Ulvestad wierzy, że obecna generacja Norwegów – z Ødegaardem, Haalandem i Sørlothem – może napisać nową historię.
— Z takim składem Norwegia ma szansę być czarnym koniem Mistrzostw Świata. Oczywiście mam nadzieję, że sam tam zagram, ale nawet jeśli nie – będę im kibicował z całego serca.
„Goniąc” marzenia w Pogoni
Słowo „Pogoń” w języku polskim oznacza „gonić” – i właśnie to robi dziś Fredrik Ulvestad. Goni marzenie o powrocie do kadry i występie na mundialu. Od 2023 roku jest kluczowym ogniwem szczecińskiego zespołu i zbliża się do setnego występu w granatowo-bordowych barwach.
— Wszystko jest tu na wysokim poziomie: stadion, treningi, ludzie. Moja rodzina dobrze się tu czuje. Kiedy klub i otoczenie są dobre, nie ma na co narzekać — mówi.
Z uznaniem wypowiada się też o PKO BP Ekstraklasie:
— Liga robi duże postępy. Najlepsze drużyny dobrze radzą sobie w Europie, a te z dolnych miejsc potrafią sprawić niespodzianki. To czyni rozgrywki ciekawymi i nieprzewidywalnymi. Kibice są pełni pasji, a to napędza całą ligę.
Trofeum dla Szczecina
Choć Pogoń regularnie znajduje się w czołówce, wciąż czeka na pierwsze trofeum.
— Dwie porażki w finałach były bardzo trudne. Ale patrzymy w przyszłość. Zwycięstwo w tym roku byłoby czymś wyjątkowym – dla mnie, dla drużyny i dla miasta. Mam nadzieję, że tym razem się uda — mówi z determinacją.
Zapytany o nowego kolegę z drużyny, mistrza świata Benjamina Mendy’ego, odpowiada spokojnie:
— Każdy dobry zawodnik jest tu mile widziany. Benjamin ciężko trenuje i kiedy będzie w pełni gotowy, na pewno doda drużynie jakości.
Wciąż głodny sukcesów
Ulvestad ma już na koncie wiele osiągnięć, ale w jego oczach wciąż widać głód rywalizacji.
— Gram, żeby wygrywać. Wierzę, że najlepsze dopiero przede mną – tutaj, w Szczecinie.
Uwaga!
Dla lepszego doświadczenia użytkowników komentarze są początkowo niewidoczne. Kliknij „Zobacz komentarze", aby je pokazać i dołączyć do rozmowy.