O swoich początkach, piłkarskim rozwoju, boiskowych idolach i celach na najbliższe miesiące - Mariusz Fornalczyk i Marcel Wędrychowski porozmawiali z redaktorem Damianem Smykiem z portalu weszlo.com.
Ile razy słyszeliście „nie kiwaj, nie drybluj, prosta gra”?
Mariusz Fornalczyk: Często. Zwłaszcza po przeskoku z juniorów do seniorów. Szybko byliśmy kasowani. Często było słychać – Fornal, podaj, wyjdź na pozycję.
Dawid Kownacki mówił, że te uwagi klubowej starszyzny zabijają kreatywność.
Marcel Wędrychowski: Bardzo możliwe. Pamiętam swój pierwszy rok w pierwszej drużynie. Bałem się cokolwiek zrobić. Dramat. Czułem, że zaraz dostanę opierdziel za to, że po nieudanym dryblingu idę jeszcze raz w pojedynek. Faktem jest, że na zaufanie kolegów musisz sobie zasłużyć. A gdy przychodzisz jeszcze jako dzieciak z juniorów… Bywa różnie.
MF: Raz ci nie wyjdzie, drugi raz nie wyjdzie i wpadasz w zamknięte koło. Ty się denerwujesz, starsi się denerwują. A to, że oni się na ciebie denerwują, to tylko potęguje twoje nerwy. I wybierasz bezpieczniejsze zagrania.
Mówimy o treningach czy meczach?
MW: I tu, i tu.
MF: Aczkolwiek teraz jest już lepiej. Trzy lata temu szatnia była starsza i inna. Dzisiaj jest więcej młodych zawodników w Pogoni, zmienił się też taki osobowościowy skład szatni. Coś, co dzisiaj uchodzi ci płazem, jeszcze jakiś czas temu kończyłoby się ochrzanem.
Poza tym liderem zespołu jest piłkarz, który też sporo drybluje.
MW: Na pewno „Grosik” też w przeszłości słyszał „młody, proste granie, bez pajacowania”.
A trener? Jak reaguje Jens Gustafsson, gdy wchodzicie w dryblingi?
MW: Daje nam dużo swobody. A na zaufanie musisz sobie zapracować. To nie jest tak, że wejdziesz na boisko, stracisz piłkę dwadzieścia razy, a z ławki usłyszysz „brawo, próbuj, nic się nie stało, wszystko idzie zgodnie z planem!”. Podobnie jest z chłopakami z drużyny, bo gdy widzą, że dajesz coś zespołowi, to będą dogrywać ci częściej. Przecież każdy ma oczy i widzi, że jak podasz młodemu i ten znów rozbije się na pierwszym rywalu, to później zastanowią się dwa razy nad tym, czy grać do młodego.
MF: Myślę, że też ważne jest to, jak reagujesz po stracie. Możesz stracić piłkę w dryblingu, ale na tym akcja się nie kończy. Jak zareagujesz? Co zrobisz? To jest tez kluczowe.
W Ekstraklasie drybluje się coraz mniej?
MF: Ciężko powiedzieć. Gdy oglądam ligi zagraniczne, to tam może drybluje się rzadziej, ale na lepszej skuteczności. Bo oni mają to doświadczenie i wiedzą kiedy iść w pojedynek, a kiedy lepiej zagrać klepkę, uciec na wolne pole i zdobywasz teren bez podejmowania ryzyka dryblingu.
Ale wtedy pozbawiasz się słodkiego smaku satysfakcji z zakręcenia przeciwnikiem…
MF: To zawsze jest fajne. Zwłaszcza wtedy, gdy masz już na pieńku z gościem, nakręcasz się, wreszcie jedziesz z nim jeden na jeden i go skręcisz… Ale jasnym jest, że na koniec liczy się to, że zrobiłeś przewagę w danym sektorze boiska, że wypracowałeś sobie w taki sposób sytuację do strzału czy do lepszego podania. Nie jesteśmy w cyrku. Gramy na bramki, nie na noty za styl.
To kto jest najlepszym dryblerem w lidze?
MF: Dla mnie Sebek Kowalczyk jest świetny.
MW: Króciutko trzyma piłkę.
MF: Kto miał najwięcej dryblingów w poprzednim sezonie?
Zgadnijcie.
MF: Wolski?
MW: Skóraś?
John Yeboah.
MF: No tak, to się klei.
Wy jesteście już „pokoleniem orlika”. Rocznik 2003, rocznik 2002. Rzadziej biegaliście po betonie i piasku, raczej na nieco równiejszych murawach. Co to zmienia w kwestii dryblowania?
MW: Paradoksalnie myślę, że trudniej kiwnąć kogoś, kto wychowywał się przed tą generacją orlikową. Może trochę uciekam od pytania, ale mam takie wrażenie, że dużo trudniej jest zabujać zawodnikiem 30-letnim niż – dajmy na to – 21-latkiem. Z czego to wynika? Chyba z tego doświadczenia starszego piłkarza.
Tyle się mówi o doświadczeniu, ale trudno to ująć w jakieś zachowania na boisku. Czym objawia się to doświadczenie?
MW: Jak idziesz z piłką na młodego, to on jest podatny na jakieś przyruchy, kiwki ciałem.
MF: Dzióbniesz piłkę z prawo, to on już za nią idzie. A ty wtedy szybka kontra piłki w lewo, przyspieszasz i gość jest za tobą.
MW: A doświadczony? On będzie czekał. Ustawi się bokiem, nogi ugięte, nie podpala się. Możesz machać przed nim nogami, a chłop stoi i nawet nie drgnie. Bo jego próbowali już nawinąć na ten zwód tysiąc razy, więc wie, co się zaraz może wydarzyć. To jest to doświadczenie.
Jesteśmy po waszym sparingu z Wartą Poznań. Dawid Szulczek mówił po meczu, że widać już różnicę między wami i zawodnikami z CLJ Warty w takim cwaniactwie. Wystawiona ręka, zastawka.
MF: W juniorach jest bardzo mało gry fizycznej. Tam trudno się tego nauczyć, bo nie jesteś testowany przez rywali tak mocno. Owszem, czasem ktoś ci wjedzie wślizgiem, ale nie ma tak, że musisz się przepychać o piłkę.
MW: A w piłce seniorskiej na pierwszym treningu czujesz na całym ciele, że musisz o piłkę powalczyć. Chcesz minąć obrońcę? W juniorach puszczasz piłkę i jedziesz. Szybszy wygrywa. A w seniorach gość ci wystawi rękę, spuści szlaban i żegnaj.
Ten przeskok z piłki juniorskiej był dla was trudny? W CLJ widziałem mnóstwo ciekawych skrzydłowych, a dzisiaj patrzę: ten w 3. lidze, tamten łapie ogony w 2. lidze, inny nie gra już w piłkę.
MF: Dla mnie był bardzo trudny. W 3. lidze w Polonii Bytom poznałem piłkę seniorska, ale czas reakcji był szokiem.
MW: To co mówi Mariusz, to jedno. Ale do tego jesteś w stanie się zaadoptować. Najgorsze jest to wszystko pod kątem mentalnym. Teraz mamy na obozie wielu młodych chłopaków. Gramy sparing lub grę wewnętrzną i część z nich nie gra. Też byłem w takiej sytuacji, więc wiem, co chodzi im po głowie. Frustrujesz się, irytujesz. Czujesz się zagubiony. Jednego dnia jesteś top w juniorach, drugiego oglądasz grę wewnętrzną siedząc gdzieś z boku i pijąc wodę. To jest moment, gdy wielu pęka i tracą paliwo do rozwoju.
Jakąś drogą jest wtedy wypożyczenie. Marcel był w Górniku Łęczna, Mariusz w Termalice Bruk-Bet Nieciecza.
MW: U mnie było różnie z tym wypożyczeniem. Na początku było fajnie, bo grałem i czułem się dobrze. Później przyszedł uraz. Wróciłem do gry i każdy miał świadomość, że Górnik spada. Ale moim zdaniem cenne jest to, że głowa inaczej działa. Idziesz do Górnika Łęczna, wracasz do Pogoni i masz porównanie. Tutaj jest inna presja, inna opieka, inne obiekty. Wychodzisz na miasto i ludzie pytają o Pogoń. Takie roczne wypożyczenie pozwala ci docenić to, co miałeś i zaraz znów będziesz miał.
MF: Mam podobnie. Idziesz do wypożyczenie, by grać. Niestety przyszedłem już na początku rundy, więc zespół był na innym etapie. Nie do końca byłem zadowolony z tego, ile grałem i jakie liczby wykręciłem. Ale wróciłem i inaczej patrzę na to, co mamy w Pogoni. Robisz krok w tył, by docenić to wszystko po powrocie.
To chyba też dobry ruch w kwestii przemyślenia sobie kwestii pod tytułem „czy ja w ogóle nadaję się na dobry poziom?”.
MW: Ja miałem to po meczu z Legią w Górniku. Pierwszy mecz w wyjściowej jedenastce, zagrałem całkiem dobrze. I pomyślałem sobie wtedy: jestem w stanie poradzić sobie na Legii, to jestem w stanie pograć na dobrym poziomie.
Co ma Kamil Grosickiego takiego, że wybija się ponad Ekstraklasę?
MF: Chyba znów musimy wrócić do wcześniejszego tematu.
MW: Myślisz o doświadczeniu? Też od razu przyszło mi to do głowy.
MF: Ja i Marcel zrobimy cztery ruchy na wolne pole i nie dostaniemy podania, bo to nie jest ruch, który w tym momencie jest odpowiedni. Biegniesz, wrócisz, dwa głębsze oddechy, biegniesz, wrócisz… I jesteś już lekko przetrącony.
MW: A „Grosik” pobiegnie raz i to jest akurat ten moment, w którym trzeba było ruszyć. Dostaje piłkę w punkt.
A gdybyście mieli od niego wziąć jedną cechę, to co by to było?
MF: Spokój pod polem karnym. I ostatnie podanie.
MW: Dorzuciłbym jeszcze takie odejście na pierwszych metrach. Jak ruszy, to nie ma co gonić.
(...)
Jakie macie cele na sezon 2023/24?
MF: Praca nad głową. Wejście na kolejny poziom – zarówno indywidualnie, jak i jako cała Pogoń.
MW: Sporo by tego było. Indywidualnie to na pewno poprawić liczby. Niby miałem dobre mecze, niby grałem sporo, ale spojrzysz na gole i asysty, to nie wyglądało to dobrze. A prawda jest taka, że z tego nas rozliczają i na to się patrzy w pierwszej kolejności.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...