Aktualności

  • Wstrząsająca historia Krystiana Rudnickiego

22-letni Krystian Rudnicki zapowiadał się na bramkarza wysokiego formatu. Z Chemikiem Police wywalczył mistrzostwo Polski juniorów młodszych, następnie z Pogonią brązowy medal mistrzostw Polski juniorów, trafił na treningi do pierwszej drużyny, następnie został wypożyczony do II-ligowego Kluczborka. Tam bił kolejne rekordy bez puszczonej bramki, trafił do młodzieżowej reprezentacji Polski, zadebiutował w niej w oficjalnym meczu - czytamy na stronie Kuriera Szczecińskiego.


Dziś zmaga się z chorobą. Od pięciu miesięcy spędza czas między łóżkiem szpitalnym, przychodniami, laboratoriami, badaniami i oczekiwaniami na kolejne lekarskie diagnozy. Krystian Rudnicki miał podejrzenie białaczki, cierpi na anemię aplastyczną, leczenie białkiem króliczym ATG nie przyniosło efektów.

Potrzebny będzie przeszczep szpiku kostnego. Piłkarz jest jednak dobrej myśli. Wierzy, że wszystko zakończy się pomyślnie. Mało tego, nie zrezygnował z marzeń o karierze piłkarskiej. Wciąż liczy, że uda mu się wrócić na boisko, choć dziś nie może być o tym mowy. Jest cierpliwy.

– Wszystko zaczęło się przed meczem z GKS Katowice 12 marca – opowiada Krystian Rudnicki. – Na moim ciele pojawiały się jakieś czerwone plamki, krwinki, wypryski. Trochę mnie to zaniepokoiło, ale nie panikowałem. Zagrałem w meczu, ale po spotkaniu źle się poczułem, byłem słaby, spałem 12 godzin, co mi się wcześniej nie zdarzało. Po dwóch dniach wszystko jednak wróciło do normy, ale we wtorek dostałem krwotoku z dziąseł. Poszedłem do dentysty, ale on przez godzinę nie był w stanie tego krwotoku zatamować. Mówił mi, że zwykle trwa to kilka minut. Wtedy po raz pierwszy się przestraszyłem. Stomatolog powiedział, że to może mieć związek z krzepliwością krwi. Zdałem sobie sprawę, że to nie są żarty. Podczas treningu pojawiały się kolejne krwiaki. Poszedłem do lekarza klubowego, on oddelegował mnie na badania. Okazało się, że mam poniżej 20 tys. płytek krwi, podczas gdy norma wynosi między 150 tys. a 400 tys. Wykryto niską krzepliwość krwi, nastąpiło podejrzenie białaczki. Wszystkie objawy na to wskazywały. Gdy miałem robione badania, to nawet kierowniczka laboratorium zainteresowała się moim przypadkiem. Poinformowano lekarza klubowego i oddelegowano mnie do szpitala do Opola. Natychmiast. Tam kolejne badania. Pobrano mi szpik, okazało się, że mam ciężką anemię aplastyczną. Przyczyną był jakiś wirus.

WIĘCEJ PRZECZYTASZ TUTAJ!

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Daniel Trzepacz
Żródło: Kurier Szczeciński
Wyświetleń: 12098

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...