Obszerny wywiad z Dariuszem Adamczukiem znaleźć można w czwartkowym wydaniu Przeglądu Sportowego. Poniżej najciekawsze fragmenty.
Przed rundą rewanżową do zespołu dołączyli Grek Leonardo Koutris i Szwed Linus Wahlqvist. Czy to koniec wzmocnień?
- Planujemy jeszcze jeden konkretny ruch i również będzie chodziło o piłkarza zagranicznego.
Na środek obrony?
- Tak. Nastawiliśmy się, że zimą popracujemy nad jakością defensywy. Przez 3-4 lata graliśmy praktycznie tymi samymi zawodnikami, co nieźle wyglądało, ale runda jesienna pokazała, że potrzebujemy przewietrzenia tej formacji. Mamy więc dwóch nowych bocznych obrońców, a w zasadzie trzech, bo już latem za Huberta Matynię przyszedł Leo Borges.
Na ocenę gry obronnej Pogoni w obecnym sezonie wpływ ma to, że aż w tak fantastycznej formie jak wcześniej nie byt Dante Stipica.
- Na pewno. Wprawdzie nasz bramkarz nie popełniał wielkich błędów, ale też nie pomógł nam tak jak w przeszłości, kiedy potrafił wybronić niesamowite piłki. Zdarzyły nam się błędy w obronie, ale też straciliśmy bramki po dwóch spektakularnych strzałach z połowy boiska, według mnie zupełnie nie do obrony (w meczach z Górnikiem w lidze i z Rekordem Bielsko-Biała w PP - przyp. red.). Takie uderzenia jak Lukasa Podolskiego i Tomasza Nowaka zdarzają się bardzo rzadko. Przytrafiło się akurat w meczu przeciwko nam.
Odejście Jakuba Bartkowskiego było koniecznością?
- Do gry na jego pozycji przyszedł wspomniany Linus Wahlqvist, a Kuba miał do końca kontraktu już tylko pół roku. Nie jesteśmy klubem, który bezdusznie blokuje zawodnika. Dostał fajną propozycję z Lechii, więc nie robiliśmy problemów, ale też zadbaliśmy o swój interes. Oprócz Linusa mamy Pawła Stolarskiego, więc na prawej obronie jesteśmy zabezpieczeni.
Także sprzedaż Jeana Carlosa Silvy może być uznana za osłabienie.
- Był bardzo szanowany przez drużynę, trenerów, przeze mnie też. Gdy wyciągaliśmy go z Wisły Kraków, wielu pukało się w głowę i pytało, po co go bierzemy. A w tym momencie przenosi się do Rakowa i zapewniam, że odchodzi za całkiem poważne pieniądze.
Musieliście go puścić? Miał w umowie wpisaną kwotę wykupu?
- Nie miał, ale powtarzam, że każdy zawodnik ma swoją transferową cenę. Raków ją z nami wynegocjował, a rozmowy trwały miesiąc i wcale nie przebiegały łatwo. Nie było powodów, by blokować transfer, jeżeli samemu zawodnikowi bardzo zależało. Osobiście wolałem, żeby z nami został, ale Carlos chciał odejść, bo dostał długi, wysoki kontrakt, na dodatek w bardzo dobrym jak na polskie warunki klubie. Sam byłem piłkarzem i rozumiem, że zawodnicy grają również po to, by mieć ułatwione życie po zakończeniu kariery.
(…) W mediach pojawiły się informacje, że lada chwila Kamil Drygas przeniesie się do Wieczystej...
- Nie ma takiego tematu. Nie wiem, skąd takie doniesienia.
Ale Drygas jest na sprzedaż?
- Mogę powiedzieć tak samo jak w przypadku innych naszych zawodników: ani go nie blokujemy, ani nie wypychamy. To bardzo dobry i ambitny piłkarz, wciąż stać go na grę na wysokim poziomie.
Zarzuca się Pogoni, że letnie transfery absolutnie nie zaspokoiły potrzeb. Uważa pan, że to uzasadniona krytyka?
- Pamiętam, jak wtedy w najlepszej wierze mówiłem, że chciałbym mieć gotowych dwóch nowych zawodników na obóz letni. Nie udało się i potem zarzucano mi, że nie dotrzymałem słowa. Dlatego wolę się już nie wypowiadać. Poprzednie lata pokazywały, że z transferami zdążaliśmy przed rozpoczęciem zgrupowań, ale jak widać, nie zawsze musi się to udawać, zwłaszcza jeżeli brakuje pieniędzy.
(…) Cel Pogoni na rundę rewanżową?
- Chcemy znowu zagrać w europejskich pucharach, zająć medalowe miejsce. Wiosną mamy o jeden mecz więcej u siebie, co pewnie ma znaczenie. O tym, że jesteśmy bojowo nastawieni, świadczą nasze ruchy kadrowe.
Czy to prawda, że trener Gustafsson, przychodząc latem do Pogoni, myślał, że od razu będzie walczył o mistrzostwo Polski, a po paru tygodniach zorientował się, że porywał się z motyką na słońce?
- Trener jasno powiedział, że owszem, chce walczyć o mistrzostwo, ale jeżeli nie uda się w obecnym sezonie, spróbujemy w następnym i jeszcze w następnym. W obecnych rozgrywkach przewaga Rakowa jest już bardzo duża. Zespół Marka Papszuna nie grał może rundy życia, ale prezentował równy poziom, bez takich wahnięć, jakie przytrafiły się także nam.
Inwestowanie w akademię w takich klubach jak Pogoń jest priorytetowe, a jednak ci młodzi piłkarze w ligowym zespole nie odgrywają w tej chwili istotnej roli.
- Praktycznie każdego roku sprzedawaliśmy za niemałe pieniądze młodego piłkarza. A wcale nie jest łatwo co sezon wprowadzać nowego zawodnika, który stanie się gwiazdą ligi. Zgadzam się, że nasi młodzi piłkarze nie byli w każdym meczu wiodącymi postaciami, ale też nigdy nie byli osłabieniem. Takich młodych wcale nie brakuje - są Mateusz Łęgowski, a więc już drugi wychowanek Akademii Pogoni z rocznika 2003 z debiutem w reprezentacji Polski, Mariusz Fornalczyk, Kacper Smoliński, który niestety musi leczyć kontuzję, i Marcel Wędrychowski. Jesienią pokazał się bramkarz Bartosz Klebaniuk, a na obóz do Turcji leci Adrian Przyborek z rocznika 2007. Oni wszyscy powinni dostawać dużo szans na grę, niech udowodniają, że zasługują na występy w Pogoni.
Cała rozmowa z Dariuszem Adamczukiem w czwartkowym wydaniu „Przeglądu Sportowego”
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...