- Zdecydowanie był to ciekawy rok, pełen nowych doświadczeń. Poza kwestiami czysto sportowymi, borykaliśmy się z problemami wynikającymi z pandemii koronawirusa. Można powiedzieć, że to każdego z nas trochę zmęczyło, więc przyda się chwila wytchnienia - powiedział w rozmowie z oficjalnym serwisem klubu Dariusz Adamczuk.
2020 rok był pełen wrażeń, ale jednocześnie był to męczący czas?
- Zdecydowanie był to ciekawy rok, pełen nowych doświadczeń. Poza kwestiami czysto sportowymi, borykaliśmy się z problemami wynikającymi z pandemii koronawirusa. Można powiedzieć, że to każdego z nas trochę zmęczyło, więc przyda się chwila wytchnienia. Pogoń jako cały klub, i drużynę także, te problemy dotknęły mocniej. Dużo było pracy nad logistyką. Mieliśmy kilka zgrupowań, kilka momentów, gdy nie wiedzieliśmy, czy za chwilę będziemy mogli trenować czy nie. Ciągle analizowaliśmy wewnątrz klubu, z lekarzami, z zarządem, sztabem szkoleniowym, jakie rozwiązanie wybrać. Mieliśmy do czynienia z sytuacjami, których nikt się nie spodziewał.
Rundę kończymy na 3. miejscu w tabeli. To dobry wynik?
- Zaczynaliśmy sezon po odejściu Grupy Azoty. Niespodziewana i niesygnalizowana wcześniej decyzja Wojciecha Wardackiego bardzo zmieniła naszą sytuację. Nasze plany zakładały jeszcze dodatkowe ruchy do klubu, ale nie udało się tego zrealizować z uwagi na nagły ruch naszego byłego partnera. Mimo tego prezes Jarosław Mroczek wyraził zgodę na mocne ruchy transferowe. Jeśli chodzi o punkty, to jesteśmy zadowoleni z dorobku na koniec rundy. To najlepszy wynik od powrotu do ekstraklasy. W swojej ponad 72-letniej historii Pogoń tylko kilka razy zimowała na podium, z czego dwukrotnie w ostatnim czasie: teraz i rok temu. 28 oczek w 14 meczach? Tak, jestem zadowolony z tego wyniku punktowego.
Kibice w kilku momentach nie byli jednak zadowoleni ze stylu gry. Szef pionu sportowego także?
- Pamiętam jak Lechia Gdańsk czy Piast Gliwice osiągały dobre wyniki. Wtedy na pewno kibice Pogoni życzyliby sobie tak wysokiej pozycji, nie zwracając większej uwagi na styl, który prezentowały. Jasne, w wielu meczach nie graliśmy wielkiej piłki. Okoliczności były jednak inne niż zwykle. Piłkarze i trenerzy pierwszy raz spotkali się z taką sytuacją. Mieliśmy sporo wymuszonych przerw. Ktoś może powiedzieć, że Raków połączył jedno z drugim. Ale czy oni mieli takie przejścia jak my? Ta drużyna zachowała rytm treningów i meczów, a to im na pewno pomogło zachować formę z tygodnia na tydzień. My w końcu też się rozhulaliśmy, ale na przykład na mecz do Gdańska po miesięcznej przerwie jechaliśmy z duszą na ramieniu. I tam udało się jednak wywalczyć zwycięstwo. Poza inauguracją w Krakowie przegraliśmy tak naprawdę jeden mecz - w Zabrzu z Górnikiem. Każdy wie jakie były okoliczności tej porażki. Mogliśmy pokusić się tam przynajmniej o remis.
Rok temu także kończyliśmy rok na trzecim miejscu w tabeli. Co zrobić, by tym razem pozostać na czołowych miejscach do samego końca?
- Fakty rzeczywiście są takie, że drugi rok z rzędu jesteśmy na trzecim miejscu po jesieni. Rok temu strata do lidera wynosiła trzy punkty, teraz to jedno oczko. Nie jest to jednak taka sama sytuacja. Odbiór w klubie, myślę, że także wśród kibiców, jest lepszy. Wtedy przegraliśmy dwa ostatnie mecze, teraz zakończyliśmy serią zwycięstw. Wiosną ważne jest, by zacząć dobrze. Trenerzy na pewno mają w pamięci sezon 2017/2018, gdy byliśmy ostatni w tabeli ze sporą stratą. Wiosną punktowaliśmy bardzo dobrze i zespół wyszedł z trudnego położenia. Takiej wiosny bym sobie życzył także teraz. Na równi z ligą traktujemy Puchar Polski. Jesteśmy w 1/8 finału, Piast Gliwice to wymagający przeciwnik, ale mamy mecz na własnym stadionie, więc celem jest awans do ćwierćfinału.
Przed sezonem i już w trakcie do zespołu dołączyło sześciu nowych zawodników. Jesteś z nich zadowolony?
- Z pełną oceną należy poczekać do końca sezonu. Na dziś chłopacy spełniają swoją rolę, ale nie znaczy to, że w niektórych przypadkach nie mogło być lepiej. Tu mam na myśli przede wszystkim Luisa Matę, który rozpoczął rundę od kontuzji i zakończył na kontuzji. Na pewno to pokrzyżowało mu plany. Gdy grał, to nie można powiedzieć, że przepadł. To wciąż młody chłopak, przed nim kolejne miesiące. Myślę, że Michał Kucharczyk sam nie jest w pełni zadowolony z minionej jesieni. Szukając plusów trzeba zaznaczyć, że dał nam sześć punktów w końcówkach spotkań ze Śląskiem Wrocław i Zagłębiem Lubin. Alexander Gorgon i Luka Zahović to podstawowi zawodnicy. Mogą dać więcej, ale już byli bardzo ważnymi piłkarzami. Alex jest jednym ze starszych piłkarzy w kadrze. Miał mocniejsze objawy zakażenia, więc organizm potrzebował chwili, żeby się zregenerować. Myślę, że na wiosnę będzie jeszcze lepszym zawodnikiem. Luka poznał już ligę i stać go na zdecydowanie więcej goli. Bartłomiej Mruk, podobnie jak Mata, też był pechowcem. Latem zaczął od koronawiursa, potem złapał kontuzję w meczu rezerw. Tak naprawdę dopiero pod koniec roku wszedł w rytm i zaliczył debiut. Mariusz Fornalczyk jest najmłodszy z nowych zawodników, trafił do nas z trzeciej ligi. W ciągu kilku miesięcy zrobił postęp i to widać na treningach. Będzie dostawał kolejne szanse.
Nie dzieląc skóry na niedźwiedziu, zapytam o rozgrywki, które rozpoczną swój żywot w kolejnym sezonie, czyli Europa Conference League. Aż trzy polskie drużyny wystąpią w trzecim z europejskich pucharów. Co sądzisz o tym pomyśle UEFA?
- Kiedyś był Puchar Intertoto, teraz będzie Conference League, choć oczywiście formuła jest zupełnie inna. To wciąż mogą być atrakcyjne rozgrywki dla polskich klubów. Będą tam grały także zespoły z najmocniejszych lig, które zajmą niższe miejsca. Dla naszego klubu i dla naszych piłkarzy każda możliwość gry w Europie byłaby fajną opcja. Od czegoś trzeba zacząć. Przed nami jeszcze cała wiosna i skupmy się na tym, by było o czym rozmawiać, gdy będzie zbliżało się lato.
Zimą czeka nas więcej niż jeden transfer, czyli pozyskanie Pawła Stolarskiego?
- Przede wszystkim staram się najpierw spoglądać na naszą młodzież. Tak było w przypadku pozycji ofensywnego pomocnika. Razem z trenerem Kostą wiedzieliśmy, że jest Kacper Kozłowski, który w końcu musi dostać szansę. Dlatego nie martwiłem się o tę pozycję. On będzie z meczu na mecz dorastał piłkarsko i stanowił o jakości naszego zespołu. Trzeba też powiedzieć jasno - Pogoni Szczecin nie stać teraz na wielkie transfery. Na szczęście mamy zbilansowany skład, który wywalczył trzecie miejsce. Po kontuzjach wracają dodatkowo Igor Łasicki i Marcel Wędrychowski. Zawodnicy będą mieli szansę utrzymać pozycję w tabeli i zagrać o coś więcej.
A jeśli chodzi o rozstania?
- Na ten moment nie planujemy ani sprzedaży, ani innych rozstań. Jeśli jakiś zawodnik przyjdzie i przekaże nam sygnał o chęci zmiany otoczenia, to będziemy to na bieżąco rozpatrywać. Nie widzę dużych możliwości, by z kogoś rezygnować.
Wraz z końcem sezonu 2020/2021 kilku zawodnikom kończą się umowy. Pogoń prowadzi rozmowy w sprawie ich przedłużenia?
- Przede wszystkim w przypadku Kamila Drygasa mamy opcję przedłużenia umowy ze strony klubu, więc tak naprawdę on ma kontrakt jeszcze przez sezon 2021/2022. We wszystkich pozostałych przypadkach monitorujemy sytuację i będziemy podejmować decyzje wiosną.
4 stycznia rozpoczną się krótkie przygotowania do kolejnej rundy. Portowcy pracować będą w Szczecinie, a to zupełna nowość. Przez wiele lat drużyna trenowała przez około 2 tygodnie w Turcji lub na Cyprze. Część klubów nie zrezygnowała z tej możliwości. Co przemawiało za pozostaniem w Polsce?
- My postawiliśmy na to, by mieć spokojne przygotowania. Nie martwić się, czy samoloty z Turcji nie zostaną odwołane, czy będziemy musieli przechodzić kwarantanny. Sytuacja na świecie zmienia się czasami z dnia na dzień. Ostatni przykład to loty do Wielkiej Brytanii. Wybraliśmy opcję pozostania w Szczecinie. W tym roku jest o tyle łatwiej, że mamy możliwość korzystania z naszej nowej bazy, czyli m.in. podgrzewanej płyty boiska numer 3. Nigdy takich warunków nie było. Uważam, ze to rozważna decyzja. Jeśli pogoda będzie taka jak w poprzednich latach, to obejdzie się bez komplikacji.
Zespół będzie miał możliwość rozegrania sparingów?
- Rozegramy grę wewnętrzną oraz mecze kontrolne z Wartą Poznań i Arką Gdynia.
Piłkarze zagraniczni po meczu z Zagłębiem Lubin wyjechali do swoich ojczyzn. Ich powrót do Polski i rozpoczęcie przygotowań w tym samym terminie nie będzie kłopotem?
- Monitorujemy sytuację z dnia na dzień. Jeśli będzie taka potrzeba, to zawodnicy wrócą do Szczecina odpowiednio wcześniej, by być gotowym na 4 stycznia.
Od roku w sztabie szkoleniowym pracuje Tomasz Kaczmarek. Nie pomijając pracy wszystkich innych członków sztabu, trzeba zauważyć, że to w dużej części on przygotowuje stałe fragmenty gry drużyny. Pogoń zdobyła aż 12 goli po rzutach wolnych, rożnych i karnych. Odejmując jedenastki tych goli jest wciąż sporo, bo aż osiem.
- Wyróżnić można wszystkich, bo każdy pracował na pełnych obrotach, każdy ma swoje obowiązki. Dla trenerów to trudne czasy, nie mogą w pełni planować, nie mogą realizować wszystkiego, co założą. Tomek rzeczywiście w największym stopniu odpowiadał za stałe fragmenty. Drużyna poświęcała na ten element znacznie więcej czasu niż wcześniej. Efekty widać, ponieważ mało tracimy, a wiele strzelamy po stałych fragmentach.
Powoli mija okres budowy centrum treningowego, kilka drużyn miało już okazje trenować na nowych obiektach. Wkrótce wszystkie zespoły tam się przeniosą. Poczułeś ulgę?
- Zdecydowanie. Budowa centrum i stadionu to był też trudny czas dla naszej akademii. Logistyka organizacji treningów wszystkich zespołów wymagała sporo pracy. Od marca wystartujemy pełną parą na nowych obiektach. Zbliża się oddanie budynku centrum, między innymi z szatniami. Po dwóch latach zacznie się w końcu normalna praca. Chciałbym podziękować trenerom akademii, że wytrzymali ciśnienie, pracowali jak mogli w trudnych warunkach.
W pewnym momencie mocno korzystaliśmy z boiska w Kołbaskowie. Pogoń nie rezygnuje z tego miejsca? Jak wygląda plan ewentualnej rozbudowy tamtejszego obiektu, o której mówiłeś rok temu?
- W pewnym momencie boisko w Kołbaskowie uratowało nam życie. Trenował tam I zespół oraz najstarsze grupy. Na pewno nadal będą się tam odbywały treningi, także sparingi, a gdy uda się je dostosować i zweryfikować w związku, to także od czasu do czasu mecze ligowe juniorów. Natomiast co do szerszych planów dotyczących Kołbaskowa, to mamy je w głowie, ale na teraz zeszły one na trochę dalszy plan.
W przypadku młodzieżowców najważniejsze role odgrywali do tej pory Kacper Kozłowski, Adrian Benedyczak, Maciej Żurawski i Kacper Smoliński. Pogoń nie miała problemu z wypełnieniem tego obowiązku, a na swoje szanse czekają przecież Bartłomiej Mruk, Marcel Wędrychowski, Mariusz Fornalczyk, Hubert Turski i kolejni piłkarze. To bardzo długa lista i czy w związku z tym któryś z nich trafi na wypożyczenie?
- Zastanawiamy się nad tym. W Pucharze Polski musi występować dwóch młodzieżowców, nie chcemy więc zbyt łatwo rezygnować i posyłać ich na wypożyczenie. Bierzemy też pod uwagę, że spora grupa zawodników rezerw jest wypożyczona. Jest jednak taka możliwość, że jeden z młodych chłopaków już wiosną czasowo trafi do innego klubu, by mógł "łapać" więcej minut. Mamy ten komfort, że mamy dużo utalentowanej młodzieży. Poza wymienioną grupą są chociażby Filip Balcewicz, Mateusz Łęgowski, Jakub Lis, czy Marcel Mendes, którzy nie zadebiutowali w Ekstraklasie, a od początku roku będą trenować z pierwszą drużyną.
Skrócone zostało natomiast wypożyczenie Huberta Sadowskiego do Stomilu Olsztyn.
- Doszliśmy do wniosków, że skoro Hubert siedzi na ławce w Stomilu, to nie ma to większego sensu. Szukamy innego rozwiązania. Mamy 2-3 opcje, by Sadowski został wypożyczony do innych klubów na wiosnę.
Wygląda zatem na to, że sztab szkoleniowy będzie miał komfortową sytuację kadrową, rozpoczynając zimowy okres przygotowawczy.
- Po raz pierwszy od chyba roku do dyspozycji będzie czterech stoperów. Okres przygotowawczy zdrowi rozpoczną Kostas Triantafyllopoulos i Igor Łasicki. Jeśli weźmiemy pod uwagę młodego Bartka Mruka, okaże się, że mamy 5 zawodników na dwie pozycje. 4 stycznia zdrowy będzie też David Stec. Hubert Matynia i Luis Mata rozpoczną okres przygotowawczy od treningów indywidualnych. Obaj zmagają się z urazami mięśniowymi, ale już 10 stycznia powinni być w pełnym treningu. Do pełnych treningów z I drużyną wchodził też będzie od nowego roku Marcel Wędrychowski. Nieco dłużej poczekamy na Huberta Turskiego, który jest po operacji kolana. On powinien wrócić do treningów w marcu. Trzymajmy kciuki, by w 2021 roku zdrowie nas się trzymało, urazy omijały, a będzie naprawdę dobrze.
Na koniec powiedz, czego życzysz kibicom na nowy rok?
- Przede wszystkim zdrowia. Następnie tego, by kibice mogli wkrótce zasiąść na nowych trybunach. W ostatnich dniach grudnia trwały odbiory i z tego co wiem, to wszystko jest ok. Jeśli formalnie wszystko będzie dograne, to czekamy na odpowiednie rozporządzenie i otwarcie obiektów dla kibiców. Sądzę, że po takiej bramce jak Michała Kucharczyka z Zagłębiem, kibice na oddanej połowie obiektu wybuchliby i pamiętali tę chwilę jeszcze długo. Liczę, że wiosną drużyna da radość kibicom, a oni będą mogli tę radość okazywać już przy Twardowskiego.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...