Aktualności

W dwóch spotkaniach wyjazdowych udało zdobyć się cztery punkty. Czujecie mimo wszystko niedosyt? Gdyby w Kielcach mecz potoczył się troszkę inaczej to do Szczecina moglibyście wrócić z kompletem "oczek".

- Nie. To już za nami i nie rozpamiętujemy tego meczu.

Zwycięstwo przeciwko Wiśle smakowało wyjątkowo? W końcu urodziłeś się w Krakowie, a przy Reymonta stawiałeś swoje pierwsze piłkarskie kroki.

- Nie patrzę na to pod tym kątem. Chcieliśmy koniecznie wygrać to spotkanie i wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo. Cel zrealizowaliśmy i tylko to się liczy. Wygrana w Krakowie nie ma dla mnie żadnego "drugiego dna". Liczy się tylko to, że zwyciężyliśmy.

Po drugiej bramce dla Wisły serce zaczęło bić szyciej? Muszę CI powiedzieć, ze wśród kibiców emocje sięgały zenitu.

- Tak. Wisła dostała wiatru w żagle i ostatnie minuty były nerwowe. Było to niepotrzebne. Kontrowaliśmy przez większość meczu grę i mogliśmy ten mecz "zabić" o wiele szybciej. Jest to nauczka na przyszłość i cenne doświadczenie. Trzeba grać dziewięćdziesiąt minut i doliczony czas, a nie tylko osiemdziesiąt parę. Dlatego wywalczone punkty tym bardziej nas cieszą, bo zostały zdobyte w nerwowych okolicznościach.

W niedzielę wielkie święto. Stadion zapełni się do ostatniego krzesełka. Waszym rywalem będzie Zagłębie Lubin, które ostatnio wygląda całkiem dobrze.

- Mecz będzie na pewno interesujący. Czeka nas spotkanie przy pełnych trybunach, a to jest zawsze wielka sprawa. Zdajemy sobie sprawę jak mocni jesteśmy na własnym obiekcie, kiedy wspierają nas kibice, a skoro w niedziele będziemy mieć komplet, to rywalizacja zapowiada się bardzo ciekawie. Zawsze gra się lepiej przy pełnych trybunach. Skupiamy się na sobie, a Zagłębie będziemy analizować w najbliższych dniach. Musimy przygotować się do tego spotkania jak najlepiej, ciągle być stroną dominującą, mieć plan na grę i na tym się teraz koncentrujemy.