- Czułem się świetnie w Pogoni. Jestem wdzięczny kibicom i klubowi za to jak mnie pożegnali - powiedział w rozmowie z portalem Łączy Nas Piłka, były już napastnik Pogoni Szczecin, Adam Buksa.
Święta spędzasz w rodzinnym Krakowie?
- Tak, wróciłem ze Stanów, w MLS jeszcze nie rozpoczął się sezon. Do 15 stycznia jestem w Polsce. 18 stycznia rozpoczynamy sezon przygotowawczy, 29 lutego startuje liga. Preseason rozpoczynamy w Foxborough pod Bostonem. Trenujemy na własnych obiektach, następnie jedziemy na 10 dni do Los Angeles. Potem drugi obóz w Portland. Wracamy do Foxborough na tydzień przed startem ligi. Ostatnie dni kursowałem między Polską, a Stanami. Wyleciałem we wtorek, wróciłem w piątek rano. Trzeba było dużo spraw załatwić na miejscu – testy medyczne, mieszkanie, ostatnie podpisy. Teraz mam trochę oddechu, mogę usiąść w gronie najbliższych, odpocząć. Zamierzam się wyciszyć, odciąć się od wszystkiego, żeby z nową energią przystąpić do przygotowań w nowym klubie. Cieszę się, że sprawy formalne mam już za sobą. Tak się złożyło, że załatwiliśmy wszystko przed świętami, można powiedzieć, że dostałem prezent świąteczny w postaci kontraktu z New England. Myślę więc, że lepszego scenariusza, jeśli chodzi o timing transferu, nie mogłem sobie wyobrazić.
Informacja o twoim przejściu do New England Revolution pojawiła się znienacka.
- To nie stało się nagle. Klub obserwował mnie od dłuższego czasu. Oglądali na żywo kilka meczów Pogoni. Ja nic o tym nie wiedziałem. Nawet nie chciałem zaprzątać sobie głowy innymi sprawami skoro trwał sezon ekstraklasy. Nie moja rola, aby ingerować w porozumienia i rozmowy między klubami. Mój menedżer poinformował mnie o zainteresowaniu Revolution dopiero, kiedy sprawa nabrała rozpędu, to znaczy Amerykanie złożyli ofertę Pogoni i zaproponowali mi kontrakt. To był początek listopada. Cieszę się, że transfer został przeprowadzony w ciszy, nic nie wyciekło do mediów. Nie musiałem zajmować się pogłoskami, spekulacjami, mogłem skupić się na grze. Sprawa wyszła na jaw dwa dni przed moim wylotem do Stanów. Dobrze pamiętam co się działo latem – co rusz nowa informacja na temat tego, gdzie przejdę. To nie wpływało dobrze ani na mnie, ani na kolegów z drużyny.
O twój transfer mocno zabiegał dyrektor sportowy, a jednocześnie trener Revolution Bruce Arena. To jedna z ikon amerykańskiego futbolu.
- Nie ukrywam, że jego osoba miała znaczący wpływ na to, że zdecydowałem się na ten transfer. Bruce Arena to wielka postać w Stanach, człowiek cieszący się tam dużym szacunkiem i autorytetem. Ma wielką renomę, dla wielu szkoleniowców jest inspiracją. Już nie mogę się doczekać jak rozpoczniemy współpracę. Mieliśmy już okazję porozmawiać. Zadzwonił po testach medycznych, przyznał, że bardzo mu zależało, abym właśnie teraz dołączył do zespołu. Nie ma chyba nic przyjemniejszego dla piłkarza jak świadomość, że to trener zainicjował twój transfer. Zaufanie trenera to absolutna podstawa. Piękny stadion, miasto, baza, stabilność i ambicje klubu są równie ważne. Biorąc pod uwagę wszystkie plusy, przejście do Revolution okazało się zatem naturalne.
(...)
Pogoń opuszczasz po blisko dwóch latach gry w tej drużynie.
- Czułem się świetnie w Pogoni. Jestem wdzięczny kibicom i klubowi za to jak mnie pożegnali. Nie jest łatwo tak z dnia na dzień odejść z takiego teamu, zwłaszcza kiedy jesteś zżyty z ludźmi z klubu, robicie razem dobre wyniki. Trzeba się pogodzić z tym, że życie piłkarza to ciągłe przeprowadzki. Pogoń jest na dobrej drodze, żeby zrobić kolejny krok w rozwoju klubu. Zmienia się z roku na rok na lepsze. Na pożegnaniu z kibicami powiedziałem, że mam nadzieję zagrać w Pogoni już na nowym stadionie.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...