- Pogoń to bardzo dobre miejsce. Natomiast pogłoski transferowe były irytujące, nie wpływały dobrze i na mnie, i na drużynę. Nie ukrywam – liczyłem na to, że uda się dopiąć transfer w lecie - mówi w obszernej rozmowie z portalem weszlo.com były napastnik Pogoni Szczecin Adam Buksa.
Jak przyjąłeś to, że nie udało ci się odejść latem? Pogoń była w zasadzie pogodzona z twoim odejściem.
Na spokojnie, bo Pogoń to bardzo dobre miejsce. Natomiast pogłoski transferowe były irytujące, nie wpływały dobrze i na mnie, i na drużynę. Nie ukrywam – liczyłem na to, że uda się dopiąć transfer w lecie. Przez trzy miesiące pojawiało się sporo tematów, ale nic konkretnego nie wpłynęło. Tak w piłce bywa i nie ma co się na to obrażać. Po zakończonym okienku odciąłem to, co było i starałem się dać jeszcze więcej argumentów na boisku. Wiedziałem, że jeśli ktoś był już zainteresowany, to po moich dobrych występach pojawi się jeszcze większe zainteresowanie i do transferu w końcu dojdzie. Myślenie o transferze nie doprowadzi do transferu. Nie lubiłem nawet rozmawiać o tym temacie.
Któryś z letnich tematów był blisko realizacji?
Wiedziałem o zainteresowaniu Bragi, były tematy włoskie, przewijało się Championship. Akurat w przypadku tej ligi moje zdanie było decydujące i uważam, że to nie był dla mnie dobry kierunek, więc odmówiłem.
Pogoń to obecnie najbardziej uzależniona od jednego zawodnika drużyna w lidze. Brałeś udział przy połowie bramek. Gra się nie posypie?
Na pewno nie. Nie ma zawodnika nie do zastąpienia, chyba że jesteś Messim czy Ronaldo. Pogoń ma mocny i wyrównany skład. Nie wiem czy dołączy do Pogoni nowy napastnik, bo to decyzje sztabu szkoleniowego i włodarzy klubu, natomiast Pogoń była przygotowana na moje odejście już latem. Przyszedł Michalis Manias i jeżeli dostanie więcej minut i nabierze więcej pewności siebie – będzie strzelał bramki. Wiem to po sobie – w Zagłębiu czy Lechii ciężko było mi wejść na wyższy poziom grając tylko epizody. Szczególnie, że napastnikowi potrzebne są centymetry, ułamki sekund, rzadko ma piłkę przy nodze, a jak już ją dostaje – zazwyczaj musi zamienić akcje na gola. Trzeba mieć dużo pewności, luzu i rytmu meczowego. Jeśli to dostanie – będzie strzelał.
Został już okrzyknięty niewypałem, ale trzeba spojrzeć na perspektywę samego zawodnika – przychodzisz jako pierwszy napastnik, twój konkurent niespodziewanie zostaje, nagle nie dostajesz szans, ciężko ci o każdą minutę…
Nie można określić go niewypałem, skoro nikt mu jeszcze nie podpalił lontu. Zdrowo ze sobą rywalizowaliśmy. Broniłem się liczbami, więc nie było potrzeby zmieniać napastnika. Trzeba dać mu pięć-sześć meczów i wtedy oceniać. Ocena na podstawie 200 minut jest zbyt powierzchowna.
Dziś rozmawiamy po grubym transferze, ale do Pogoni, która była wówczas ostatnią drużyną w tabeli, przyszedłeś z trybun w Zagłębiu. Brzmi jak ostatnia deska ratunku, by jeszcze coś w Ekstraklasie znaczyć.
Dokładnie tak. Zdawałem sobie sprawę, że mogę mieć problem ze znalezieniem klubu w Ekstraklasie, skoro ostatnie mecze spędziłem na trybunach. Najgorsza z możliwych sytuacji. A wiedziałem, że w Lubinie się już na pewno nie rozwinę i nic dobrego dla mnie się tam nie wydarzy. Chciałem odejść. Zgłosiła się Pogoń, która była w trudnej sytuacji, ale miała nowego trenera, który zrobił bardzo dobre pierwsze wrażenie na zawodnikach. Wiedziałem, że jest tam gość, który zna się na rzeczy i może mi dać nowe piłkarskie życie. Zdawałem sobie też sprawę, że wśród sympatyków Pogoni nie będzie to dobrze przyjęty transfer. Oczekiwali doświadczonego napastnika, który będzie gwarantem goli. Byłem przekonany, że jeśli dostanę zaufanie trenera i prawdziwą szansę, której nie dostałem przez 3,5 roku w Lechii i Zagłębiu, będę strzelał.
Pół roku było na tyle przekonujące, że Pogoń mnie wykupiła i z miesiąca na miesiąc szedłem w górę. Niewątpliwa jest w tym wszystkim zasługa trenera Runjaicia, który postawił na mnie – według niektórych – wbrew logice. Za to jestem mu bardzo wdzięczny. Przed przyjściem do Szczecina miałem ośmiu trenerów w trzy lata i szansę otrzymałem tylko od trenera Brzęczka. Zahamowała mnie wtedy kontuzja stawu skokowego.
Runjaic ma bardzo dobrą opinię wśród zawodników. Za jaką cechę ty go najbardziej szanujesz?
Co mi się w nim najbardziej podoba – potrafi ocenić potencjał zawodnika i wydobyć z niego maksimum. Jest przy tym szczery. Jeśli uznawał, że dany zawodnik nie jest w stanie przejść pewnego poziomu, po prostu mu dziękował. Trzeba było dać kopniaka – dawał kopniaka. Trzeba było pochwalić – chwalił. Otwarcie mówił przy wszystkich: – Ty masz potencjał na to i na to, liczę, że go wydobędziesz.
Przykłady można wymieniać – Lasza Dwali, Kuba Piotrowski, Sebastian Walukiewicz, ja. W głównej mierze to jego zasługa, że potrafił nas rozwinąć.
I co usłyszałeś? Na co masz potencjał?
Na top5 lig w Europie.
Już podczas pierwszego wypożyczenia?
Tak. Trener mówił, że potrzebuję regularnej gry i pracy indywidualnej.
Zgodzisz się, że potrafisz zrobić z niczego, ale z drugiej strony tracisz na tym, że czasami szukasz strzału na siłę, zamiast zagrać piłkę z kolegami?
To prawda. Często jak nie mam piłki, bo gra toczy się pod naszą bramką albo jestem odcięty od podań, to jak już ją dostaję, pierwszą myślą jest strzał. Dla nabrania pewności siebie. Nie zawsze to jest dobre i nie ukrywam, że czasami mogłem podejmować lepsze decyzje. Ale to też element rozwoju.
Z drugiej strony – gdyby nie takie podejście, gola ze Śląskiem byś pewnie nie strzelił.
Dokładnie. To była bardzo spontaniczna decyzja. Dwie minuty wcześniej zdobyłem nieuznaną bramkę też z prawej nogi i czułem się mocny. No i wyszło. Bywały mecze, chociażby z Arką Gdynia, gdy strzeliłem dwie nieoczywiste bramki z dystansu. Bardzo spontaniczne decyzje, bez zbędnego planowania. Czasami też były momenty, gdy uderzałem z dystansu mając wolnego partnera do zagrania. To były moje błędy i to element, który na pewno muszę poprawić – wizja gry, wyczucie.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...