- Kibice mają prawo do wyrażania swoich emocji, opinii, ale wydaje mi się, że na takie nerwowe reakcje jest zbyt wcześnie. Uważam, że w tych pierwszych meczach Pogoni ewidentnie brakowało przede wszystkim szczęścia - mówi Robert Dymkowski w rozmowie z Jakubem Lisowskim dla "Głosu Szczecińskiego".
Spodziewał się Pan, że już na starcie rundy wiosennej atmosfera wokół Pogoni Szczecin będzie taka nerwowa? Że będziemy się mocno zastanawiać, w jaką stronę idzie drużyna?
Powiem szczerze – kibice mają prawo do wyrażania swoich emocji, opinii, ale wydaje mi się, że na takie nerwowe reakcje jest zbyt wcześnie. Uważam, że w tych pierwszych meczach Pogoni ewidentnie brakowało przede wszystkim szczęścia. Jakbyśmy prześledzili te trzy spotkania to wizualnie Pogoń posiada piłkę, wszystko się dobrze układa, ale brakuje finalizacji, tej kropki nad „i”. Ale to, co najistotniejsze – Pogoń potrafi dominować nad przeciwnikiem. Tyle, że okazuje się, w dzisiejszym futbolu posiadanie piłki przez ponad 60 procent czasu gry, wymiana 600 podań, to jednak nie zawsze pozwala wygrać. Ewidentnie Pogoń ma problem z finalizacją, ale wydaje mi się, że tak mocne reakcje, krytyka jest zbyt wczesna. Oczywiście - trzeba zwracać na to uwagę, może nawet bić na alarm, ale takie reakcje powinny być trochę bardziej przemyślane.
Czy Pana zdaniem trener Gustafsson popełnił duży błąd nie podchodząc pod sektor kibiców Pogoni? Może nie dostał takiego sygnału z ławki, że fani tego oczekują, może nie znając języka polskiego nie chciał wchodzić z nerwowe dyskusje? Może zabrakło podpowiedzi asystentów, jak szkoleniowiec powinien się zachować?
Nie chcę usprawiedliwiać trenera, ale i nie znam pełnego obrazu sytuacji. Słyszałem, że nie podszedł, ale pamiętajmy, że trener Gustafsson pochodzi z innej kulturę piłkarskiej. Nie wiem, czy podchodzenie do płotu jest normalną sytuacją w całej Europie. Nie wiem, więc nie chcę się na ten temat wypowiadać. W Polsce oczywiście są sytuacje, że kiedy drużyna jest w kryzysie to musi podejść do kibiców, oddać szacunek i podziękować za to, że przyjechali na obcy stadion. Nie wiem, skąd ta niewiedza trenera, bo może ktoś mu faktycznie nie podpowiedział, że w Polsce tak się robi. Wolę tego nie komentować.
Kto powinien wyczyścić teraz atmosferę, uspokoić reakcje fanów?
Wydaje mi się, że jakieś opinie zarządu, trenera, czy innych członków sztabu na pewno pomogłyby rozładować napięcie. Nie chciałbym tutaj wchodzić w czyjeś buty np. prezesów Pogoni. Pewnie wiedzą, co w tej chwili mają zrobić.
Wydawało się, że reakcje klubu po rundzie jesiennej są właściwe. Obrona zrobiła największy regres, więc zimą nastąpiły tam wzmocnienia. Ale przecież długo też mówiliśmy o braku w drużynie klasycznego napastnika. Czy takiego transferu nie zabrakło Panu w ostatnich tygodniach?
Na pierwszy rzut oka wszystkim nam brakowało takiego napastnika, natomiast nie znając szerzej tego kontekstu nie możemy tylko krytykować. Nie wiem, czy taki temat był w rozmowach w klubie, nie znam szczegółów. Może jest jakieś racjonalne wytłumaczenie, dlaczego tego napastnika nie ma w zespole.
Czy brak bramek w meczach ze Śląskiem i Jagiellonią nie jest jasnym sygnałem, że Pogoń mocno cierpi przez brak takiego lidera ataku?
Wrócę do tego, co już powiedziałem: w Białymstoku ewidentnie zabrakło szczęścia, bo te sytuacje były – że wspomnę tylko okazje Kamila Grosickiego czy Luki Zahovicia. Czasami się tak zdarza, że piłka odskoczy, że w pewnym momencie brakuje koncentracji. Sytuacje jednak były i gdyby te bramki w ostatnich meczach padły, to rozmawialibyśmy na zupełnie inny temat i w innych nastrojach. Skoro więc te sytuacje są, to trzeba popracować nad koncentracją w ostatniej strefie boiska.
Trener Gustafsson przed meczem z Jagiellonią nie wprowadził dużo zmian w „11”, choć był po porażce ze Śląskiem. Czy tych zmian może być więcej na sobotni mecz z Wartą, czy jednak szkoleniowiec będzie chciał utrzymać swój szkielet zespołu?
Na pewno trener ma swoją wizję pracy z zespołem przed najbliższym meczem, ale będzie brał pod uwagę atmosferę, która jest teraz w Szczecinie. Nie wiem, czy zdecyduje się pozostać przy wykreowanym zimą kręgosłupie drużyny, czy jednak zdecyduje się dać szansę innym zawodnikom. To będzie kilka ciężkich dni przygotowań. Rolą trenera jest, by nad tym wszystkim zapanować.
Pogoń potrzebuje meczu na przełamanie i nastąpi to z Wartą, czy jednak dwa mecze przegrane odcisną mocniejsze piętno i trudniej będzie się wydostać z takiego sportowego dołka?
To znów jest pytanie, na które nie można odpowiedzieć w pełni sensownie, gdyż nie wiem, co się dzieje wewnątrz zespołu. Na pewno sytuacja wymaga rozmów, uspokojenia, koncentracji. Ktoś jednak musi przekazać zawodnikom, że ten mecz jest bardzo ważny dla losów drużyny w najbliższych dniach, czy nawet miesięcach. Jestem przekonany, że sztab Pogoni myśli już o tym, by oblicze zespołu wyglądało inaczej, niż ostatnio.
Raków to szczęściarz, że mimo swojej przeciętniej gry w zasadzie utrzymuje przewagę nad konkurencją? Czy wciąż jest kandydatem numer jeden do mistrzostwa?
Raczej tak, ale początek wiosny też pokazuje, że łaska kibiców na pstrym koniu jeździ. Jeszcze niedawno wszyscy zachwycali się grą Rakowa, że to jest bardzo dobra, ligowa drużyna, której w Polsce dawno nie było. Wiosnę rozpoczęli na wstecznym biegu, ale dalej nie tracą bramek, czy tej przewagi z jesieni. Drużyny mogły wykorzystać tę niemoc lidera, ale to jest jednak piłka nożna. Nie wszystko da się wyliczyć statystycznie, czasami zdarzają się potknięcia. Szkoda, że doświadczyła tego Pogoń, bo mogła być bliżej Rakowa o takie minimum cztery punkty.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...