- Spotkaliśmy się i porozmawialiśmy o Pogoni: jakie są cele i intencje klubu, kolejne kroki do wykonania. Obejrzałem wiele meczów Pogoni i spodobało mi się to, co zobaczyłem, Widziałem w tym potencjał - mówi Vitor Gazimba, asystent Jensa Gustafssona w obszernej rozmowie z Przeglądem Sportowym.
Jak Jens Gustafsson zwrócił na pana uwagę w Örebro? Dlaczego akurat pana zaprosił do współpracy w Pogoni?
- Nie miałem wcześniej z nim żadnej relacji, kontaktu. Poznałem go podczas mojego pobytu w Szwecji, ale to nie jest tak, że spędziliśmy dużo czasu na rozmowach. To, co mieliśmy, to wzajemny szacunek, ceniliśmy się jako trenerzy. W pierwszym okresie ja pracowałem w Örebro, a on w IFK Norrköping. Zacząłem przygotowania do meczu z jego drużyną i podobało mi się, jak grała. Mistrzem było Malmö, oni też radzili sobie dobrze, ale jedną z najlepiej grających drużyn było IFK z Jensem. Mistrzostwa nie zdobyli, ale grali atrakcyjnie dla oka. W stylu, który był dla mnie satysfakcjonujący. Lubiłem ich organizację gry. Byli jedną z dwóch-trzech drużyn w Szwecji, którym przyglądałem się uważniej. Czułem, że ten gość wykonywał bardzo dobrą robotę z IFK i ten zespół trudno będzie przechytrzyć. Mieliśmy mniej więcej te same zamiary – on chciał pressować tak samo wysoko jak ja, chciał zdominować rywala, jak i ja chciałem. Lepiej wtedy rozumiesz drużynę, której masz się przeciwstawić i trenera, który za tym stoi. Doceniasz, jaką robotę wykonał i że niczego nie zrobił przypadkowo.
Mocno był pan zaskoczony propozycją, żeby zostać jego asystentem w Pogoni?
- Zadzwonił do mnie, powiedział, że jest możliwość pracy w Pogoni i może to być dla mnie interesujące. Czuł, że mogę mu pomóc na wiele sposobów. Spotkaliśmy się i porozmawialiśmy o Pogoni: jakie są cele i intencje klubu, kolejne kroki do wykonania. Obejrzałem wiele meczów Pogoni i spodobało mi się to, co zobaczyłem, Widziałem w tym potencjał.
Pracował pan już jako pierwszy trener. Łatwo było przyjąć propozycję powrotu do roli asystenta?
- W przyszłości widzę siebie jako pierwszego trenera i jestem przekonany, że znów nim będę. Kiedy to nastąpi, nigdy nie wiesz. Ze współpracy z Jensem jestem bardzo zadowolony. Jeśli pracujesz z dobrym człowiekiem i uważasz go za dobrego trenera, macie takie same lub podobne wizje, wtedy to ma sens. Jens jest liderem, który daje dużą odpowiedzialność współpracownikom. Moja opinia jest ważna i cenna dla niego, nie czuję się jak asystent. Dobrze razem się pracuje, zresztą nie tylko nam, bo i pozostałym trenerom w Pogoni. Wydaje mi się, że jako sztab pracujemy efektywnie.
Czym pana zaskoczyła Ekstraklasa?
- Przed przyjazdem nie wiedziałem o niej za dużo. Kiedy dowiadujesz się, że to może być jedna z opcji, zaczynasz się przygotowywać. Oglądasz więcej meczów, coraz lepiej czujesz drużynę i ligę. Mogę powiedzieć, że jej poziom jest lepszy niż pierwotnie zakładałem. Kilka drużyn gra całkiem przyzwoicie, są dobrze zorganizowane. To wymagająca liga z dużą intensywnością w pojedynkach.
Mówi się, że jest fizyczna. Też pan na to zwrócił uwagę? Jakie są proporcje pomiędzy rozumieniem gry a fizycznością?
- Trudno odpowiedzieć. Aspekt fizyczny jest istotny, to warto podkreślić, ale bardzo ważne jest zdefiniować sposób grania, mieć sprecyzowane zasady. Fizyczność odgrywa ważną role wtedy, gdy jesteś pewny, co chcesz zrobić i jak. Każdy zawodnik jest w stanie podejmować decyzje z tymi umiejętnościami, o których mówiłem wcześniej. Z nimi nawet ten mniejszy może przetrwać w tym środowisku. Chodzi o wyczucie. To tak, jak biegłeś pressować do Iniesty, a po chwili nie mogłeś zlokalizować piłki. Jeśli nie masz dobrych warunków, ale potrafisz szybko podejmować decyzje i piłka nie sprawia ci problemu, to możesz przetrwać. Jeżeli twoim atutem są tylko warunki fizyczne, a brakuje ci podstawowego rozumienia piłki, to twoje decyzje będą słabe. Będziesz cierpiał i miał problemy.
Z siedmiu meczów z pierwszą ósemką Pogoń wygrała jeden – z Widzewem. W sumie zdobyła z tymi drużynami 7 punktów. To na dziś główny problem Pogoni, że nie umie wygrywać z najsilniejszymi?
- Właściwe byłoby przeanalizować mecz po meczu i ocenić, dlaczego nie wygrywaliśmy. Zacznijmy od tego, że poprzedni trener Pogoni wykonał spektakularną pracę i pomógł rozwinąć klub. Zastaliśmy dobrze zorganizowaną drużynę, to trzeba jasno powiedzieć. Pogoń miała trenera, który dobrze pracował z zespołem, zaimplementował swój sposób grania. Kiedy wchodzisz do nowej drużyny, to musisz wziąć to, co najlepsze z tego, co pozostało i wdrożyć swoje pomysły. Musieliśmy zmierzyć się z tym wyzwaniem. Oczywiście na to potrzeba czasu, jak to zazwyczaj w piłce. W większości meczów, o których pan mówił, wyniki były na styku. Z liderującym Rakowem dwa razy przegraliśmy po 0:1.
Ale przegraliście.
- Brakuje niewiele, żeby to poprawić. Nastawienie i cel muszą być oczywiste.
Czyli?
- Stawać się lepszymi i lepiej wdrożyć nasze pomysły. Nie chodzi jedynie o zaimplementowanie sposobu grania. Musisz go rozwinąć, by zawodnicy się przyzwyczaili. Nie mam na myśli jednego piłkarza, a drużynę. To wszystko budujesz krok po kroku w konkretny sposób. Wszystko, co ma znaczenie, musi być robione konsekwentnie i w krótkim czasie – jak chcemy grać, a później wyglądać w dłuższym okresie. W Portugalii mówimy, że rozwój boli. Musisz iść do przodu, wierzyć w proces szkoleniowy i dobrze wykorzystywać czas na każdym treningu, właściwie popracować w okresie przygotowawczym. W tym sezonie z powodu mistrzostw świata zaczęliśmy przerwę wcześniej. Dla nas w Pogoni taka pauza była korzystna. Jako nowy sztab dostaliśmy więcej czasu na doskonalenie naszego sposobu grania.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...