- Straciliśmy punkty w meczach gdzie byliśmy faworytami i teraz trzeba nadrabiać z tymi lepszymi zespołami. Jak chcemy o coś walczyć to musimy punktować - mówił po meczu z Piastem Kamil Grosicki. Notował Dominik Markiewicz.
Ogrom sytuacji i tylko 2:1, albo może aż 2:1, bo najważniejsze było zwycięstwo?
- Dziś najważniejsze było zwycięstwo. Nie przypominam sobie meczu w którym stworzylibyśmy sobie tyle sytuacji co dziś. Widać, że nowy trener sprawił, że wszyscy bardzo chcieliśmy i w sytuacjach, które mieliśmy, wkładaliśmy zbyt wiele siły. Brakowało spokoju. Sam miałem 3-4 sytuacje w które ładowałem całą swoją energię, a w niektórych sytuacjach jako doświadczony zawodnik powinienem zachować się lepiej. Na koniec jednak widowisko dla kibiców było fajne. Dostaliśmy duże wsparcie z trybun. Fajna rzecz.
W tym meczu więcej niż na skrzydle grałeś jako drugi napastnik...
- Takie były założenia taktyczne trenera. Rozmawialiśmy z trenerem trzy dni temu i powiedział, że ma na mnie inny pomysł. Powiedział, że chce, abym grał wyżej, żebym miał mniej zadań defensywnych, aby wykorzystywać moją szybkość. Trener myślę, że ma dużo pozytywnej analizy po tym meczu i ciekawie to wyglądało.
90 minuta, rzut karny, a Ty zachowujesz całkowity spokój...
- W tych wszystkich sytuacjach, które dziś miałem widać było dużo takiej złości i frustracji tym, co się ostatnio działo. Przy strzałach chciałem uderzać jak najmocniej i to nie był dobry pomysł. Gdy trwało sprawdzanie tego karnego, to miałem tylko jedną myśl, że muszę wyluzować i taką decyzję podjąłem. W takich okolicznościach, taka bramka to dla kibiców dodatkowy smaczek.
Była seria porażek, to teraz czas na serię zwycięstw?
- Wiemy jaki mamy terminarz. Przed nami duże spotkania w Poznaniu czy z Cracovią u siebie. Później Puchar Polski w Warszawie. Październik będzie bardzo ciekawy. Wydaje mi się, że z tymi lepszymi drużynami gramy jako drużyna inaczej. Straciliśmy punkty w meczach gdzie byliśmy faworytami i teraz trzeba nadrabiać z tymi lepszymi zespołami. Jak chcemy o coś walczyć to musimy punktować. Jest nowy trener, zespół ma dwa tygodnie na pracę. Dziś najważniejsze było zwycięstwo. Cieszę się, że po serii porażek wygraliśmy. Cały stadion kibiców i jako kapitan dziękuję im za wsparcie, bo nie przypominam sobie, żeby po trzech porażkach ten stadion był pełny. Ta atmosfera była na bardzo wysokim poziomie. Musimy zdobywać teraz punkty z najlepszymi.
Musa Juwara dostał po meczu po głowie za to, że skradł Ci gola na początku drugiej części meczu?
- To jest właśnie to, że jak zawodnicy ofensywni chcą zbyt mocno zdobyć gola, to często nie wychodzi. Fajnie graliśmy, mieliśmy dużo sytuacji, ale był problem z finalizacją. Cieszy, że mieliśmy tak wiele tych okazji. Musimy nad tym pracować. Każdy z tych ofensywnych zawodników miał dziś swoje szanse: ja, Molnar, Juwara czy Greenwood. Wszyscy mieliśmy setki i powinniśmy strzelać bramki. Ta konkretna sytuacja z Musą? Bardzo lubię tego chłopaka, często w szatni żartujemy i rozmawiamy. On cały czas podchodzi do mnie i mówi, że tworzymy najlepszy duet w Ekstraklasie. To pozytywny chłopak, który jest cały czas aktywny. Dużo walczy, dużo sytuacji stwarza. Musi spokojniej wyczekać na moment, bo dziś chciał aż za bardzo. Do tego zablokował mi strzał, który leciał już do bramki. Do 90. minuty nie chciało wpaść. Kibice nas nieśli i wygraliśmy.
Teraz czas na kadrę i setny mecz już blisko...
- Nie patrzę na to w ten sposób, by dobić do setki. Najważniejsze aby reprezentacja wygrywała i awansowała na Mistrzostwa Świata. Musimy wygrać z Litwą aby przybliżyć się do baraży o Mundial. W tej grupie wiele się jeszcze może wydarzyć.
Wracając do Piasta, okoliczności tego wygranego meczu pomogą Wam mentalnie?
- Z pewnością. Trener mocno stawia na stałe fragmenty gry i można powiedzieć, że dziś dwa gole strzeliliśmy właśnie po nich. Dziś to zwycięstwo w takich okolicznościach po blisko trzydziestu strzałach... Nie pamiętam meczu z tyloma sytuacjami. Po tym wszystkim dla mnie to też jest taki wewnętrzny spokój. Prezes po meczu przyszedł i powiedział, że przy nas zawału dostanie, bo nie spodziewał się, że tak wykonam tego karnego. Myślę, że ta decyzja o podcince była najlepsza, bo myślę, że bramkarz przy tylu sytuacjach które miałem myślał, że będę uderzał na siłę. Wiedziałem, że to jest ten moment. Ostatnie dwa karne, których nie strzeliłem w Szczecinie też były na tę bramkę za którą jest Młyn i cieszę się, że teraz się udało. Dziś jako kapitan chciałem wziąć tę odpowiedzialność na siebie.
Jak czułeś się na pozycji napastnika?
- Ja moją karierę zaczynałem jako napastnik. Trener Urban wymyślił mnie jako skrzydłowego w Legii. W Jagiellonii grałem z Tomkiem Frankowskim w ustawieniu 4-4-2 jako napastnik. Z wiekiem, gdy wszystko idzie do przodu i trzeba wykorzystać atuty, to widać tu wiedzę i doświadczenie nowego trenera, który powiedział, że chce mnie wykorzystać jak najlepiej dla zespołu. Dużo sytuacji, dużo biegania i wychodzenia na wolne pole. Ćwiczyliśmy to w treningach. Zobaczymy, czy trener dalej będzie na to stawiał, ale myślę, że tak. Trener ma pomysł na zespół i na mnie. Oprócz tych sytuacji to wszystko fajnie wyglądało. Trzeba popracować nad skutecznością. Jadę na reprezentację, będzie tam Robert Lewandowski, więc podszkoli mnie trochę <śmiech>.
Jak wygląda sytuacja z Twoim kontraktem? Są już rozmowy o przedłużeniu?
- Pomidor.
Uwaga!
Dla lepszego doświadczenia użytkowników komentarze są początkowo niewidoczne. Kliknij „Zobacz komentarze", aby je pokazać i dołączyć do rozmowy.