Aktualności

  • Grosicki: Wiem, że jestem odpowiedzialny za sukces tego projektu

- Wróciłem w szczycie kariery, w dobrej formie fizycznej i ze sporymi ambicjami sportowymi. Nie chcę jedynie odcinać kuponów, zależy mi na sukcesach Pogoni. Wiem, że jestem jako piłkarz i kapitan drużyny odpowiedzialny za sukces tego projektu - mówi Kamil Grosicki w rozmowie z portalem WP Sportowe Fakty.


Ostatnio dałeś Pogoni awans do 1/8 finału Pucharu Polski. Gdy pod koniec dogrywki włączyłeś to swoje turbo, 22-letni Daniel Dudziński musiał cię łapać wpół, żeby cię zatrzymać. "Gaz" nadal masz mimo 36 lat na karku. Jacyś długowieczni z Robertem Lewandowskim jesteście.

To miłe, co mówisz, ale do Roberta to nie mam się co porównywać. Mecz pucharowy z Odrą Opole był dla nas bardzo trudny. A mam świadomość, że kibicom wydaje się, że jeśli gramy z Odrą czy Puszczą Niepołomice, łatwo wygramy i jeszcze nastrzelamy dużo bramek. A to nie zawsze tak działa. Być może mamy teraz jako drużyna lekki dołek. Nie gramy na miarę swoich dużych możliwości i mnie osobiście też to dotyczy. Oczekiwania wobec mnie są duże i ja to rozumiem, bo w ostatnich latach to właśnie ja byłem tym, od którego zaczynały się nasze ataki. Teraz też staram się to robić, ale nie zawsze wychodzi to tak dobrze jak w poprzednim sezonie. Najważniejsze było wygrać tu i teraz to spotkanie z Odrą, niezależnie od stylu i awansować, więc cel osiągnęliśmy.

A było to o tyle ważne, że sam przed meczem z Odrą powiedziałeś, że macie marzenie, by w przyszłym roku wrócić na Narodowy na finał Pucharu Polski. Przegrana w tym roku z Wisłą Kraków była dla was trudnym przeżyciem.

Ten finał był moją największą porażką w karierze. Jestem wychowankiem Pogoni i sam wiem, ile ten mecz znaczył dla klubu, jak ważne było to, żeby zdobyć w końcu jakieś trofeum. Także dla naszych kibiców i całego Szczecina. Nie udało się, przegraliśmy z Wisłą (1:2) w niecodziennych okolicznościach, wypuszczając niemal pewną wygraną z rąk. To pokazuje, jak ważna jest głowa w futbolu, jak ważne jest to, by wytrzymać presję, poradzić sobie ze stresem w krytycznym momencie. Czasem mam wrażenie, że jak gramy mecz Pucharu Polski, taki właśnie jak ten z Odrą, to ta trauma z finału odzywa się nam w głowach. Siedzi głęboko taka myśl, żeby tylko nie przegrać. To chyba nas trochę blokuje, utrudnia pokazanie wszystkich umiejętności, bo do tego potrzebny jest luz na boisku. Dlatego gdy strzeliłem w dogrywce gola Odrze, tak bardzo się cieszyłem. Ciśnienie trochę z nas zeszło. Naszym celem jest powrót na Narodowy, na przyszłoroczny finał. Wierzę, że damy radę to osiągnąć.

Pogoń ma już ugruntowaną pozycję w polskim futbolu. Jest czołową drużyną ligi, co roku walczy o puchary. Ale zawsze czegoś jej brakuje do mistrzostwa czy Pucharu Polski.

Pogoń dopiero od czterech lat tak regularnie walczy o najwyższe cele w polskim futbolu. I chyba to, czego nam brakuje, to doświadczenie. Gdy jest już bardzo dobrze, nagle przydarza nam się wpadka z niżej notowanym rywalem i robią się kłopoty. A przecież wszystko, co jest potrzebne do sukcesu w Szczecinie mamy: świetny stadion, doskonałe warunki do treningu, kapitalnych kibiców. Dlatego i to trofeum musimy w końcu dowieźć. A nie jest łatwo, bo przecież raptem kilka tygodni temu zmieniliśmy trenera. Robert Kolendowicz, z którym mam świetne relacje od czasów, gdy był asystentem Kosty Runjaicia czy Jensa Gustaffson, a debiutuje w Ekstraklasie w roli szkoleniowca, ale tremy debiutanckiej czy kompleksów nie ma i mieć nie powinien. On ma takie swoje hasło: "Razem po zwycięstwo". I rzeczywiście w nie wierzy. Zaszczepia ten głód wygranej w całym zespole. Bo według tej filozofii jest ważne, by wygrywać. Nawet wówczas, gdy ci mecz nie idzie. A może nawet szczególnie wtedy. W meczach u siebie już nieźle to nam wychodzi. Mamy serię kolejnych dziewięciu zwycięstw w Szczecinie. Musimy za to pracować nad poprawieniem bilansu na wyjazdach.

Gdy trafiłeś do Pogoni, trenerem był Kosta Runjaić. Zastąpił go Jens Gustaffson, a od 15 sierpnia tego roku drużynę prowadzi Kolendowicz. To trzech różnych trenerów, ale czy to też trzy różne wizje tego, jak ma grać Pogoń? Czy może te drużyny miały jednak wspólny mianownik? Np. pomysł na ofensywną grę?

Na pewno tak. Z tym zastrzeżeniem, że trenerowi Kolendowiczowi jest bliżej do Kosty Runjaicia niż Jensa Gustaffsona, jeśli mogę to tak porównać. Drużyna Runjaicia - nawet jeszcze przed moim przyjściem do Pogoni - grała pragmatycznie. Wygrywała mecze jedną bramką, gra może nie była efektowna, ale na kolejnych zwycięstwach zespół budował pewność siebie. I dopiero po jakimś czasie dochodziła efektowna gra. A za trenera Gustaffsona graliśmy widowiskowo, ale czasem też widowiskowo przegrywaliśmy mecze, których przegrać nie powinniśmy. Aczkolwiek ja uważam, że nie możemy tylko patrzeć na trenera. Na boisko wychodzą jednak piłkarze i to od nas należy oczekiwać, że wykażemy jakąś inwencję, że zrobimy coś ponad założenia taktyczne. My, zawodnicy, musimy brać odpowiedzialność na swoje barki. Takie podejście jest bardziej uczciwe.

Grałeś w wielu klubach, w wielu miastach, w Polsce i za granicą. Na finiszu kariery wróciłeś do swojego rodzinnego miasta Szczecina i do swojej Pogoni. Stałeś się już legendą klubu. W Szczecinie czujesz się najlepiej?

Tak, to jest moje miejsce na ziemi. Ale też wszyscy wiemy, jaką przez to mam odpowiedzialność. Nie tylko z tej racji, że jestem kapitanem drużyny, ale także dlatego, że jestem stąd. Wiem, czuję to, jak wielki jest w Szczecinie głód sukcesu. Ja tu nie wróciłem na swój schyłek kariery, ot tak, żeby sobie jeszcze pograć. Wróciłem w szczycie kariery, w dobrej formie fizycznej i ze sporymi ambicjami sportowymi. Nie chcę jedynie odcinać kuponów, zależy mi na sukcesach Pogoni. Wiem, że jestem jako piłkarz i kapitan drużyny odpowiedzialny za sukces tego projektu.

CAŁĄ ROZMOWĘ MOŻESZ PRZECZYTAĆ TUTAJ!

DOŁĄCZ DO NAS NA WHATSAPP! KLIKNIJ TUTAJ!

Autor: Daniel Trzepacz
Żródło: sportowefakty.wp.pl
Wyświetleń: 3601

Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zarejestruj się lub zaloguj tutaj.


Trwa ładowanie komentarzy...