- Z trenerem Kostą Runjaiciem mamy podobne charaktery. Jest bardzo otwarty, silny i szczery z piłkarzami. To jeden z najważniejszych czynników, które zadecydowały o tym, że zrobiłem progres. To nieprawda, że tylko młodzi zawodnicy mogą się rozwijać - powiedział w rozmowie z weszlo.com Zvonimir Kozulj. Fragment rozmowy i link do całości znajdziesz poniżej!
Dziś wyrosłeś na gwiazdę ligi, ale dlaczego twoje pierwsze mecze w Pogoni były tak słabe?
Zawsze staram się być szczery, więc muszę zacząć od siebie. Przede wszystkim w swoim poprzednim klubie w końcówce nie dostawałem zbyt wielu minut, co było dla mnie trudne. Trafiłem do ligi, która jest zupełnie inna niż chorwacka, bardzo fizyczna. Mówiąc wprost – nie jestem gościem, który ma tyle siły, taką genetykę i sposób myślenia, by nie odczuwał tej różnicy. Musiałem się zaadaptować. Powinienem był wcześniej zacząć dogłębnie analizować moje mecze. W pewnym momencie postarałem się bardziej wsiąknąć w ligę, analizować innych piłkarzy, zachowania przeciwników. Wtedy poczułem, że gra się o wiele łatwiej. Pamiętam, że na zimowym obozie powiedziałem trenerowi: – Po pół roku znam już tę ligę bardzo dobrze. Teraz pójdzie już lepiej.
Jesteś gościem, który musi czuć wsparcie klubu? Pytam, bo Dariusz Adamczuk powiedział o tobie następujące słowa: “Trener potrafił do niego dotrzeć, bo trzeba umieć z nim pracować. Trzeba na niego postawić, wspierać go i ufać mu”. W podobnym tonie wypowiadał się Dante Stipica: “Dziś nie jest w niczym gorszy czy lepszy niż w Hajduku, ale tam mu tak nie ufano, a on tego bardzo potrzebuje, by pokazać swoje możliwości”.
To prawda. Przez całe swoje życie szukam tego typu relacji z trenerem. Potrzebuję czuć się pewnie. Nie chodzi o to, by trener dwa dni przed meczem pompował mnie “jesteś dobry, jesteś dobry!”, ale by naprawdę wierzył w to, co mówi. Potrzebowałem tego także w Hajduku. Początkowo grałem wszystkie mecze, ale trener Marijan Pusnik został zwolniony, ja złapałem kontuzję i zaczęły się robić problemy. Nie lubię relacji, w której trener tylko daje ci minuty i oczekuje. Nie czuję się wtedy dobrze.
Z trenerem Kostą Runjaiciem mamy podobne charaktery. Jest bardzo otwarty, silny i szczery z piłkarzami. To jeden z najważniejszych czynników, które zadecydowały o tym, że zrobiłem progres. To nieprawda, że tylko młodzi zawodnicy mogą się rozwijać. Trener Kosta krytykuje i pokazuje ci dosadnie punkty, w których nie jesteś dobry, a przy tym daje ci wskazówki, jak je wyeliminować w następnych meczach. Trafia do ciebie to, co mówi. Miałem już wielu trenerów i często gdy analizowaliśmy grę, nie trafiali prosto w punkt. Często mówili ogólnikami, by nikogo nie urazić. Ale tu nie chodzi o to, by kogoś nie urazić, a o to, żebyś się rozwinął i drużyna miała z tego korzyść i wynik.
Chciałeś opuścić Pogoń latem?
Trudne pytanie. Jestem w takim momencie swojej kariery, że już nie mogę uważać się za młodego zawodnika. Jeśli w mojej sytuacji masz możliwość zrobienia kroku do przodu, próbujesz ją złapać. Medal ma jednak dwie strony – czuję się w Pogoni bardzo komfortowo, jestem tu szczęśliwy. Próbuję dokonywać w życiu najlepszych wyborów i myślę, że nie popełniłem błędu, dowodem na to jest wynik zespołu. A jeśli coś się wydarzy, to w przyszłości.
Coś się kręci?
W piłce ciągle są jakieś zapytania, ale na razie mam do rozegrania pięć meczów, będę myślał, gdy będzie na to pora.
Zapytam inaczej – gdyby nie kontuzja Kamila Drygasa, nie byłoby cię w Pogoni?
Nie wiem. To pytanie do władz klubu. Kamil na pewno jest naszym liderem, bardzo ważnym piłkarzem. Ale nie mogę dać ci odpowiedzi.
Skoro patrzysz tylko na najbliższe mecze, przed wami Legia, z którą zagrałeś cztery razy, strzeliłeś trzy bramki, po jednej z nich Legia straciła lidera na dwie kolejki przed końcem. Przypadek czy to twój ulubiony rywal?
Raczej przypadek. Ale wiadomo, że każdy piłkarz w meczu z Legią chce się pokazać. Mam do niej duże uznanie. Jestem tu 1,5 roku i nietrudno dostrzec, że ten klub jest pod wieloma względami na innym poziomie. Legia jest czymś szczególnym i każdy chce zagrać przeciwko niej jak najlepiej. Szanuję inne kluby w Ekstraklasie, ale takie są fakty. Może byłem trochę bardziej zmotywowany, nie wiem. Głupio się przyznawać, ale myślę, że to naturalne. Choć oczywiście przy bramce na wagę mistrzostwa nie było kalkulacji, że komuś coś odbieram, komuś daję. Obiecaliśmy po prostu wtedy kibicom, że nie jedziemy w grupie mistrzowskiej na wakacje, a chcemy coś ugrać. Legia preferuje podobny styl do naszego i dla całego zespołu to dobra okazja, by się lepiej pokazać.
Ostatnio Pogoń nie mogła przed Legią prężyć muskułów, a teraz nie dość, że przerwaliście passę 36 lat bez zwycięstwa przy Łazienkowskiej, to jeszcze – było nie było – gracie o pozycję lidera.
Nie martwimy się tym, co będzie. Oczywiście czuć presję, choć nie mamy niezdrowej mentalności “musimy wygrać za wszelką cenę”, po prostu chcemy wygrywać w każdym meczu. Myślę, że takie myślenie jest dobre. I myślę, że tabela to potwierdza.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...