– W tej bliższej przyszłości – jest to mistrzostwo Polski z Pogonią. Jako wychowanek i chłopak zżyty z miastem oraz klubem, bardzo tego pragnę i chciałbym się do tego przyczynić. A wybiegając nieco dalej – powołanie do reprezentacji Polski i triumf w Lidze Mistrzów - mówi Kacper Łukasiak w rozmowie z TVP Sport.
Twoja seniorska kariera rozpoczęła się na wypożyczeniu w Skrze Częstochowa.
– Zależało mi na tym, żeby się rozwijać. Pojawiło się zainteresowanie Skry i uznałem, że skorzystam sportowo na tym wypożyczeniu. Dziś nie do końca uważam tę decyzję za dobrą. Ale tamten czas też mnie czegoś nauczył i potem wyszedłem na prostą.
Lepszy okazał się okres w Łęcznej.
– Dostałem tam dużą szansę pokazania się na tle solidnych marek. I uważam, że rozegrałem udany sezon – dałem drużynie gole i asysty. Awans był blisko, bo graliśmy w barażach. Dlatego czas w Łęcznej będę wspominać bardzo dobrze.
W zeszłym sezonie widziałem mecz z GKS-em Tychy, w którym strzeliłeś gola i zaliczyłeś asystę.
– Można powiedzieć, że właśnie wtedy wszystko ruszyło. Zdobyłem swoją pierwszą bramkę w lidze, miałem asystę, zostałem wybrany zawodnikiem meczu. Od tamtego momentu wpadały kolejne gole i dobre występy. Tamten czas był dla mnie bardzo owocny, szczególnie runda wiosenna.
Czego nauczyłeś się w Łęcznej?
– Zebrałem doświadczenie. Mieliśmy bardzo dobry skład – praktycznie wszyscy mieli dużo występów w Ekstraklasie. Było od kogo się uczyć i słuchać rad. Poza tym, odpowiadał mi styl gry u trenera Stano, który kładł duży nacisk na rozwój młodych zawodników. Zawdzięczam mu bardzo dużo.
Czy twój tata, zasłużony trener, nadal udziela ci wskazówek?
– Zawsze z tatą trenuję indywidualnie, gdy zdarza się dłuższa przerwa od rozgrywek. Zimą albo po sezonie znajdujemy czas, żeby podszkolić pewne aspekty, które mój tata zobaczy podczas oglądania moich meczów.
Po twoich występach w Ekstraklasie też dawał ci rady?
– Oczywiście! Zawsze otrzymuję od niego wskazówki – czasem są to drobne korekty, a czasami – rozmawiamy dłużej o tym, co mógłbym poprawić. Mamy takie założenie, że zawsze można grać lepiej i iść do przodu. Współpracujemy cały czas, a rady, które otrzymuję od taty, bardzo się przydają.
Na debiut w najwyższej lidze musiałeś trochę poczekać. Nie czułeś się zniecierpliwiony, patrząc na kolegów z twojego rocznika, którzy już grali w pierwszej drużynie Pogoni?
– Po sezonie w juniorach oraz po występach w rezerwach marzyłem i myślałem o szansie w Ekstraklasie. Nie poddawałem się, starałem się nie patrzeć na innych, tylko cały czas konsekwentnie robiłem swoje, żeby osiągnąć ten cel.
Jesteś z rocznika, który w Pogoni okazał się szczególnie zdolny – część z was grała już w pierwszej reprezentacji, niektórzy grają za granicą.
– Gdy byliśmy młodsi, wygrywaliśmy w turniejach ze starszymi rocznikami. Później potwierdziliśmy nasze zdolności w Centralnej Lidze Juniorów. Bardzo się cieszę, że moim kolegom idzie i powoli zaznaczają swoje ślady w seniorskiej piłce.
Kiedy dowiedziałeś się, że będziesz grać w pierwszej drużynie Pogoni?
– Po powrocie z Łęcznej miałem jeszcze rok ważnego kontraktu i rozpocząłem przygotowania z pierwszą drużyną. Trener Jens miał ocenić czy zrobiłem progres i czy będę pasował do stylu gry Pogoni. Myślę, że w okresie przygotowawczym zrobiłem kawał dobrej roboty. Dzięki temu dostałem szansę i występuję w Ekstraklasie.
Otrzymałeś jakieś szczególne wskazówki od trenera?
– Trener Gustafsson codziennie daje wskazówki, szczególnie nam – młodym zawodnikom, dotyczące spraw taktycznych i zachowań na boisku. Większość to mini-wskazówki, których nie widać gołym okiem, ale robią różnicę. I na treningu i w meczu.
Co sprawiło, że już w pierwszej kolejce sezonu dostałeś szansę?
– Dawałem z siebie maksa i słyszałem, że cały sztab jest zadowolony z mojej formy. Ukradkiem miałem nadzieję, że szansa szybko nastąpi. Zadebiutowałem i myślę, że wykorzystałem tę możliwość najlepiej jak mogłem.
Strzeliłeś gola w debiucie, od razu zaistniałeś.
– To było dla mnie spełnienie marzeń i ten mecz będę wspominał pewnie do końca kariery. O takim momencie marzyłem od swojego pamiętnego pierwszego treningu w Pogoni. Zdobyłem bramkę przy Twardowskiego, gdzie dwadzieścia tysięcy osób skandowało moje nazwisko. To coś pięknego!
Komu zadedykowałeś tego gola?
– Mojej całej rodzinie. W karierze piłkarza czasami przychodzą gorsze momenty. Miałem takich dosyć sporo. Ale zawsze mogłem liczyć na wsparcie rodziny. Szczególnie taty, z którym mam mocną więź – zawsze mi mówi, żebym robił swoje i dawał z siebie jak najwięcej, a piłka mi to odda.
Który moment był dla ciebie najtrudniejszy?
– Miałem dwa takie momenty. Pierwszym było wypożyczenie do Skry. Nie grałem tyle, ile chciałem. Byłem też pierwszy raz dłużej daleko od domu, od Szczecina. Chciałem się ograć i wrócić do Pogoni jako lepszy piłkarz. Ten pobyt kompletnie poszedł nie po mojej myśli. Trudna była też pierwsza runda w Górniku Łęczna. Zdarzało się, że przez trzy mecze z rzędu nie wchodziłem z ławki i to przeżywałem.
Przetrwałeś jednak gorsze chwile. To pokazało twoją siłę charakteru?
– Ostatnio rozmawiałem o tym z tatą, że po tych sytuacjach będzie już bardzo trudno mnie złamać. Byłem w dołkach, ale za każdym razem z nich wychodziłem. Tak jak powiedziałem, tata zawsze mi mówi, że piłka wszystko oddaje. Dlatego w tych momentach się nie poddałem, pracowałem jeszcze bardziej i czekałem na swoje szanse.
Czy coś jeszcze dodawało ci motywacji?
– W każdym treningu i meczu całkowicie się wyłączam i skupiam się na "robocie". To mi bardzo pomaga.
Asystował ci Wahan Biczachczjan. Czy można powiedzieć, że z tym zawodnikiem masz szczególną więź w drużynie?
– Można tak powiedzieć. Mamy podobne myślenie, jeśli chodzi o różne zagrania. Na treningach i w meczach często szukamy siebie na boisku i sobie podajemy. Mam nadzieję, że niedługo odpłacę mu asystą!
W kolejnym meczu – z Zagłębiem – zagrałeś już od pierwszej minuty. Jak oceniasz swoją postawę? Nad czym powinieneś popracować?
– Byłem zadowolony z siebie i tego, jak pomogłem drużynie. Dobrze mi się współpracowało z kolegami. Wiadomo, że zawsze jest miejsce do poprawy i chciałbym w każdym meczu dawać gole i asysty.
Co najbardziej lubisz w swojej grze?
– Lubię mieć piłkę przy nodze i korzystać z tego. W Pogoni mamy styl gry pod utrzymywanie piłki, kreujemy sytuacje i gramy zespołowo, co bardzo mi pasuje.
Masz cel na ten sezon?
– Moje cele właściwie zmieniają się z każdym meczem. Przed sezonem nie pomyślałbym, że w pierwszym meczu wejdę na boisko i zdobędę bramkę. Staram się nie wybiegać za bardzo do przodu, myślę najbardziej o najbliższych treningach i meczach, żeby wszystko robić na maksa.
Jakie jest twoje sportowe marzenie?
– W tej bliższej przyszłości – jest to mistrzostwo Polski z Pogonią. Jako wychowanek i chłopak zżyty z miastem oraz klubem, bardzo tego pragnę i chciałbym się do tego przyczynić. A wybiegając nieco dalej – powołanie do reprezentacji Polski i triumf w Lidze Mistrzów...
W którym klubie?
– W jakimś hiszpańskim!
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...