Aktualności

Dużo zdrowia i nerwów kosztował was ten mecz, ale gra do końca się opłaciła.

- Tak, dzisiejsze spotkanie było bardzo ciężkie, Piast był bardzo dobrze zorganizowany i świetnie się bronił. Ciężko było nam się przebić przez ich defensywę. Jesteśmy jednak Pogonią i zawsze będziemy grać do końca, aby uszczęśliwić naszych kibiców. Tak też dzisiaj się stało.

Próbowaliście różną drogą strzelić tego gola, dostać się w pole karne. Piast jednak radził sobie z wami świetnie, w defensywie Gliwiczanie grali wybornie.

- Byli bardzo dobrze zorganizowani, byli agresywni, wychodzili również do wysokiego pressingu. Nie mieliśmy zbyt wielu klarownych sytuacji, męczyliśmy się, ale na koniec czekała na nas wisienka na torcie.

Dużą nowością były wasze dalekie wrzuty piłki z autu w pole karne. W końcu to po takim wrzucie Leo Borgesa faulowany był Paryzek.

- W tym tygodniu podczas treningów spróbowaliśmy czegoś nowego, chcieliśmy zaskoczyć przeciwnika. Jak widać, zadziałało.

Był spokój przed jedenastką Koulourisa, byliście pewni tego, że padnie gol?

- Kulu często zostaje po treningach, wykonuje te rzuty karne. Byliśmy spokojni, że nawet jeśli bramkarz obroni jego strzał, to nam uda się tę piłkę dobić. Najważniejsze, że i Kulu był gotowy do dobitki, a piłka wylądowała w sieci.

Szóste zwycięstwo w domu, trzeba wreszcie poprawić się na wyjazdach.

- Dokładnie, pora na przerwę na kadrę, ale już od tego tygodnia myślimy o spotkaniu z Rakowem.

Czy ta determinacja w końcówce meczu była spowodowana tym, że walczyliście również o dodatkowy dzień wolnego?

- Przede wszystkim chcieliby wygrać, zawsze do tego dążymy.

A przed pluszakami udało się uciec do szatni?

- Udało mi się skryć, ale zostałem, aby zobacz, jak to wygląda, super inicjatywa, warto pomagać i cieszę się, że tyle pluszaków wylądował dziś na murawie. My swoje maskotki przynieśliśmy już wcześniej, również pomogliśmy.