- To nas nakręca. Wiemy jaki ten miesiąc jest. To jest nasza weryfikacja. Ważne mecze przed nami i oby poszło nam równie dobrze jak w ostatnich spotkaniach - mówił Mariusz Malec po spotkaniu z ŁKS-em Łódź.
Po serii wygranych na wyjazdach, dziś trzeba było wygrać u siebie, prawda?
- Tak, najważniejsze było zwycięstwo na własnym obiekcie, bo gdzieś te wcześniejsze nam nie wychodziły. Najważniejszym było aby wygrać i dopisać sobie trzy punkty w tabeli.
Nie było obaw? ŁKS gra o życie, do tego zmienili trenera. Czasami takie mecze są nieobliczalne.
- Trzeba było być skoncentrowanym. Jakieś delikatne obawy mogły być, bo ta nasza dyspozycja w poprzednich meczach z teoretycznie słabszymi rywalami nie była najlepsza. Trzeba było podejść do tego meczu skoncentrowanym, bo trochę punktów potraciliśmy.
Co się stało, że po świetnym kwadransie to ŁKS przejął inicjatywę?
- Myślę, że trochę problem z głową. Bardzo łatwo stwarzaliśmy sobie sytuacje, początek meczu nam się ułożył. Wkradło się jakieś rozluźnienie, oddaliśmy inicjatywę rywalom i poszliśmy z nimi na wymianę. Akcja za akcję i nie wyglądało to najlepiej. Musimy unikać takich sytuacji.
Stracony gol na początku drugiej części meczu chyba jednak trochę Was obudził.
- To był taki "gong", który zadziałał dobrze i trzeba się z tego cieszyć. Lepiej byłoby zagrać na zero i samemu przestawić się na lepsze granie, a nie czekać na tego "gonga".
Drugi raz z rzędu strzelamy cztery bramki, ale pierwszy raz tracimy dwie. Pierwszy raz w tym roku.
- Szkoda. Ofensywnie jesteśmy mocni. Byliśmy, jesteśmy i będziemy. W defensywie te dwa mecze pierwsze wyglądały dobrze, a teraz straciliśmy dwa gole. Najważniejsze, że jako zespół wygraliśmy.
Problemy kadrowe w defensywie nie pomagają. Loncar zszedł dość szybko, Benedikt Zech wypadł na kilka tygodni...
- Ja robię wszystko żeby być zdrowym i być do dyspozycji trenera. Mamy jakieś swoje problemy. Zobaczymy jakie będzie zestawienie na następny mecz. Myślę, że trener dobrze wybierze i dobrze zaprezentujemy się w meczu pucharowym.
Teraz regeneracja i przygotowania do wtorkowego meczu.
- Od niedzieli działamy, bo musimy zagrać lepiej niż dzisiaj z ŁKS-em, aby przeciwstawić się Lechowi na jego stadionie.
Mentalnie jesteście zbudowani, podbudowani tymi wygranymi?
- To nas nakręca. Wiemy jaki ten miesiąc jest. To jest nasza weryfikacja. Ważne mecze przed nami i oby poszło nam równie dobrze jak w ostatnich spotkaniach. Zaszliśmy daleko w pucharze. Chcemy pojechać do Poznania po awans. Chcemy zagrać w maju na Stadionie Narodowym.
Potraficie grać z Lechem, ogrywać go wysoko w Szczecinie i notować dobre rezultaty w Poznaniu.
- Musimy to potwierdzić we wtorek. Mecz z Lechem u siebie nam wyszedł. Ten mecz, który przed nami, będzie już inny. Musimy się przeciwstawić. Myślę, że będzie to bardzo ciekawy mecz.
Za Wami do Poznania pojedzie 2 tysiące kibiców...
- Na każdym meczu wyjazdowym słychać doping naszych kibiców. Zawsze są z nami, to nasz dwunasty zawodnik. Zrobimy wszystko, żebyśmy po meczu mogli świętować i cieszyć się z awansu.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...