- po meczu z Arką nie byłem w stanie się podnieść z krzesełka. Tak ze mnie zeszło napięcie. Nie jestem jeszcze szczęśliwy. Mamy sezon jaki mamy, a nie taki miał być. Ciągle po głowie chodzą mi myśli: gdzie był błąd? Co było źle, a co dobrze zrobiliśmy? - mówi w rozmowie z naszym serwisem Prezes Jarosław Mroczek.
Lepiej pan sypia od momentu kiedy drużyna zapewniła sobie utrzymanie w Lotto Ekstraklasie?
- Szczerze? Chyba nie <śmiech>. Powiem przewrotnie, po meczu z Arką nie byłem w stanie się podnieść z krzesełka. Tak ze mnie zeszło napięcie. Nie jestem jeszcze szczęśliwy. Mamy sezon jaki mamy, a nie taki miał być. Ciągle po głowie chodzą mi myśli: gdzie był błąd? Co było źle, a co dobrze zrobiliśmy? Zadowolony jestem z meczu z Sandecją gdzie można powiedzieć, że obchodziliśmy 70-lecie. Jednak sen z oczu spędza mi to, co jeszcze mamy zrobić, bo chcielibyśmy zrobić jak najwięcej.
Powiedział pan o tym, że ten sezon nie był taki jak chcieliśmy. Nauczka na przyszłość?
- Takie rzeczy mają prawo zdarzyć się w każdym klubie. Ja strasznie nie lubię drogi podczas której szuka się winnych na każdym etapie. Wolałbym sposobu wyjścia z kryzysu i czy można coś poprawić. Co nam z tego, że znajdziemy winnego w dwudziestu procentach i innego winnego w dziesięciu procentach? Będziemy z nimi walczyli? To nie jest moja filozofia. Uważam, że we właściwym momencie dokonaliśmy zmiany trenera. Pewnie pojawią się głosy, że mogliśmy wcześniej, ale nie wiemy czy wtedy byłby to Kosta Runjaic. To jest zależne od wielu czynników. Mieliśmy szczęśliwy zbieg okoliczności, że w tym momencie to jego udało się pozyskać. Z tego powinniśmy się cieszyć.
Z mojego punktu widzenia, ta kiepska jesień Pogoni to taka nauka pokory nie tylko dla piłkarzy i dla zarządzających. Ja to widzę nawet w Pana ostatnich działaniach i wypowiadanych słowach.
- To była strasznie trudna lekcja, której nikt z nas się nie spodziewał. Zatrudniliśmy trenera Skorżę i sami z tego faktu byliśmy zadowoleni. Reakcje publiczności też były bardzo dobre. Zrobiłem sobie taką weryfikację po mailach i portalach z tego okresu i nie było ani jednej negatywnej opinii. Były same "ochy i achy", że wreszcie Pogoń ma szanse i dzięki trenerowi uda się odnieść sukces. Życie pokazało, że nie zawsze tak jest. To jest nauczka, która boli. Wyciągnęliśmy z tego wnioski. Pewne rzeczy omawiamy i zwracamy silniejszą uwagę w rozmowach ze wszystkimi ludźmi z którymi współpracujemy. Uważamy, że jednym z głównych elementów jest umiejętność współpracy z innymi. Nie tylko pomiędzy zawodnikami. Nawet najlepszy piłkarz jak będzie indywidualistą i nie będzie współpracować z drużyną i nie będzie jej elementem w szatni to w pewnym momencie przestanie być akceptowany. Na to będziemy zwracać uwagę w przyszłości.
Plusem wiosny oprócz wyników może być budowanie frekwencji i poczucia jedności...
- Wszyscy razem wspólnie zrobiliśmy kawał potężnej pracy. Ludzi przychodziło po 3-4 tysiące i to było maksimum. My też musieliśmy pewne rzeczy zrozumieć i to jest oczywiste. Kibice myślę, że też. Nagle się okazało, że tworzymy wspólnie z drużyną "team", który może ten wynik tworzyć. W poprzednich latach było wiele pretensji o to, jak drużyna prezentowała się w tej dodatkowej rundzie, w grupie mistrzowskiej. Dzisiaj jesteśmy w grupie spadkowej i z racji 70-lecia mamy 16 tysięcy kibiców na trybunach. W następnym meczu 10 tysięcy. Teraz jak czytam opinie na forach to po meczu ze Śląskiem nie ma dramatycznych, negatywnych opinii bo drużyna walczyła, ale mecz nie ułożył się po naszej myśli. To właśnie teraz trzeba cenić, tą konsolidację środowiska Pogoni, którą zbudowaliśmy wspólnie.
W klubie rozpoczęliście już przygotowania do nowego sezonu? Pytam oczywiście o sprawy kadrowe. Czy zostały podjęte już jakieś decyzje?
- Sprawy kadrowe są w klubie nieustającym tematem i chyba nie ma takich momentów kiedy się o tym nie rozmawia. Sytuacje są bardzo różne. Czasami liczymy się z tym, że ktoś odejdzie, bo nie spełnia naszych oczekiwań, a on nagle zaczyna lepiej grać. Albo odwrotnie, jest tak, że na kogoś bardzo liczymy, a on nie daje rady, albo nie pasuje do drużyny. Wtedy trzeba szukać mu miejsca, a jak szukamy mu miejsca, to za niego trzeba kogoś znaleźć. To jest taka ciągła praca. Zawsze te tematy konsultujemy z trenerem. Z dużej grupy wyłaniamy zawodników, którzy później są analizowani. Jest dużo wyjazdów na bezpośrednie oglądanie potencjalnych piłkarzy, którymi jesteśmy zainteresowani. Szczerze mówiąc, zdarzało się w tym sezonie tak, że graliśmy gdzieś na wyjeździe i pytam Stolarczyka czy jedzie na mecz pierwszego zespołu, a on odpowiada mi, że nie bo jedzie do Suwałk czy jeszcze gdzieś indziej, bo musi zobaczyć danego zawodnika na własne oczy. Tego nie było dwa lata temu. Dzisiaj pracujemy trochę inaczej. Zrozumieliśmy sami wiele rzeczy. Wiele rzeczy podpowiedział nam Kosta Runjaic. Wiele czerpiemy z obserwacji z innych klubów, bo nasi trenerzy i prasownicy jeżdżą na szkolenia do zagranicznych drużyn. Mężniejemy pod każdym względem.
Przygotowaliście sobie już tabelkę gdzie będziecie wpisywać wpływające kwoty transferowe w najbliższym okienku?
- <śmiech> Chcielibyśmy! Wiem, że kibice będą marudzili, ale nawet jak dojdzie do transferu jakiegoś zawodnika to często nie będziemy mogli ogłosić kwoty transferu. Często jest tak, że to drugi klub mówi: absolutnie się na to nie zgadzamy. Nie ulega wątpliwości, że powiemy czy dany transfer był dla nas bardzo dobry czy średni. Jeśli tak się zdarzy to zmieni to sytuację, bo do tej pory Pogoni nie udawało się sprzedawać zawodników za wyższe kwoty. Jedynie transfer Czerwińskiego.
Nawiązuję do Jakuba Piotrowskiego, którego ciężko będzie zatrzymać w klubie, ale to będzie chyba pierwszy owoc pracy jaką założyliście sobie w klubie kilka lat temu. Szukać młodych chłopaków w regionie i w kraju, oszlifować, wypromować i sprzedać.
- Tak to powinno wyglądać. Okienka otwierają się jednak pierwszego lipca. Dzisiaj wszystko jest jeszcze patykiem po wodzie pisane. Jeśli z jakimś klubem porozumiemy się do transferu to o tym poinformujemy oficjalnie.
Poruszmy kwestię stadionu. Jesteśmy blisko, czy jednak daleko? Jak to wygląda z pana perspektywy? Ten etap pana satysfakcjonuje?
- Oczywiście, że mnie nie satysfakcjonuje. To jest prosta odpowiedź, stadion powinien być sześć lat temu. Z drugiej strony powiem, że tak długo jak funkcjonuje w klubie, nie miałem tak pozytywnych relacji z miastem jak teraz. Nie na zasadzie, że się uśmiechamy i podajemy sobie rękę. Ja wiem, że jak mam pomysł i jest on dobry to mogę pójść do Prezydenta Przepiery, bo on jest odppowiedzialny za tę inwestycję. Siadamy, rozmawiamy kilkanaście minut i jeśli on uznaje, że ten pomysł ma sens to jest decyzja: wprowadzenie konkretnej zmiany w projekcie. To wygląda super. Nie uciekniemy jednak od biegu czasu, który ma związek z tymi cholernymi przepisami ponieważ są to publiczne pieniądze. Trzeba ogłosić przetarg, dać czas na przygotowanie ofert, one muszą zostać złożone. Największa moja obawa to to, że jeden z tych oferentów, po ogłoszeniu wyników to je oprotestuje. To pewnie opóźniłoby całą rzecz o dwa miesiące. Tego tylko się boję. Wierzymy, że szybko zaczniemy ten stadion. Jest głębokie przekonanie wśród wszystkich pracujących przy projekcie, że jesteśmy w stanie wybudować go w dwa lata. Cała inwestycja będzie trwała trzy lata, ale tu mamy na myśli dodatkowe rzeczy jak skrzyżowanie Witkiewicza z Twardowskiego, nowa Twardowskiego, parkingi na górze. Sam stadion... jest silne parcie, aby termin nie wynosił więcej niż dwa lata.
Jeśli wszystko poszłoby zgodnie z planem to prace mogłyby się zacząć późną jesienią?
- Te wyburzeniowe prace mogłyby się zacząć.
Wtedy przy utrzymaniu obecnej frekwencji trwałaby walka o bilety...
- To jest ten ból. Tutaj potrzeba nam wspólnie fajnego podejścia. Skupienia się i trwania razem przez te dwa lata budowy. To będzie ciężki czas do przeżycia. Mamy nadzieję, że będzie więcej chętnych i biletów. Proszę pamiętać, że gdy po roku dostaniemy pół stadionu to będziemy mieli obiekt na około 10 tysięcy ludzi. Potrzebna będzie nam taka atmosfera jak teraz. Będziemy potrzebować konsolidacji środowiska. Klub, drużyna i kibice. Nie chcę teraz o tym myśleć, ale wiem jakie są marzenia kibiców o pucharach. Daj Boże aby nam się to zdarzyło, ale wtedy to będzie problem. Bardzo przyjemny problem!
Czy w związku z 70-leciem wydarzy się jeszcze coś fajnego dla kibiców?
- Powiem odwrotnie. Doszliśmy do wniosku, że po meczu z Sandecją, który w moim i wielu przekonaniu był takim kulminacyjnym punktem, odpuszczamy przemarsz przez Szczecin. Pracujemy nad jeszcze jedną rzeczą, która może sprawić przyjemność kibicom. Wiadomo o czym mówię, o okolicznościowym meczu. Nie będę wymieniał nazw klubów. Pracujemy nad tym. Czy się uda? Nie wiem. Na dziś szanse oceniam na 60% na to, że się uda. Termin? Koniec lipca lub pierwsza przerwa na mecze kadrę.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...