- To skomplikowana sprawa, bo czuję się Portugalczykiem, ale Polska zawsze była obecna z moim życiu i darzę ją szczególnym uczuciem - powiedział w rozmowie z Mateuszem Rokuszewskim z weszlo.com Tomas Podstawski. Poniżej fragment rozmowy, oraz link do całej znajdziecie poniżej!
Szalenie ważna sprawa – gdzie w twoim mieszkaniu znajduje się kosz?
W kuchni, pod zlewem. Tak jak u wszystkich w rodzinie!
Pewnie nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale właśnie zaliczyłeś test na prawdziwego Polaka.
Naprawdę? W Portugalii wygląda to tak samo.
Twój ojciec mocno dbał o to, żebyś nie zapomniał o swoich korzeniach?
Kocham Polskę, zawsze ją kochałem. Mieliśmy z nią kontakt zarówno w domu, jak i w trakcie wyjazdów, bo praktycznie co roku przylatywaliśmy do kraju, by odwiedzić rodzinę. Nie tak często, jak byśmy chcieli, bo trzy tysiące kilometrów jednak trochę utrudniały sprawę, ale staraliśmy się przebywać w Polsce jak najdłużej. Czasami w trakcie wakacji udawało się tu spędzić nawet trzy tygodnie. Jestem bardzo zadowolony z tego, że ten kontakt się nie urwał. Jeśli chodzi o język, to zawsze jest trochę łatwiej, gdy uczysz się go już jako dziecko. Ja dzięki mojemu tacie miałem taką możliwość.
Możemy się swobodnie dogadać, ale podobno nie jesteś zadowolony ze swojego poziomu.
Zaraz po wywiadzie idę na kolejną lekcję. Muszę poprawić gramatykę, odmianę przez przypadki. Perfekcyjnie pewnie nigdy nie będzie, ale skoro może być lepiej, to próbuję. Nie jest łatwo osiągnąć dobry poziom, gdy na co dzień nie masz styczności z językiem, a my w domu znacznie częściej mówiliśmy po portugalsku, a poza nim, w rozmowach z przyjaciółmi i znajomymi – wyłącznie w ojczystym języku mamy.
Co zapamiętałeś z tych częstych wizyt w Polsce?
Stare Miasto w Bydgoszczy i działkę dziadków położoną nad jakimś jeziorem. Spędzaliśmy tam wakacje i całymi godzinami graliśmy w piłkę. Zawsze przylatywaliśmy do Bydgoszczy, ale byłem też w Gdańsku i Warszawie, gdzie również mamy rodzinę. Pamiętam też jedzenie, bo gdy trzeba było wracać do domu, zdarzało mi się tęsknić za pierogami, naleśnikami, śledziem czy gołąbkami. Za schabowym trochę mniej! Na szczęście w Portugalii gastronomia też stoi na bardzo wysokim poziomie.
A polską piłką się interesowałeś?
No nie, w Portugalii ludzie żyją tamtejszą ligą, a w dalszej kolejności jest La Liga, Premier League, Serie A i Bundesliga. Dostęp do tych rozgrywek jest bardzo łatwy, a żeby zobaczyć polską ligę, trzeba kupić specjalny dekoder. Jak była okazja, to oglądałem mecze reprezentacji i oczywiście jej kibicowałem. Nie tylko piłkarzom, ale też siatkarzom czy lekkoatletom.
Jednak gdy zaczynałeś kopać, pewnie bardziej chciałeś być jak Maniche niż Radosław Kałużny.
Grałem w FC Porto i juniorskich kadrach, więc siłą rzeczy bardziej zerkałem w kierunku portugalskiej reprezentacji. Nie było tak, że polska drużyna w ogóle mnie nie interesowała, ale to z tamtymi zespołami zawsze byłem mocniej związany. Poza tym, gdy byłem mały, łatwiej było się wzorować na Portugalczykach, bo Polska nie miała graczy pokroju Lewandowskiego czy Błaszczykowskiego. Dziś poziom się trochę wyrównał, czego najlepszym przykład jest mecz na Euro, który rozstrzygnął się dopiero w karnych.
Problemu z wyborem drużyny, której powinieneś wtedy kibicować, jednak nie miałeś.
To skomplikowana sprawa, bo czuję się Portugalczykiem, ale Polska zawsze była obecna z moim życiu i darzę ją szczególnym uczuciem. Powiem tak – gdyby wtedy wygrała Polska, też nie byłbym smutny. Niezależnie od tego, kto zwycięża w takich meczach, ja jestem zadowolony! Oczywiście jako piłkarz zawsze patrzy się też pod kątem tego, która z drużyn mogłaby osiągnąć więcej w kolejnych meczach. Tu miałem wrażenie, że Portugalia.
Pewnie domyślasz się, do jakiego momentu w naszej rozmowie się zbliżamy. Słyszałem, że pytania o grę dla Polski zaczynają cię już wkurzać.
Tak, trochę irytują. Wiesz, dlaczego? Bo do mnie nikt nigdy nie zadzwonił, tylko media o to wypytują. Odpowiadam im, ale tak naprawdę nawet nie wiem, czy jest chęć ze strony PZPN-u i możliwość bym grał dla Polski. Na razie chciałbym skoncentrować się na występach w Pogoni i na tym, żeby się rozwijać oraz realizować kolejne cele, bo jestem świadomy poziomu, który trzeba prezentować. Potem wszystko się powolutku wyjaśni. Gdy coś konkretnego znajdzie się na stole, będę mógł podjąć decyzję, ale w tym momencie się tym nie stresuję.
Ale czytałem, że decyzję chcesz podjąć w trakcie świąt.
To nie tak, że dzień po świętach mam zamiar zwołać konferencję prasową i ogłosić, co postanowiłem! Czuję się związany z reprezentacją Portugalii, bo 85 razy grałem w tamtejszych kadrach, byłem ich kapitanem, a także uczestniczyłem w mistrzostwach świata, Europy oraz Igrzyskach Olimpijskich, ale warto porozmawiać na ten temat z rodziną i rozważyć możliwość gry dla Polski. Oczywiście jeśli pojawiałoby się zainteresowanie ze strony trenera i związku. Odpowiedzieć powinienem osobom, które są odpowiedzialne za powołania.
Musisz zrozumieć, że dla mnie to delikatna kwestia. Bardzo nie chciałbym, żeby ktoś w Polsce pomyślał, że chcę tutaj grać tylko dlatego, że nie mam szans na występy dla Portugalii. To sprawa wykraczająca daleko poza sport! Gdy grasz dla kraju, to reprezentujesz na boisku miliony osób, które trzymają za ciebie kciuki. To szczególne momenty, które trochę różnią się od tego, co przeżywasz, gdy występujesz w klubie.
Pewnie słyszałeś, że mamy różne doświadczenia związane z podobnymi przypadkami. Nie każdy myśli tak jak ty.
Czasami nie jest łatwo odrzucić szansę, którą ktoś ci daje. W Portugalii mówimy, że niektóre pociągi przyjeżdżają tylko raz – jeśli nie wskoczysz, to drugiej okazji nie będzie.
Ale na mojej stacji w tym momencie nie ma żadnego pociągu, dlatego chciałbym wrócić do tej rozmowy, gdy jakiś się pojawi.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...