- Mieliśmy w klubie okresowe badania krwi. Mariusz Pietrzak, nasz lekarz, powiedział, że mam słabe wyniki i chciałby je powtórzyć w szpitalu. Kończył się sezon. Zignorowałem to. Pomyślałem, że musiałbym położyć się na trzy dni. Bez sensu. Przecież czułem się normalnie - mówi o swojej chorobie w Przeglądzie Sportowym Adam Frączczak.
Guz przysadki mózgowej. Taka diagnoza brzmi jak wyrok. Jak się dowiedziałeś?
- Nagle. Mieliśmy w klubie okresowe badania krwi. Mariusz Pietrzak, nasz lekarz, powiedział, że mam słabe wyniki i chciałby je powtórzyć w szpitalu. Kończył się sezon. Zignorowałem to. Pomyślałem, że musiałbym położyć się na trzy dni. Bez sensu. Przecież czułem się normalnie. Nic mnie nie bolało. Jeszcze mi odpuszczono na zasadzie: sezon był trudny, może organizm jest osłabiony. Po powrocie z urlopu nie zanotowano poprawy. W przerwie na mecze reprezentacji wylądowałem w szpitalu.
A tam?
- Przez kilka dni dokładnie mnie sprawdzono: badania krwi, prześwietlenia, rezonanse. Kłuli co kilka godzin. Już po pierwszej dobie myślałem: po co tu jestem? Chciałem wyjść, wrócić do domu i treningów. Następnego dnia odwiedzili mnie koledzy z Pogoni. Śmialiśmy się, żartowaliśmy... Rzuciłem luźno do doktora, który jest też ordynatorem na oddziale, na którym leżałem, żeby powiedział, co tam mi właściwie dolega, skoro ja przecież jestem zdrowy jak ryba. Nie chciał mówić przy wszystkich. Wymigał się, że jutro się dowiem, gdy będzie miał komplet wyników. Przyszedł rano i gong: „Masz guza na przysadce mózgowej”. Do szpitala wszedłem zdrowy, a wyszedłem chory.
Pierwsza reakcja?
- Szok.
Strach?
- Dokładnie nie pamiętam momentu. Bardziej pytania: jak to? Jaki guz? Co dalej? Myślałem, że to może od uderzenia w głowę. W meczu z Jagiellonią doznałem wstrząśnienia mózgu. Ale nie. Nie ma jednej przyczyny. Nie wiadomo, skąd dokładnie bierze się ten nowotwór.
Na szczęście niezłośliwy, ale sprawa jest bardzo poważna.
- Tak, strach, o który pytałeś, pojawił się później tym bardziej, że rok temu teściowa miała usuwane tętniaki. To bardzo energiczna i wesoła osoba, a pamiętam, jak zachowywała się po pierwszej z dwóch operacji. Zaburzenia mowy, ruchu, zawieszała się. Na szczęście wszystko wróciło już do normy, ale jednak mam przed oczami ten obraz. Wyobraźnia działa. To głowa, mózg, wszystko może się wydarzyć. Jeden niedokładny ruch i różnie może być...
Wyszedłeś ze szpitala i co dalej?
- Niepewność, do tej pory najgorszy moment. Miałem dwa tygodnie do specjalistycznej konsultacji w Warszawie, a w głowie milion pytań. Co mogę robić? Co będzie dalej? Przede wszystkim, czy będę mógł grać w piłkę. Zacząłem dużo czytać w internecie. Chyba naturalna reakcja każdego z jakąś chorobą. Wypowiadały się zwłaszcza kobiety, bo to je częściej dopada ta choroba. Szukałem odpowiedzi i przypadków czynnych sportowców z podobną diagnozą. Nie znalazłem i to jeszcze bardziej mnie frustrowało. Męczyłem naszego doktora. Jedno z moich pierwszych pytań: czy to koniec kariery? Przed konsultacją nie chciał brać na swoje barki jasnej deklaracji, więc pojawiły się głupie myśli łącznie z taką, że jak w Warszawie zabronią mi się ruszać, to ja nic z tym nie robię. Niech guz rośnie do momentu, aż będzie znacznie gorzej.
Żona za takie podejście nie dała po... głowie?
- Bardzo to przeżywa, zwłaszcza że niedawno miała podobną sytuację z mamą. A ja jej mówiłem, że nie operuję guza, bo chcę pograć kilka lat w piłkę. Szybko mnie skontrowała, że chyba oszalałem i nie ma innej opcji niż zabieg. Ten stan zwątpienia minął. Konsultacja u jednego z najlepszych specjalistów, Grzegorza Zielińskiego, dużo mi dała. Wszedłem do gabinetu z kartką pełną pytań, nawet tych najgłupszych. Najważniejsze: czy będę mógł uprawiać sport? Odpowiedź: „Po to do mnie przyjechałeś”. Uspokoiłem się. Mam wyznaczony termin na 30 listopada. Dzień wcześniej stawiam się w szpitalu.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...