- Myślę, że będzie jeszcze dużo, dużo lepszych. Cała drużyna w pierwszej połowie nie wyglądała tak, jakbyśmy chcieli - powiedział Adrian Przyborek w rozmowie z Jakubem Lisowskim z Głosu Szczecińskiego.
Czy któryś z piłkarzy Pogoni opuszczał szatnie po meczu ze Śląskiem bardziej zadowolony od Pana?
Każdy był podobnie szczęśliwy, bo trudno takim nie być po takim meczu, ale faktycznie ja jestem podwójnie szczęśliwy, bo wiem, ile to dla mnie znaczy gra w pierwszym zespole, w pierwszym składzie i to jeszcze z liderem ekstraklasy. Dla mnie to jest niesamowite uczucie, bo tych minut nie było za wiele w poprzedniej rundzie, a teraz zagrałem już w pierwszym meczu. Zawsze jednak powtarzam, że musiałem sobie na to zapracować. Nic nie przyszło za darmo, a tylko dzięki ciężkiej pracy.
Był Pan zaskoczony nominacją czy to przeczuwał i szykował się mentalnie na ten występ?
Zawsze jestem przygotowany do gry i bez znaczenia jest, czy jest to pierwszy skład, czy wejście z ławki rezerwowej. W ostatnim tygodniu trener zaczął nas ustawiać na treningach i mogłem zauważyć, że może szykuje mnie do wystawienia w pierwszym zespole. Nie byłem tego pewny do końca, bo trener w każdej chwili mógł zmienić decyzje, wybrać inny wariant. Byłem bardzo szczęśliwy na odprawie, gdy poznaliśmy skład. To dla mnie duże wyróżnienie, bo wiem, że mam 17 lat, a zagrałem na boisku lidera tabeli.
To jak Pan oceni swój występ?
Myślę, że będzie jeszcze dużo, dużo lepszych. Cała drużyna w pierwszej połowie nie wyglądała tak, jakbyśmy chcieli. Na drugą połowę wyszliśmy z innym podejściem i można było zauważyć, że wyglądało to dużo, dużo lepiej i ja sam też to czułem. W głowach mieliśmy wiarę, że możemy i musimy ten mecz wygrać, że musimy grać piłką, bo potrafimy to robić.
Najtrudniejsze już za Panem i zespołem?
Wygraliśmy ze Śląskiem, ale takich spotkań jeszcze wiele przed nami. W ekstraklasie jest dużo równych zespołów i nie ma sensu dzielić na mocnych czy słabszych. Śląsk, Legia, Radomiak czy ŁKS mają swoje atuty i trzeba z nimi chcieć wygrywać, grać tak samo piłkarsko.
Po wygranej we Wrocławiu zwycięstwo w Radomiu będzie wręcz obowiązkiem.
Zdajemy sobie sprawę, że powinniśmy mecz z Radomiakiem wygrać, tak jak wiele kolejnych. Optymizm w zespole na pewno jest. Ja czuję pewnie to samo, co inni koledzy - mamy bardzo dobrą atmosferę i bardzo wysokie umiejętności, zawodników z którymi można bić się o najwyższe pozycje w tabeli.
Valentin Cojocaru został wycałowany po meczu przez Was?
Duży szacunek dla bramkarza. Obserwatorzy spotkań często nie zwracają uwagi na bramkarzy, ale we Wrocławiu chyba wszyscy widzieli, że bez niego mogłoby być dużo ciężej i moglibyśmy tu nie zdobyć trzech punktów. Wybronił nam kilka sytuacji, gdzie piłka mogła być już widziana w bramce.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...