- Uważam, że w niedzielę zadecyduje dyspozycja i skuteczność napastników. Wybieram się na ten mecz i liczę na bardzo dobre widowisko - mówi Marcin Robak w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
Jak w Szczecinie podchodzi się do meczów z Lechem?
W Szczecinie spotkania z Lechem traktują jak mecze derbowe. Każdy kibic Pogoni żyje potyczkami przeciwko Kolejorzowi i na nie czeka. To wyjątkowe starcia i tak samo będzie w tę niedzielę. Jestem pewny, że na Bułgarską po raz kolejny zawita wielu kibiców Portowców i każdy z nich będzie liczył na zwycięstwo.
Pan zapewne świetnie wspomina mecz przeciwko Lechowi z lutego 2014 roku. Pogoń wygrała 5:1, a pan strzelił wszystkie gole.
To było niesamowite przeżycie. Dla całej społeczności Pogoni Szczecin było to wyjątkowe wydarzenie, bo wręcz zdemolowaliśmy bardzo mocnego przeciwnika. Ten mecz przeszedł do historii klubu. Kiedy w Szczecinie myśli się o spotkaniach przeciwko Lechowi, to do głowy od razu przychodzi tamto widowisko.
Po odejściu z Lecha w 2017 trafił pan do Śląska Wrocław. Nie kusiło pana, żeby jednak wrócić wtedy do Szczecina?
Mój powrót do Szczecina był bardzo blisko. Mogłem grać dla Pogoni, ale z różnych względów ostatecznie nie doszło do podpisania kontraktu. Natomiast potwierdzam, że taki temat faktycznie miał miejsce.
Obecnej Pogoni długo jeszcze będzie odbijał się przegrany finał Pucharu Polski z Wisłą Kraków i 1:2 po dogrywce?
Na pewno tamta porażka bardzo długo siedziała w głowach piłkarzy, kibiców i wszystkich pracowników klubu. Byłem 2 maja na Stadionie Narodowym, widziałem to z bliska i naprawdę trudno uwierzyć, że to trofeum w taki sposób uciekło Pogoni z rąk. Każdego bolało to przez długi czas. Teraz wszyscy w Szczecinie będą myśleć o tym, aby ponownie dojść do finału i zmazać plamę. Być może w tej edycji Pucharu Polski tamta porażka zadziała też na piłkarzy motywująco. Jestem pewien, że ten temat będzie wracał do piłkarzy przy każdej kolejnej rundzie, począwszy od wrześniowej konfrontacji ze Stalą Rzeszów w 1/32 finału.
Co pan sobie obiecuje po Robercie Kolendowiczu w roli trenera Pogoni?
Chciałbym, aby poprowadził Pogoń do gry o najwyższe cele. Otrzymał bardzo duże zaufanie, długo pracował jako asystent i wiele wie o tym zespole. Zna piłkarzy, klub i w jakimś stopniu dzięki temu będzie mu łatwiej. Wymagania w Szczecinie są duże, ale wierzę, że Pogoń stać na to, aby też walczyć o mistrzostwo Polski, co pokazały ubiegłe lata. Jeżeli podstawowi zawodnicy będą zdrowi i utrzymają dobrą formę, to szczecinianie powinni bić się o czołowe lokaty. Życzę Robertowi powodzenia i wielu sukcesów.
Kto będzie faworytem niedzielnego meczu w Poznaniu?
Nie widzę faworyta tego meczu. Po pierwszych kolejkach widać, że Lech i Pogoń radzą sobie podobnie. Spotkania między tymi drużynami zazwyczaj są wyrównane i takiego obrazu meczu spodziewam się też teraz. W tym roku Pogoń wygrała z Lechem w Pucharze Polski, natomiast Kolejorz okazał się lepszy w Ekstraklasie. Uważam, że w niedzielę zadecyduje dyspozycja i skuteczność napastników. Wybieram się na ten mecz i liczę na bardzo dobre widowisko.
Zaczęliśmy od tematu pana osoby i na tym też zakończmy. Wspomniał pan, że ciągle namawiają pana na wznowienie gry, a czy telefon dzwoni też w kontekście pracy trenera? Ma już pan uprawnienia trenerskie UEFA A.
Otrzymałem kilka takich telefonów. Z wieloma trenerami współpracowałem, do tej pory mam dobry kontakt i rozmawiamy na ten temat. Ale to nie jest takie proste, aby pogodzić życie osobiste z trenowaniem. Dla mnie najważniejsza jest rodzina. Chciałbym rozwijać się jako trener, ale obecnie najwięcej czasu poświęcam najbliższym.
Komentarze w serwisie www.PogonSportNet.pl zamieszczane przez jego użytkowników są ich prywatną opinią. Serwis nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Jeśli jednak administratorzy dostrzegą naruszanie dóbr osobistych, zmuszeni będą do usunięcia komentarza, a w przypadku powtarzania się sytuacji, zablokowania konta użytkownika.
Trwa ładowanie komentarzy...